ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »
« < 1324 1325 1326 1327 1328 ... 1841 > »

Socjotechnika. Sztuka zdobywania władzy nad umysłami

Sztuka zdobywania władzy nad ludzkimi umysłami (zwana też po prostu manipulacją) cieszy się od lat wielkim zainteresowaniem. Jej zasad uczą się politycy, studiują ją sprzedawcy różnorakich dóbr oraz wszelkiej maści oszuści i naciągacze. Ale żeby się przed manipulatorami bronić nie wystarczy odmawiać, bywają bowiem bardzo przekonujący. Dlatego warto potraktować tę książkę jako podręcznik samoobrony. Jej autor, Christopher Hadnagy, jest twórcą pierwszego modelu socjotechniki, więc naprawdę wie, o czym pisze.
dziennikpolski24.pl Włodzimierz Jurasz, 2012-04-26

Talent nie istnieje. Droga do praktycznego osiągania mistrzowskich umiejętności

Autor tego psychologicznego poradnika specjalizuje się w trenowaniu pewności siebie, jest psychologiem, coachem i trenerem zafascynowanym możliwościami ludzkiego umysłu. Jego zdaniem talent to mit, a po to, by zostać ekspertem, potrzeba 10 tysięcy godzin specjalnego treningu. Artur Król powołuje się na badania naukowe, które pokazują, że osiągnięcie poziomu mistrzowskiego w różnych dziedzinach jest możliwe po 10 tysiącach godzin ćwiczenia w danej dziedzinie. W tej książce znajdziesz odpowiedzi, na czym polega takie ćwiczenie, a także podpowiedz, jak zaprojektować własny, autorski program, by zostać mistrzem. Co ważniejsze, nabierzesz wiary i przekonania, że wszystko jest naprawdę w twoich rękach.
Cogito 2012-04-26

Mapy myśli w biznesie. Jak twórczo i efektywnie osiągać cele za pomocą mind mappingu

Ostatnio w moje dłonie trafiła książką Katarzyny Żbikowskiej pt. “Mapy myśli w biznesie. Jak twórczo i efektywnie osiągać cele za pomocą mind mappingu”. Zacząłem się więc zastanawiać, czy znana mi metoda wizualnego tworzenia notatek może mieć realne zastosowanie biznesowe. Zrobiłem to przed przeczytaniem. Inaczej nie miałoby to sensu, bo już przecież wiedziałbym co proponuje autorka. No i doszedłem do wniosku, że mnie osobiście mapy myśli w biznesie pomagają bardzo pośrednio. Pomagają w wizualizacji problemów, organizowaniu treści i tworzeniu wstępnych modeli różnych procesów. Niestety nie udało mi się do tej pory zaprząc ich do pracy w inny zakresie niż komunikacja.
Co proponuje autorka?

Abstrahując od swojej “przedwiedzy”, lub raczej niewiedzy w zakresie zastosowań mindmappingu zabrałem się za czytanie. Przez pierwsze dwa rozdziały przeleciałem jak burza, bo nie było w nich nic odkrywczego. Są raczej wprowadzeniem do tego, czym są mapy myśli i technicznym przewodnikiem jak się je robi.

Ciekawe są dwa ostatnie rozdziały w których znajdziemy realne przykłady wykorzystania map myśli w następujących sytuacjach:

- Twórcze rozwiązywanie problemów
- Planowanie i zarządzanie
- Doskonała prezentacja
- Negocjacje
- Spotkania
- Nauka
- Zarządzanie projektami

Pomimo tego, że uważam niektóre teorie za troszkę za bardzo naciągane i myślę, że inne narzędzia byłyby lepsze od map to część dotycząca zarządzania projektami jest w moim odczuciu bardzo dobra i jeśli macie dosyć zarządzania projektami w Excelu lub MS Project, ewentualnie Basecampach, czy innych i ciężko jest Wam komunikować na jakim etapie jest projekt i jak przedstawić całość warto przez rozdział dotyczący projektów przejść kilka razy.

Podsumowując z całym przekonaniem i pomimo swojego sceptycznego podejścia do wkładania narzędzi w nowe zastosowania mogę polecić tę książkę wszystkim, którzy chcą trochę urozmaicić komunikację biznesową, a także tym, którzy mają problemy z całościowym ogarnianiem zadań, które przed nimi stoją.
blog.2edu.pl Piotr Peszko, 2012-04-25

BezMarketing. Przestań kusić klientów, zacznij z nimi rozmawiać!

„Jeżeli uważasz, że biznes polega na budowaniu relacji, temu właśnie powinieneś się poświęcić w swojej działalności.”

Taki oto cytat wprowadza czytelnika w treść „BezMarketingu”, książki Scotta Strattena wydanej przez OnePress. Pozycja ta jest o tyle ciekawa, ponieważ zwraca uwagę na sedno dzisiejszych działań marketingowych, które czasami umyka w potoku cyfr, wskaźników zaangażowania i tworzeniu skomplikowanych strategii (oczywiście te elementy też są niezwykle ważne!). Chodzi o relację, relację budowaną na wielu poziomach. Zarówno B2B, B2C czy w działaniach personal brandingowych. Nie chcemy kupować od kogoś kogo nie znamy, kogo nie lubimy.

Jednokierunkowe komunikaty już na dobre odeszły w zapomnienie, a nowe media ulepszyły proces przejścia od nawiązania kontaktu do zbudowania relacji, która ma sprzedawać. Moi branżowi znajomi – tak do Ciebie piję Michał! – stwierdzą, że to nihil novi, żadnej Ameryki tu nie odkrywamy. I ja się zgodzę, tylko nie, jeśli chodzi o polskie podwórko. Tutaj widać jeszcze efekt zachłyśnięcia się nowymi kanałami dotarcia i dopiero raczkujące w wielu wypadkach próby budowania więzi. Dlatego mimo różnicy kontynentalnej i kulturowej często potakiwałem autorowi podczas lektury. A kim ów autor jest?

Scott Stratten, autoironiczny ekspert

Z notki biograficznej dowiadujemy się, że Scott jest przede wszystkim specjalistą do spraw Word of Mouth Marketingu, czyli marketingu szeptanego. Ten w naszym kraju nie kojarzy się zbyt dobrze. ;) Prowadzi firmę UnMarketing.com, jeździ z wykładami i pojawia się w artykułach Wall Street Journal i Mashable. Także wie o czym mówi, jeśli chodzi o pozyskiwanie pozytywnych opinii i buzzu.

Dla mnie przede wszystkim jednak atrakcyjny był ton w jaki sposób przekazuje swoją wiedzę. Luźno, z wieloma przykładami, własnymi subiektywnymi opiniami i dawką autoironii. To sprawiło, że podczas czytania nie tylko poczułem do niego sympatię, uznałem go za pewien autorytet, ale również zechciałem nawiązać z nim kontakt przez Twittera, czego jednak nie uczyniłem, bo po co mu jakiś tam obserwator z Polski. ;)

Skoro Scott potrafi już tworzyć pewien zarodek relacji z kart książki, to znaczy, że chyba wie co robi, prawda?

Media społecznościowe, a relacje

To głównie z tego powodu sięgnąłem po tą pozycję. Staram się szukać inspiracji do działań w mediasferze społecznościowej, które nie będą opierać się na generowaniu kolejnych komunikatów bez reakcji. Czy to w działalności blogerskiej, czy w pracy dla klientów. Dlatego warto zaczerpnąć z garnca dobrych praktyk zza Oceanu.

Przede wszystkim ekspert/marka (bo tak naprawdę mechanizmy w social mediach zarówno dla osób jak i marek są praktycznie takie same) musi konstruować swój kapitał społeczny.

„Zanim coś wypłacisz, musisz najpierw zainwestować. Inwestowanie w kapitał społeczny oznacza poświęcenie czasu, wiedzy i energii po to , żeby czerpać z nich korzyści.” – s. 35

Budując społeczność i jej zaufanie do nas, trzeba jej coś oferować, przekazywać, a nie oczekiwać, że zaraz rzuci się na naszą usługę/produkt/stronę WWW. Trzeba w jakiś sposób się przedstawić i dać poznać, dopiero w dalszej perspektywie można myśleć o tym co się na tym zyska. Facebook, Twitter – o tym będzie jeszcze potem – czy blog to świetne narzędzia do pokazania kim jesteśmy, co nami kieruje i jakie wartości chcemy przekazać. Stratten jednak ostrzega przed pewnymi „grzechami”, których nie powinniśmy w tej działalności popełniać.

• Chciwość, czyli masowe zbieranie poleceń na LinkeIn, obserwujących na Twitterze czy fanów/znajomych na Facebooku.
Wszyscy lubią jak te wartości rosną, ale niech nie staną się celem samym w sobie.
• Nieumiarkowanie, mówmy o tym na czym się realnie znamy. Autor przywołuje jako przykład specjalistę od Twittera, który powie
jak pozyskać tysiące obserwujących, a sam ma ich, zaledwie 149. ;)
• Kolejny grzech, lenistwo. Skoro już jesteśmy w mediach społecznościowych, chcemy tworzyć sieć kontaktów i relacji z użytkownikami, to róbmy to aktywnie. Odpowiadajmy szybko i monitorujmy. Nie wchodźmy gdzieś, gdzie będziemy zaglądać raz na ruski rok. Tu jednak moja uwaga, co w takim razie z Google+?
• Zazdrość, użytkownicy mogą krzywo patrzeć na naszą działalność, to normalne, zawsze znajdą się sceptycy. Nie zmieniajmy jednak przez nich raz założonej strategii, która działa i jest skuteczna.
• Trolle, kryzysy, nieporozumienia – chleb powszedni społecznościówek, nie dajmy jednak ponieść się gniewowi i róbmy swoje.
• I na koniec nieczystość, czyli pamiętajmy o tym jaki jest nasz wizerunek i nie róbmy rzeczy z nim sprzecznych.

Najlepszym streszczeniem dla tych rad jest to, że powinniśmy przede wszystkim postępować strategicznie, z jasnym umysłem i nie próbować robić tego samego co konkurencja. Kierujmy się własnym kompasem i wartościami. Takie działania lepiej wpłyną na wizerunek.

Twitter, społecznościówka relacji?

„Ćwierkacz” wciąż nie umie się przebić do zbiorowej świadomości Polaków, a szkoda. Sam pod wpływem lektury recenzowanej tu książki postanowiłem tweetować więcej, częściej i włączać się w dyskusje. Twitter sam w sobie sprawia, że dystans pomiędzy użytkownikami jest sporo mniejszy niż na Facebooku, który dopiero od względnie niedawna oferuje subskrypcje. Stratten poleca Twittera zwłaszcza z powodu łatwego budowania sieci kontaktów w tym serwisie, a także monitoringu.

Już z poziomu twitterowej wyszukiwarki możemy znaleźć wiele słów kluczowych i konwersacji na temat brandów lub osób. Łatwiej się w nim nasłuchuje
innymi słowy, a próg wejścia w dyskusję lub przyjścia z pomocą użytkownikowi jest o wiele niższy. Ja dałem Twitterowi szansę zarówno jako bloger, jak i zawodowo i naprawdę nie mam, na co narzekać. Myślę, że z czasem direct marketing, który będzie miał podłoże w nawiązanych tam relacjach będzie coraz popularniejszy.

Co wynosimy z lektury?

BezMarketing to książka o tyle trudna do ugryzienia, bo jest takim kociołkiem pełnym idei i pomysłów, które można stosować na wielu frontach. Zarówno w komunikacji brand – konsument, jak i do employer czy personal brandingu. Wszystko jednak sprowadza się do tego, że nie powinniśmy przychodzić w jakieś miejsce i próbować sprzedawać, najpierw trzeba dać się poznać, a to wymaga czasu.

Niestety, kilka fragmentów jest przegadanych i totalnie nieprzydatnych na nasz rynek lub ewidentnie podpadają pod pasję autora. Także, jak to zwykle bywa z tłumaczeniami zachodnich pozycji sprzed ponad roku, trzeba czytać z włączonym filtrem treści. Większość rzeczy jest potraktowana przez Strattena dość subiektywnie i bez owijania w bawełnę, co mogę poczytywać za plus, ale w niektórych miejscach po prostu przedobrzył z dygresjami.

Czy jednak książka wnosi coś do dyskursu? Wnosi, oj tak. Ostatnio Blogosławiony opisał case fanpage’a Nessi, na którym zbesztano klientkę za to , że zwróciła uwagę adminowi. Klientkę, dokładnie. Nie fana, tylko kogoś kto naprawdę kupował produkt. I to jest modelowy przykład zaprzepaszczenia i zaprzeczenia zasad BezMarketingu. Można było nawiązać relację, z negatywnych odczuć przejść do ambasadorstwa marki, zbudować więź między konsumentką, a brandem. Niestety, taki przypadek zapewne nie jest odosobniony i właśnie takim pseudo-marketerom/pseudo-PRowcom/pseudo-community managerom, tą książkę polecam. Uczcie się, jak powinniśmy podchodzić do fanów, klientów i użytkowników. To oni kupują usługi i wszelkie dobra.

Rzekłem!
pijarukoksu.wordpress.com Jakub „Pijaru Koksu” Prószyński, 2012-04-25

Personal branding 2.0. Cztery kroki do zbudowania osobistej marki

Jak cię widzą, tak cię piszą. Treść przysłowia odnosi się również do kariery zawodowej. Jak wykreować się w szybkiej, pędzącej rzeczywistości i nie zaginąć w tłumie? O tym jest „Personal branding 2.0”.
Przesłanie tej pozycji jest pewnie bardziej dostosowane do rynku amerykańskiego. Co nie znaczy, że w Polsce nie można wykorzystać rad Schwabel’a do budowania kariery. Coraz częściej pracodawcy w toku rekrutacji zapoznają się z profilem przyszłego pracownika na podstawie informacji dostępnych na serwisach społecznościowych czy innych stron internetowych.

Autor zachęca do zainwestowania w samorozwój (określenie konkretnych celów, wartości, poznanie siebie). Warto stworzyć w sieci własną wizytówkę (strona www lub blog) i zadbać o jego promocję. Przydatne będzie również budowanie sieci kontaktów i wykreowanie wizerunku eksperta (oczywiście popartego rzetelną wiedzą). To tylko niektóre z rad – resztę przyniesie lektura książki.

Czy tworzenie własnej, osobistej marki jest nowatorskim podejściem? Raczej nie. Podręcznik Schawbela to nic innego jak zbiór rad, jak budować własne nazwisko w obecnych realiach. Autor „Personal brandingu 2.0” bazuje głównie na kreację siebie w sieci. Trudno nie zgodzić się, że nasz wizerunek w istotnym stopniu jest kształtowany przez Internet i korzystające z jego możliwości urządzenia. Książka porządkuje wiedzę i wskazuje co należy zrobić, by skutecznie stworzyć i utrzymać własną, niepowtarzalną markę – siebie.
Z życia książek Przemek Opłocki, 2012-04-25
« < 1324 1325 1326 1327 1328 ... 1841 > »