ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »
« < 1331 1332 1333 1334 1335 ... 1841 > »

Ukryta hipnoza. Tajne techniki perswazyjne

Każdy z nas lubi, gdy wszystko układa się po jego myśli, a inni spełniają jego życzenia., Wiemy jednak, że takie sytuacje zdarzają siew naszej rzeczywistości bardzo rzadko i na ogół trudno wpływać na postawy i poglądy innych ludzi. Od dziś może się to zmienić – oto na rynku wydawniczym pojawiła nierewolucyjna książka, udowadniająca skuteczność prezentowanych tu technik wywierania wpływu. Są one niedostrzegalne dla osób, które są im poddawane. Poznajemy tu hipnotyczne wzorce językowe, ukryte strategie sprzedaży i siłę sugestii zawartą mowie ciała.

Autor odkrywa przed nami tajemnicę tego, jak sprawić, by ludzie obdarzyli Cię swoim bezgranicznym zaufaniem, chcieli mieć przedmioty, które im oferujesz i przyjmowali Twoje poglądy za własne. To nie są magiczne sztuczki ale skuteczne zabiegi psychologiczne, oddziałujące na podświadomość Twojego rozmówcy. Od teraz Twoje codzienne kontakty staną się takie, o jakich zawsze marzyłeś, a Ty będziesz panował nad sytuacją w 100%.

Dzięki temu poradnikowi poznasz mechanizm i motywację ludzkiego myślenia i działania. Nauczysz się wykorzystywać potencjał tkwiący w podświadomej komunikacji niewerbalnej, wpływać na decyzje rozmówców i w rezultacie osiągać sukces na polu zawodowym i osobistym. Wystarczy, że odpowiednio zidentyfikujesz potrzeby interlokutorów i je zaspokoisz. Autor szczegółowo omawia zarówno szesnaście głównych potrzeb klienta, jak i jego motywacje.

Okazuje się, że w każdym umyśle są wbudowane metaprogramy, sterujące sposobem myślenia i postrzegania świata. Istotą ich rozpracowania jest poznanie punktów dostępowych do umysłu rozmówcy, szczegółowo omówionych w osobnym rozdziale tego opracowania. To nowatorskie podejście do relacji interpersonalnych, wykorzystujące najnowsze ustalenia naukowców.

Skuteczność i wysoki poziom zawartych tu wskazówek gwarantuje osoba samego autora – doświadczonego i uznanego trenera biznesu, eksperta w zakresie mowy ciała i wywierania wpływu. Jeśli chcesz zrealizować swoje marzenia i cele zawodowe, ucz się od najlepszych! Polecam tę książkę zwłaszcza wszystkim zainteresowanym rozwojem osobistym i psychologicznymi aspektami ludzkiego życia.
urodaizdrowie.pl 2012-04-06

Talent nie istnieje. Droga do praktycznego osiągania mistrzowskich umiejętności

Czym jest talent? Być może pewnością, że można wszystko osiągnąć. Pewien biegacz powiedział: „gdy biegam, wiem, że mogę dobiec wszędzie, zrobić wszystko to, co chcę”. Podobnie jest z wszystkimi ludźmi czynu, którzy w swojej dziedzinie osiągają sukcesy. Czy osiągają je dzięki talentowi? Artur Król, autor książki „Talent nie istnieje. Droga do praktycznego osiągania mistrzowskich umiejętności”, twierdzi, że to nie jest takie oczywiste.

Większość z nas wychowywania była w przekonaniu, że talent istnieje. Nasi najbliżsi dostrzegali w nas „iskrę bożą”, gdy jakieś czynności wychodziły nam lepiej niż innym, zapewniając, że „będziemy mistrzami w tym fachu”. Niektórzy zgodnie ze wskazaniami rozwijali tę „iskrę”, osiągając mistrzostwo, inni nie. Dlaczego? Kluczem jest „rozwijanie umiejętności”, czyli – według Artura Króla – ciężka, wytrwała i dobrze rozplanowana praca, którą autor nazywa celowym ćwiczeniem.

Dlaczego tak trudno ludziom uwierzyć, że dzięki ćwiczeniom można osiągnąć więcej? Bo wiara w talent daje poczucie wyjątkowości i zdecydowanie lepiej brzmi niż przyznanie się do ciężkiej pracy.

Czy to oznacza, że każdy z nas dzięki ćwiczeniom może zostać rzeźbiarzem, pianistą, malarzem? Niekoniecznie. W przypadku rozwijania umiejętności niebagatelne znaczenie ma również intelekt, wychowanie i otoczenie, ale przede wszystkim sposób wykonywania ćwiczenia.

Artur Król w swojej książce szczegółowo opisuje, jak należy zaplanować swój trening, by był pożyteczny i efektywny. Wskazuje między innymi na konieczność indywidualizacji treningu, znalezienia łatwego sposobu na mierzenie postępów, dostosowania stopnia trudności ćwiczeń do zaawansowania w treningu, zaangażowania umysłu w trakcie ćwiczeń oraz wyciągania właściwych wniosków. W swojej książce w sposób przystępny, na konkretnych przykładach, wskazuje, jak w praktyczny sposób zastosować składowe celowego ćwiczenia.

Ta niewielka książeczka spełnia rolę indywidualnego trenera – wprowadza nas świat systematycznej pracy. Na początku zmusza nas do przemodelowania myślenia nt. talentu. Artur Król uczy nas jak rzetelnie przygotować plan rozwijania ćwiczeń – każdy etap musimy opisywać. Bez szczerości wobec siebie samych, te działania nie mają szans powodzenia.

Ponadto autor opisał najczęstsze pułapki w drodze do mistrzostwa, a także dał istotne wskazówki rodzicom, którzy chcą wspierać swoje dzieci w drodze do osiągnięcia tego celu.

Zdaniem autora książki, każdy z nas może dojść do mistrzostwa, ale droga, którą trzeba w tym celu pokonać nie jest ani łatwa, ani krótka, ani nawet przyjemna. Czy chcesz tę drogę pokonać? To zależy tylko od Ciebie. Pamiętaj tylko, że stare polskie przysłowie mówi: „im bardziej coś ćwiczysz, tym jesteś w tym lepszy” (w uproszczonej wersji brzmi „trening czyni mistrza”).
Zdrowie.wieszjak.pl Monika Karbarczyk

Tysiąc szklanek herbaty. Spotkania na Jedwabnym Szlaku

Pierwsze wrażenie...
Na pierwszy rzut oka, książka różni się od innych pozycji poziomym układem. Wydana jest całkiem przyzwoicie, na dobrej jakości, kredowym papierze, co ma swoje plusy (jakość druku zdjęć) i minusy (jest ciężka). Moją uwagę zwrócił grzbiet, gdzie widać klejenie stron, co sugeruje kiepską "żywotność" książki. Sądziłem, że po przeczytaniu pozycja rozpadnie się na pojedyncze kartki, lecz na szczęście nic takiego się nie stało. Pomimo noszenia jej w torbie z drugim śniadaniem i czytaniem w trakcie jazdy autobusem, jej wygląd w chwili obecnej nie budzi zastrzeżeń.

Drugie wrażenie...

Mając w pamięci pierwszą książkę Roberta Maciąga "Rowerem przez Chiny, Wietnam i Kambodżę", którą przeczytałem dawno temu miałem nadzieję, że ta będzie zupełnie inna. Tamta jakoś nie przypadła mi do gustu, nudziły mnie opisy i wewnętrzne rozterki autora.

Pierwsze parę stron utwierdziły mnie w przekonaniu, że mam do czynienia z całkowicie inną książką.

Z głównymi bohaterami Anią i Robertem startujemy w rowerową podróż z Turcji, aby pokonać wiele kilometrów wzdłuż legendarnego "Jedwabnego Szlaku" i dojechać do Laosu. Po drodze "zaglądamy" do miast, które były historycznie ważnymi miejscami dla handlowców i karawan. Czasami zwiedzamy meczety, budowle, główne place.

Jednak książka głównie opowiada o ludziach napotkanych podczas wyprawy. Pomimo, że posiadają tak niewiele, to jednak bardzo chętnie dzielą się z podróżnikami. Zapraszają na nocleg, na posiłek. Jak dla mnie to największa wartość tej książki. Opisy rodzin, ich zachowania, ich bezinteresowna chęć pomocy obcym. Na co dzień, żyjąc w europejskim kraju, nie zawsze mamy możliwość doświadczenia tego rodzaju uczuć, czy kontaktu z podobnymi zachowaniami.

Spotkania z miejscowymi ludźmi z dala od utartych szlaków turystycznych pozwalają zobaczyć jak naprawdę żyją, jaki mają system wartości, co jest dla nich ważne, a co nie.

Bardzo się cieszę, że książka nie jest skrupulatnym zapisem kolejnych dni, pokonanych kilometrów, gdzie najważniejsze jest, ile przejechali danego dnia, czy którą z kolei łatają dziurę. Pomimo, że podróż trwała ponad osiem miesięcy i na pewno sytuacji godnych opisania było setki, to autor potrafił dokonać dobrego wyboru.

Trzecie wrażenie...

Zdjęcia są integralną częścią tej pozycji - wzmacniają jej przekaz, ilustrują opisy. W dobie popularności Photoshopa i ogólnej tendencji do przesadnego używania jego możliwości, cieszę się, że opublikowane kadry zachowały swoją naturalność i prostotę. Uwiecznione portrety ukazują ludzi w ich codziennym otoczeniu. Bije z nich szczerość, dobroć i serdeczność, której doświadczył autor książki.

Wielka szkoda, że nie zdecydowano się, aby zdjęcia zawierały podpisy, co jeszcze bardziej wzmocniłoby ich przekaz.

Pomimo, że nie jestem zapalonym rowerzystą, a może właśnie dlatego, można było pokusić się o dosłownie jedną stronę zawierającą podsumowania różnego rodzaju "technikaliów" związanych z przebiegiem podróży. Statystyki w postaci np. ilości przejechanych kilometrów, ilości złapanych gum, połamanych szprych, waga ekwipunku, ilości zrobionych zdjęć, liczby nocy spędzonych pod namiotem, u ludzi w domach itd. Dla mnie byłoby to przysłowiową "wisienką na torcie".
lkedzierski.com 2012-04-12

Ujęcia ze smakiem. Kulisy fotografii kulinarnej i stylizacji dań

Od kilku lat możemy zaobserwować stale rosnące zainteresowanie gotowaniem i zdrowym odżywianiem, w Internecie pojawia się coraz więcej blogów o tematyce kulinarnej. Odwiecznym problemem blogerów był jednak brak wiedzy fotograficznej i, o ile gotowały świetne dania, problemem były zdjęcia, które niepodparte żadną wiedzą i warsztatem fotograficznym– nie zachęcały ani trochę. Jakiś czas temu, dzięki wydawnictwu Helion, pojawiła się na rynku książka Helene Dujardin pt. „Ujęcia ze smakiem“. Wydawnictwo to w całości poświęcone jest fotografii oraz stylizacji dań, co zdaje się być tym, na co wszyscy kulinarni blogerzy czekali.

Na pierwszy rzut oka książka prezentuje się wyśmienicie, papier jest bardzo dobrej jakośc,i dzięki czemu na zdjęciach mamy dobre odwzorowanie kolorów i szczegółów. Cieszy również przejrzystość książki, a odpowiednia proporcja ilości tekstu do zdjęć na stronach sprawia, że książkę czyta się jednym tchem i nie ma momentu, by nadmiar tekstu mógł czytelnika znużyć. Niesłychanie ciekawym rozwiązaniem są granatowe tabelki z boku stron, w których zawarte są najciekawsze i najważniejsze porady.

Publikacja składa się z ośmiu (logicznie i spójnie podzielonych) rozdziałów. Autorka zaczyna od podstaw fotografii, następnie przechodzi do bardziej złożonych pojęć jak światło, przysłona czy czułość ISO. Te rozdziały są kierowane przede wszystkim do osób w ogóle nie związanych z fotografią (osoby znające się na fotografii śmiało mogą zacząć książkę od następnego- 3 rozdziału). Kolejne dwa działy to wiedza wykorzystywana w fotografii kulinarnej- czyli jak robić zdjęcia w świetle naturalnym oraz sztucznym. Następnym tematem poruszonym przez autorkę jest kompozycja, zwraca uwagę na różnicę pomiędzy środkiem kadru, a jego bokami, tłumaczy między innymi czym jest reguła trójpodziału i perspektywa. Kolejne rozdziały poświęcone są bezpośrednio stylizacji dań, czyli jak przygotowywać się do sesji, jak stylizować odpowiednie danie (genialny rozdział z podziałem na stylizacje dań ciepłych, lodów, przypraw, owoców, sosów, itd.). W ostatnim rozdziale Helene daje nam rady dotyczące postprodukcji. Bardzo ciekawym rozwiązaniem są dodatki na końcu książki, autorka informuje nas z jakich stron można kupić sprzęt fotograficzny, dodatkowy asortyment jak sztućce czy starocie, czy oprogramowanie do postprodukcji (niestety wszystkie linki prowadzą do sklepów zza oceanu, gdzie obecnie mieszka pani Dujardin). W tym dziale znajdziemy również linki do blogów kulinarnych, na których można podpatrzeć, jak zdjęcia kulinarne robią inni znani i cenieni blogerzy.

Helene Dujardin z pochodzenia francuska, a od kilkunastu lat mieszkająca w Stanach Zjednoczonych, z zawodu jest mistrzem cukiernictwa, od 2006 roku prowadzi bloga. Tartelette jest blogiem poświęconym kulinariom, dekoracji i stylizacji potraw. Z czasem Helene zaczęła interesować się fotografią, by móc pokazać swoje wypieki, dania i dekoracje w coraz to ładniejszy sposób. Pewnego dnia postanowiła zająć się tym profesjonalnie i dziś jest zawodowym fotografem kulinarnym. Uważam, że historia Helene jest bardzo ważna, ponieważ nie patrzy na dania okiem fotografa, jak na kolejny produkt który trzeba sfotografować na potrzeby zleceniodawcy- wykształcenie cukiernicze, doświadczenie jakiego nabrała pracując w wielu restauracjach, prowadzenie kulinarnego bloga, powoduje, że doskonale zna realia i problemy z jakimi na co dzień mogą spotkać się blogerzy i fotografowie kulinarni. Etapy rozwoju autorki dają Jej dużo wiedzy i doświadczenia jeśli chodzi o aspekty kuchenne, niestety w książce często wychodzą braki warsztatu fotograficznego.

Już po kilku stronach „Ujęć ze smakiem” zrobiło na mnie wrażenie lekkość czytanego tekstu. Bardzo często zdarza się, iż książki fotograficzne napisane są językiem zaawansowanym, co dla hobbystów, którzy nie zajmują się tym zawodowo z pewnością jest problematyczne. Używane zwroty branżowe, skróty, czy zaawansowane pojęcia spotykam tak często, że sam niejednokrotnie musiałem w Internecie szukać podpowiedzi o czym mowa. A nie o to w tym wszystkim chodzi – a o dotarcie do potencjalnego odbiorcy. Helene swoją książkę kieruje do miłośników gotowania, którym chce pomóc w robieniu zdjęć, a nie zawodowych fotografów. Dlatego na duży plus zasługuje użyty język, który jest pozbawiony fotograficznych pojęć do minimum, a jeżeli już się jakieś pojawia to na końcu książki czeka na nas słowniczek, który w łatwy i przystępny sposób opisuje pojęcie. Autorka bardzo często odnosi się do danych pojęć w formie przypomnienia. Na każdym kroku (czasami, aż do przesady) daje się odczuć, że Helene tłumaczy pojęcia fotograficzne jak dziecku w pierwszej klasie. Trzeba przyznać, że rozdziały o fotografii i działaniu aparatu napisane są w bardzo przystępny sposób, co w połączeniu ze zdjęciami (backstagu), na którym pokazane jest jak ustawiony jest aparat względem dania i źródła światła, powoduje, iż nawet Ci, którzy nie zrozumieją tekstu, mogą zobaczyć i zrozumieć o czym mówi autorka. To kolejny duży plus. Często w książkach brakuje zdjęć „z planu”, a pokazywany są tylko efekty końcowe, przez co czytelnik musi się domyślać jak zrobiono dane zdjęcie, jak rozstawiono lampy, czy użyto jakiś dodatkowych rekwizytów, tutaj mamy wszystko podane jak na tacy.

Autorka publikacji na każdym kroku z chęcią dzieli się zdobytą wiedzą i doświadczeniem, czasami można odnieść wrażenie, że obnaża całą siebie. Często wśród fotografów możemy zauważyć, że każdy skrzętnie chowa swoje kruczki, nie chce się dzielić wiedzą, którą zdobywał latami. Helene jest zupełnie inna (może dlatego, że z zawodu jest cukierniczką J ). Z pewnością nie zaskoczę nikogo, jeśli zdradzę, że informacji takich jest dużo więcej w rozdziałach o jedzeniu niż o technice fotograficznej. Cieszy mnie, iż autorka podkreśla, że sposób w jaki wykonała dane zdjęcie nie jest jedynym prawidłowym sposobem, bardzo często zachęca do próbowania, „kombinowania” i odnalezienia złotego środka dla siebie samego. Gdy tłumaczy oświetlenie, perspektywę, czy chociażby zakup aparatu takiej, a nie innej marki, zawsze zwraca uwagę, iż „mój wybór nie jest jedynym dobrym, po prostu jednym z wielu, Ty poszukaj swojego”. Często w innych publikacjach autor twierdzi, iż przedstawiony przez niego sposób jest jedynym prawidłowym.
Co ciekawe często wspomina innych blogerów i fotografów kulinarnych, a wręcz zachęca do odwiedzania ich stron i szukania inspiracji, nie wspominając o tym, że w dodatku podaje adresy ich stron internetowych, więc można stwierdzić, że reklamuje konkurencję. To bardzo zdrowe podejście autorki. Widać, że przede wszystkim zależy Jej, by czytelnicy robili ciekawe i różnorodne zdjęcia.

Jako osoba zajmująca się fotografią na co dzień i znająca podstawowe działanie aparatu, najbardziej zaciekawiły mnie rozdziały dotyczące kompozycji i stylizacji potraw. Konkretna wiedza oparta na przykładach, zdjęciach i komentarzach spowodowała, iż Helene wytłumaczyła mi co z czym łączyć, czego nie dotykać, i na jakie szczegóły zwracać uwagę. Podobnie, jak we wcześniejszych rozdziałach i tutaj pojawiają się zdjęcia planu, bądź jak kto woli „krok po kroku”. Autorka na przykładzie poszczególnych dań pokazuje jak zdjęcie wyglądało na początku, a jak zmieniało się w momencie dodawania kolejnych elementów dekoracji. Jak i wcześniej, tak i tutaj, opisuje wiele technik, sposobów dekorowania i komponowania dań, jednak nie narzuca czytelnikowi swoich metod, zachęca do działania po swojemu. Jednak nie jestem do końca pewny czy dla osób początkujących (a do nich przecież w dużej mierze kierowana jest książka) jest to dobre rozwiązanie. Z pewnością woleliby poznać jakieś podstawy, kanony i kierunki którymi mogliby podążać na początku, by w następnych etapach poszukiwać swoich ulubionych metod.

Dużym rozczarowaniem był dla mnie rozdział o postprodukcji. W nim objawiło się szczególnie, iż autorka jest cukiernikiem, a fotografem tylko z zamiłowania. Myślę, że wszyscy liczyli na szczegóły jak obrabiać zdjęcia kulinarne by wyglądały jeszcze lepiej: które kolory może bardziej uwydatnić, co w jaki sposób schować za pomocą różnych sztuczek, które dają nam programy do obróbki zdjęć. Zamiast tego dostajemy rozdział w którym autorka opisuje jak zgrywać zdjęcia, jak je nazywać, drukować, publikować w Internecie czy przesyłać do klienta. Dla mnie rozdział ten to mała kompromitacja zarówno autorki jak i osób odpowiedzialnych za wydanie książki. Co tyczy się obróbki autorka przedstawia tylko programy z nazwy (brak chociażby wypisania poszczególnych wad i zalet) używając na koniec, jakże często pojawiającego się w książce stwierdzenia: „ja używam tego, ale masz też program x,y,z, sam sprawdź który najbardziej odpowiada Twoim potrzebom”.

Podsumowując, uważam że jest to dobra pozycja. Każdy znajdzie coś dla siebie; blogerzy trochę wiedzy technicznej (myślę, że wystarczającej by robić lepsze zdjęcia, jednak mogłoby być tej wiedzy więcej, zwłaszcza dla osób troszkę bardziej zaawansowanych), fotografowie jak poruszać się w tematyce zdjęć kulinarnych (wcześniej nie mieli żadnej pozycji na ten temat). Jednak pozostaje pewien niesmak co do warsztatu. Widać po zdjęciach, że autorka nie jest fotografem, przez co zdjęcia nie są w 100% poprawne, często przepalone, bądź z za dużymi cieniami w niedoświetlonych miejscach (często ważnych dla danego dania). Natomiast widać, że w tematach kulinarnych, zwłaszcza jeśli chodzi o kompozycję i stylizację, jest po prostu chodzącym geniuszem. Robi to bardzo dobrze i potrafi to w ciekawy i przystępny sposób przekazać. Na koniec proponuję zapoznać się z mottem, które autorka umieszcza w książce, a według mnie bardzo pasuje do tej recenzji:

„Fotografowanie jedzenia to nieustannie ewoluujący świat kompozycji, stylizacji i aranżacji, który można eksplorować bez końca. Zawsze znajdzie się jakiś nowy rodzaj oświetlenia czy ciekawa sztuczka, pozwalająca wydobyć naturalne piękno potrawy. Chciałbym osiągnąć mistrzostwo w fotografii kulinarnej? Jesteś cierpliwy, pełen pasji i skłonny do poświęceń ? To nie czekaj ani chwili dłużej, weź aparat do ręki i zaczynamy…”.
flash-group.pl 2012-04-12

Brzdęk! Jak odkręcić internetowy kurek z pieniędzmi

We wcześniejszych odsłonach cyklu „E-biznes” prezentowałem pozycje poświęcone założeniu i prowadzeniu sklepu internetowego. Tym razem pora na wykorzystaniu potencjału sieci do zarabiania na blogach, serwisach tematycznych i innych stronach autorskich.

W „Brzdęku!” Joel Comm przekonuje w jaki sposób można zyskać dodatkowe źródło dochodu. Analizuje narzędzia, dzięki którym Twoja stronach www lub blog mogą przynosić zyski. Szczegółowo opisuje zalety serwisu Google AdSense oraz innych mu podobnych stron (np. Microsoft ContentAds, Chitika). Pokazuje również w jaki sposób zarabiać na programach partnerskich i serwisach członkowskich.

Autor wskazuje wiele dróg pozwalających na rozwinięcie własnego e-biznesu. Wystarczy wykorzystać potencjał prowadzonych stron lub blogów poświęconych swojemu hobby lub dzieląc się specjalistyczną wiedzą. Im węższą niszę zagospodarujemy, tym większa szansa na osiągnięcie satysfakcjonującego zysku.

Mogą pojawić się wątpliwości. Czy ten model nie jest „za bardzo amerykański”? To znaczy, czy polskie społeczeństwo jest na tyle aktywne w Internecie (działania konsumenckie, dostęp i jakość dostępu do sieci etc.), by przynosiło to zyski, o których wspomina autor? Czy mechanizmy obronne przed wszechobecną reklamą nie zakręcą kurka z potencjalnym strumieniem pieniędzy, o którym czytamy w „Brzdęku!”?

Wystarczy stworzyć odpowiednią stronę internetową lub bloga. Zadbać o jego atrakcyjność i wyjątkowość zamieszczanych treści. Powalczyć, o jak najlepsze pozycjonowanie i promocję w sieci. Zapisać się do serwisów takich jak Google Ad Sense. I… sprawdzić na własnym koncie, czy warto polecić lekturę Joela Comma kolejnym osobom.
Z życia książek Przemek Opłocki, 2012-04-12
« < 1331 1332 1333 1334 1335 ... 1841 > »