- Wydawnictwo:
- Editio
- Wydawnictwo:
- Editio
- Ocena:
- Bądź pierwszym, który oceni tę książkę
- Stron:
- 360
- Druk:
- oprawa miękka
- Dostępne formaty:
-
PDFePubMobi
Opis
książki
:
Kamyki w brzuchu
Wtedy głos księdza się zmienia, jakby zdradzał nam jakąś tajemnicę. Mówi, że wie, że każda matka ma w brzuchu taki kamyk. Że wie, że wszystkie matki noszą takie kamyki tam, gdzie kiedyś nosiły dzieci. I że te matki są bardzo dzielne, dlatego że mają te kamyki. I że już zawsze będą nosiły w brzuchu te kamyki zamiast dzieci, które straciły.
(fragment książki)
A jeśli miłość matki to za mało?
Mam osiem lat. Byłbym jedynakiem, gdyby moi rodzice nie postanowili zbawiać świata i adoptować innych dzieci. Kolejni chłopcy w moim domu są jak najeźdźcy, którzy pochłaniają czas i uwagę mojej matki. Powinienem być dla niej najważniejszy, a traktuje mnie tak, jakbym to ja był przybranym dzieckiem. Nienawidzę jej za to. Kocham i nienawidzę. Czy to, co robię, jest złe? Mam tylko osiem lat…
Tragiczne wydarzenia, które już wkrótce rozegrają się w tej rodzinie, sprawią, że pogmatwane relacje między matką i synem staną się jeszcze bardziej napięte. Chłopaki nie płaczą… ale czy to znaczy, że nie odczuwają smutku, frustracji, złości, zazdrości, rozczarowania? Czy to znaczy, że nie mają prawa do odrobiny miłości?
Emocje, które towarzyszyły bohaterowi, gdy był dzieckiem, nie straciły na intensywności mimo upływu czasu. Teraz ma dwadzieścia osiem lat i powraca do rodzinnego domu, by zaopiekować się schorowaną matką - i wszystkie te uczucia wybuchają z nową siłą. Co odcisnęło takie piętno na wrażliwym dziecku, że po wielu latach, podczas emocjonalnej podróży do miejsca budzącego przykre wspomnienia, wciąż nie potrafi uporać się z przeszłością?
Oto powieść na miarę najlepszych dzieł Doris Lessing. Ta historia rozpisana na dwa głosy - małego, zagubionego chłopca i dorosłego mężczyzny, patrzącego na rzeczywistość przez pryzmat swojego dzieciństwa - to intensywne, poruszające i niepokojące doświadczenie, o którym długo nie będziecie potrafili zapomnieć.
Jon Bauer jest najlepszy w odkrywaniu dziecięcego umysłu... Wybitny debiut.J.M. Coetzee
Debiut powieściowy o wielkiej mocy.Guardian
Pasjonująca lektura... W sposób fascynujący mówi o brutalnej prawdzie intensywności rodzinnych relacji.Sunday Telegraph
Bauer snuje swoją mroczną, psychologiczną historię z iście dramatyczną precyzją.... Tym, co najbardziej zachwyca, jest niezwykłe oko Bauera do fizycznych i emocjonalnych detali.Sydney Morning Herald
PATRONAT MEDIALNY:
O książce w programie "Sztuka czytania w TVP Kultura (od 12. minuty)
Ebooka "Kamyki w brzuchu" przeczytasz na:
-
czytnikach Inkbook, Kindle, Pocketbook, Onyx Boox i innych
-
systemach Windows, MacOS i innych
-
systemach Windows, Android, iOS, HarmonyOS
-
na dowolnych urządzeniach i aplikacjach obsługujących formaty: PDF, EPub, Mobi
Masz pytania? Zajrzyj do zakładki Pomoc »
Audiobooka "Kamyki w brzuchu" posłuchasz:
-
w aplikacji Ebookpoint na Android, iOS, HarmonyOs
-
na systemach Windows, MacOS i innych
-
na dowolonych urządzeniach i aplikacjach obsługujących format MP3 (pliki spakowane w ZIP)
Masz pytania? Zajrzyj do zakładki Pomoc »
Kurs Video "Kamyki w brzuchu" zobaczysz:
-
w aplikacjach Ebookpoint i Videopoint na Android, iOS, HarmonyOs
-
na systemach Windows, MacOS i innych z dostępem do najnowszej wersji Twojej przeglądarki internetowej
Recenzje książki: Kamyki w brzuchu (16) Poniższe recenzje mogły powstać po przekazaniu recenzentowi darmowego egzemplarza poszczególnych utworów bądź innej zachęty do jej napisania np. zapłaty.
-
Recenzja: Anelisowo.blogspot.com AneliseRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Ta powieść mną wstrząsnęła. Gdybym nie wiedziała, że to fikcja literacka to moje dłuższe przemyślenia na
punkcie tego, czy ludzie są w gruncie rzeczy źli czy dobrzy skończyłyby się na stwierdzeniu, że są bardzo źli. Historia w książce jest przedstawiona oczami 8-letniego chłopca i jego o 20 lat starszej wersji. Dużo się nie różnią. Przesiąknięci żalem do matki, że nie poświęciła im wystarczająco dużo uwagi, bo zajmowała się dziećmi z pogotowia opiekuńczego nie tylko robią przeróżne głupie rzeczy, ale wręcz tragiczne w skutkach. W efekcie jego działań, do czego się przyznaje dopiero w obliczu śmierci matki, jego przybrany brat ulega wypadkowi, w skutek którego doznaje ciężkiego porażenia mózgowego. Od tego czasu matka i syn odsuwają się od siebie jeszcze bardziej. Po śmierci matki przychodzi do niego policjant z podejrzeniami o jej morderstwo... Czy bohater zabił swoją matkę?
Jest to naprawdę wstrząsająca historia, pełna agresywnych wątków. Taką powieść mógłby napisać chyba tylko mężczyzna.
Otwieram pralkę i teraz Alfie chce jednak zostać na moich rękach, wpija się we mnie pazurami, ale i tak go wsadzam do środka, zamykam pokrywę i przytrzymuję. Śmieszni brzmi jego miauczenie z wnętrza pralki. Patrzę na programator i próbuję coś wybrać. Przekręcam go bardzo powoli, żeby tata nie usłyszał żadnego zgrzytnięcia. "Tkaniny delikatne" to będzie chyba najlepszy wybór. Ustawiam więc "Tkaniny delikatne", ale jeszcze nie włączam pralki, bo Alfie potrzebuje trochę piany w swojej kąpieli..
Jadę na rowerze przez Malfour Park i myślę, czy się nie zatrzymać i nie porzucać kamieniami w gołębie, chociaż czuję odwagę na leje po bombie.
Staję się zła-kniony.
Tak, zabiłem ich. To moja wina. Po prostu ich pozabijałem.
Troje z głowy, jeszcze ja.
Powieść z gatunku psychologicznych. Często czytając tą książkę, miałam ochotę zaliczyć ją do psychicznych. Ale naprawdę bardzo polecam. Wciąga i skupia uwagę. Jest wstrząsająca, ale.. w gruncie rzeczy taka prawdziwa.
Może tak właśnie jest, może ludzie w gruncie rzeczy są źli? Jak Wy uważacie? Ludzie są w gruncie rzeczy źli czy dobrzy?
Z tego właśnie składa się życie, z tych krótkich chwil pomyślności. Być może nawet da się ocenić życie na podstawie liczby takich momentów. Jeśli więc wszyscy wpadamy w sidła samobójstwa, alkoholu, przemocy czy zgorzknienia, dzieje się tak dlatego, że wpadamy w szczeliny między tymi chwilami pomyślności.
Pewnie sam wpadłem w jedną z nich, jako ośmiolatek.
Wtedy głos księdza się zmienia, jakby zdradzał jakąś tajemnicę. Mówi, że wie, że każda matka ma w brzuchu taki kamyk. Że wie, że wszystkie matki noszą takie kamyki tam, gdzie kiedyś nosiły dzieci. I że te matki są bardzo dzielne, dlatego, że mają te kamyki. I że już zawsze będą nosiły w brzuchu kamyki zamiast dzieci, które straciły. -
Recenzja: Ognistastrzala.blogspot.com Ognista StrzałaRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:Prawdopodobnie jest to pierwszy raz, kiedy sięgnęłam po książkę psychologiczną. I tak jak wcześniej nie miałam kontaktu z tym gatunkiem, tak teraz stwierdzam, że chciałabym poznać więcej. Ale jak to się stało, że postanowiłam wypożyczyć tą powieść? Otóż, pałętając się między regałami w bibliotece dostrzegłam interesujący tytuł: Kamyki w brzuchu. Pomyślałam wtedy, o co może chodzić? O jakąś chorobę czy może kryje się za tym jakieś drugie dno? I nie pomyliłam się.
Książka jest napisana w pierwszej osobie, a głównym bohaterem jest dwudziestoośmioletni mężczyzna, którego imienia nie poznajemy, aż do końca. Osobiście już kilkakrotnie zastanawiałam się nad tym zabiegiem i wysunęło się z tego kilka teorii, a najbardziej prawdopodobną z nich jest to, że autor chciał przyczynić się do utożsamienia czytelnika z bohaterem. Nie powiem, ale wyszło mu to przerażająco dobrze.
,,W przypadku wielu pokus chodzi właśnie o moment poddania się, a nie o samą nagrodę. Po prostu lubimy ulegać słabościom.”
Nie dość, że mamy pełen wgląd w psychikę mężczyzny to powoli z każdym rozdziałem zaczynamy myśleć, czuć i rozumieć to co on przeżywa. Lecz na szczęście nie w pełni, tylko w jakimś ułamku. W pewnym momencie zauważyłam, że próbowałam rozwiązać zadanie jakim było zrozumienie w całości psychiki mężczyzny, ale do końca( nawet teraz) nie jestem w stanie jej pojąć.
Rozdziały w powieści są pisane przez jedną osobę, lecz raz poznajemy myśli i działania ośmioletniego chłopca, dzięki którym możemy zobaczyć co miało względny wpływ na to kim się stał, a za drugim razem jego dwudziestoletnią, starszą wersję. Rozdziały są pisane na przemian i po każdym skończeniu rozmyślań ośmiolatka możemy dostrzec połączenie z jego teraźniejszymi czynami.
,,Myślę, że mali chłopcy, którzy robią takie rzeczy jak ty, chowają wiele uczuć, które nie są ich winą. Tacy chłopcy po prostu potrzebują więcej troski. Emocje są trudne.”
Nie wątpliwie przyczyną jego problemów psychicznych jest matka. Matka, która chcąc postępować słusznie, została wraz z mężem rodziną zastępczą dla dzieci dotkniętych problemami w rodzinie. Między innymi, kiedy jedno z rodziców zaczyna mieć jakieś kłopoty w pracy lub pragnie rozwodu lub ogólnie w domu piszczy bieda, to opieka społeczna zabiera dziecko i oddaje tymczasowo, póki sprawa się nie rozwiąże, rodzinie zastępczej. Dlatego też nasz główny bohater wychowywany w środowisku, gdzie co chwilę pojawia się jakieś nowe dziecko, zaczyna czuć się samotnie, a nawet potrafi sobie wmówić, że to on jest adoptowany.
,, Razem to moje ulubione słowo.”
Jego zachowania wywoływały we mnie często szok, a nawet przerażenie. Sposób w jaki on postrzegał wszystkie rzeczy był trudny do zrozumienia, ale tak jak wspominałam, z czasem zaczynamy się w jakiejś części z nim identyfikować. Nie mówię, że mam jakieś problemy w rodzinie lub coś w tym stylu, tylko w jakiś sposób – może za pomocą empatii - potrafiłam poczuć to samo co on.
,,Nie istnieje coś takiego jak szczere współodczuwanie. Jest tylko pozorowana empatia. Jedynie okruchem siebie potrafimy czuć to, co odczuwa drugi człowiek.”
Gdy czytałam końcówkę książki nadal przeżywałam wiele zaskoczeń, ale potrafiłam również dostrzec nadzieję dla bohatera. Nadzieję, że jednak uda mu się przezwyciężyć trudności jakimi został obarczony jego umysł. Jednakże zakończenie powieści jest tak niepewne, że każdy czytelnik może sam sobie dopisać jak potoczą się losy mężczyzny.
Myślę, że Kamyki w brzuchu są książką wywołującą wiele tematów do dyskusji, ale tak to jest chyba z powieściami psychologicznymi oraz tymi, które naruszają trudne tematy. Mogę również przyznać, że jest to lektura ambitna, którą bez żadnych wątpliwości mogę polecić wszystkim prócz osobom, które są słabe psychicznie.
,,Nie można żyć prawdziwym życiem, jeżeli się go nie dzieli z drugim człowiekiem.”
-
Recenzja: BiblioNETka.pl AnnRKRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Dziecięca zazdrość. O starszego brata, o młodszą siostrę. O to, że on ma, a ja nie. O to, że jej wolno, a mnie nie pozwalają. O zbyt długi uścisk mamy, zbyt wiele uwagi taty. O wszystko. Nasz bohater nie ma wprawdzie rodzeństwa, ale nie wychowuje się sam. Jego rodzice co rusz przygarniają innych chłopców, tworząc dla nich rodzinę zastępczą.
"Pamiętam Marcusa. Przez niego przesiedziałem dwie godziny na drzewie. Pamiętam złego Marcusa, który podkładał pod dywan w moim pokoju pinezki szpicem do góry"[1].
Obecnie zamiast Marcusa jest Robert.
"Moja Mama mówi o sobie, że jest szczególnie dobra i właśnie dlatego bierze na wychowanie dzieci, których matki i ojcowie nie są tak dobrzy albo walczą ze sobą, chociaż głęboko w środku są dobrymi ludźmi"[2].
Robert ma złych rodziców. I dwanaście lat, prawie trzynaście. Może więc siedzieć z przodu samochodu. Później chodzić spać. Robert lubi chmury. Jest grzeczniejszy, bardziej dojrzały, właściwie niemal dorosły. W odczuciu małego bohatera, nowy lokator jest dla niego zagrożeniem. Jakby to on był rodzonym synem Mamy, jakby to jego kochała bardziej.
Akcja poruszającej powieści Jona Bauera "Kamyki w brzuchu" toczy się dwutorowo. Dorosły mężczyzna wraca do swego rodzinnego domu, by zaopiekować się matką. Chora na raka mózgu kobieta niknie w oczach, ledwie mówi, wymaga stałej kontroli. Powrót do niej to także powrót do wspomnień, nie najlepszych, nie najpiękniejszych. Żal syna do matki jest wyraźny. Chłopiec mógłby mieć takie szczęśliwe dzieciństwo, gdyby to na nim skupiła się cała uwaga rodziców, gdyby nie musiał się dzielić ich miłością z dziećmi, które przewijały się przez ich dom. "Kiedy pojawiają się dzieci, wszystko psują. Mama i Tata strasznie się dla nich starają, a one prawie nigdy nie są wdzięczne, prawie nigdy nie odwzajemniają miłości. A ja kocham Mamę i Tatę i jestem im wdzięczny, więc nie rozumiem, dlaczego po prostu nie przestaną wpuszczać do domu niemiłych ludzi"[3]. Poznajemy więc zarówno teraźniejszość (zmagania z chorobą matki i wspomnieniami), jak i przeszłość (nierówna walka z zazdrością i poczuciem osamotnienia) bohatera.
Zazdrość pojawia się od pierwszych chwil, od momentu, w którym Robert przekroczył próg domu. Towarzyszyła jej nienawiść. "Jego nienawidzę najbardziej. A jeszcze bardziej nienawidzę jego rodziców za to, że byli źli, bo gdyby byli dobrzy, tak jak moja Mama, to nie musiałbym się nią dzielić"[4]. Mimo upływu czasu, negatywne emocje nie znikają. Będą towarzyszyć bohaterowi także jako dorosłemu mężczyźnie i nie znikną nawet wtedy, gdy Roberta już nie będzie. Agresję wzbudza w nim wszystko to, co przywołuje obrazy z dzieciństwa. Wyładowuje się na matce, na obcym mężczyźnie, demoluje studio, w którym przed laty fotograf próbował uwiecznić rodzinne szczęście. Poczucie krzywdy, niesprawiedliwości, żal, złość, nienawiść - taka kumulacja negatywnych uczuć ma niesamowitą siłę niszczącą. Emocje, przez wiele lat przechowywane w sercu i pamięci, znajdują ujście. Ze wspomnień wyłania się dramatyczna historia. Co jeszcze wydarzyło się przed dwudziestoma laty, że bohater wciąż nie potrafi uporać się z przeszłością?
Nie lubisz reklam? Chcesz pomóc BiblioNETce?
Zostañ naszym opiekunem!
"Kamyki w brzuchu" to jedna z tych historii, które emocjonalnym ładunkiem uderzają w przeponę czytelnika, odbierając mu oddech. Ośmiolatek, spragniony całej uwagi rodziców, nie potrafi sobie poradzić z zazdrością, z obecnością w domu "konkurenta". Niejednokrotnie podkreśla, że sam czuje się jak przybrane dziecko, jakby to on był tym dodatkowym lokatorem, na dodatek niechcianym. Ileż w tym chłopcu żalu, złości! Ile myśli, które wzbudzają niepokój. Ile smutku. Paczki z podarkami urodzinowymi dla Roberta wydają mu się zbyt wielkie jak "na siatkę z prezentami dla kogoś, kto nawet nie jest ich synem"[5]. "Jeśli się tego wystarczająco pragnie można ukraść życzenie urodzinowe osobie, która zdmuchuje świeczki. Życzę sobie w myślach, żeby Robert umarł"[6]. Przechodzą mnie dreszcze. Jak bardzo trzeba czuć się samotnym, odrzuconym, by dopuścić do siebie takie myśli? Osamotny - mówi o sobie chłopiec. Po latach nie jest już taki pewny, czy rodzice faktycznie go zaniedbywali, czy też to niczym nieuzasadniona zazdrość była (i jest!) powodem frustracji. Wciąż jednak jest samotny, nie potrafi stworzyć trwałej relacji z innymi ludźmi.
Mały, a później już całkiem dorosły narrator opowiada swoją historię niezwykle przejmująco. Jego emocje się udzielają, niepokój czytelnika rośnie tym bardziej, im więcej bohater zdradza ze swej przeszłości.
Gdy zamyka się tę książkę, wszędzie zapada cisza. Nawet mucha nie bzyczy, wcale nie dlatego, że jesień, że chłodno, więc niemrawo porusza się po parapecie. Powieść Jona Bauera to emocjonalny nokaut, to powieść brutalnie szczera, boleśnie prawdziwa. Po jej odłożeniu każdy dźwięk wydaje się nie na miejscu. Cisza zapewnia odpowiednie tło do rozmyślań. A jest o czym myśleć, to pewne. Autor postawił bohaterów w niezwykle trudnej sytuacji. Małżeństwo chce pomóc dzieciom z trudnych rodzin, zapewnić im dach nad głową, odrobinę czułości, uwagi, dać poczucie bezpieczeństwa, pomóc w miarę bezboleśnie przejść przez dzieciństwo, przygotować do dorosłego życia. To piękne i godne podziwu. Z drugiej strony jest jednak mały chłopiec, który nie rozumie, dlaczego obcy dzieciak skupia na sobie uwagę JEGO mamy, JEGO taty. Może to zwykła dziecięca zazdrość, silniejsza, niż gdyby "ten drugi" był rodzonym bratem, co usprawiedliwiałoby zainteresowanie nim rodziców, a może faktycznie opiekunowie za bardzo starali się stworzyć rodzinę dla przygarniętego chłopca, zaniedbując przy tym własnego syna?
Nie znam odpowiedzi i nie potrafię ocenić bohaterów. Wiem natomiast jedno: "Kamyki w brzuchu" Jona Bauera to przejmująca historia, wspaniały wgląd w dziecięcą psychikę, powieść, która gwarantuje intensywność przeżyć. Nie da się potraktować jej obojętnie. Po takim nokaucie czytelnik łatwo się nie podniesie.
"Nie wiem co jest prawdą: ich zaniedbanie czy moja zazdrość. Co faktycznie miało miejsce? Czy tylko moja zazdrość, czy również zaniedbanie?"[7] -
Recenzja: Spetana-przez-ksiazki.blogspot.com 2014-01-09Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Czym jest zazdrość ? Ktoś ma lepszy samochód, lepszą pracę, większe powodzenie? Tego zazdroszczą dorośli. Małe dzieci też odczuwają to uczucie i potrafią być bardzo zaborcze. Są zazdrosne o brata czy siostrę, o większą uwagę mamy i taty. O przeczytaną bajkę czy zakupiony prezent. Bohater książki Kamyki w brzuchu jest tego właśnie typu zazdrośnikiem. O uczucia swoich rodziców.
'Kajtuś' jak nazywali go pieszczotliwe rodzice, jest już dorosłym mężczyzną. Ma dwadzieścia osiem lat i właśnie wraca do rodzinnego miasteczka. Musi zająć się chorą na raka matką. Nie jest to łatwe. Mary przestaje mówić, zapomina się i nie potrafi kontrolować. Wraz z pojawieniem się w domu, bohaterowi przypominają się wszystkie chwile spędzone w domu. Są one głównie złe.
Rodzice bohatera byli rodziną zastępczą. Na jakiś czas przyjmowali do swojego domu dzieci, których rodzice mieli problemy. Kiedyś był Marcus jego prześladowca, a teraz jest Robert Chmurny. Starszy o pięć lat chłopiec zachowuje się dużo dojrzalej od 'Kajtka'. Miał złych rodziców, dlatego też pragnie miłości i jest mu ona ofiarowana. Rodzice głównego bohatera przytulają Roberta, poświęcają mu dużo czasu, spełniają jego rzadkie zachcianki. Chłopiec, który jest ich prawdziwym synem tego nie rozumie. We własnym domu siedmiolatek czuje się jak intruz. Ma wrażenie, że to on jest tym dodanym chłopcem, przygarniętym jak stara zabawka. Próbuje zwrócić na siebie uwagę na przykład poprzez wkładanie ręki do ognia, chce za wszelką cenę uprzykrzyć życie Robertowi Chmurnemu.
Rozdziały w książce przeplatają się ze sobą jak mroczny warkocz wspomnieć. Na przemian jest to opowieść z teraz, gdy narrator zajmuje się chorą matką i wtedy kiedy był małym zazdrosnym dzieckiem. Co głównie charakteryzuje tę powieść? Wszędobylski smutek i depresja. Gdyby opowiedzieć tę historię kolorami byłaby to czerń, granat i grafit. Pozostałe kolory, które mogłyby symbolizować szczęście, radość i nadzieje zostały wymazane.
Główny bohater jest imponująco irytujący. Nie potrafi pogodzić się z przeszłością. Rozumiem, że jako małe dziecko czuł się odrzucony i nie rozumiał roli swoich rodziców w pomocy dzieciom, ale jako dorosły człowiek cały czas czuł rozżalenie. Z pewnością duża w tym zasługa jego matki. Jest to kobieta władcza, która często sięgała po przemoc biła chłopca, i kazała mu chodzić spać bez jedzenia gdy był niegrzeczny. Autor wykreował ją jako silną kobietę, natomiast jej mąż został pokazany jako sympatyczny dodatek do całkiem niesympatycznej rodzinki. Przemoc, którą chłopiec zaznał w dzieciństwie dzieli się jako dorosły mężczyzna.
Styl autora też mnie nie zadowolił. Jego próby ubarwiania opowiadania bardzo mnie nużyły. Zdarzało się, że przerywniki, które stosował między dialogami nie miały dla mnie żadnego sensu. Jon Bauer wylał na karty tej powieści wszystkie swoje negatywne uczucia, które niestety udzielają się czytelnikowi.
Historia o zazdrości dziecka, i jej wpływowi na dorosłe życie jest po prostu przygnębiająca.Rodzice podejmujący się wspaniałego zadania, zapominają jakoby o swoim biologicznym dziecku, które jest złe i zdolne do wszystkiego by znów mieć mamę i tatę tylko dla siebie. Jeśli lubicie smutne historie, po których trudno Wam będzie się podnieść i iść dalej to polecam. -
Recenzja: moznaprzeczytac.pl Natalia, 2014-01-24Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Kiedy w psychologii mówi się o zaburzeniach osobowości wielu praktyków sięga do przeszłości danej osoby, tam często upatrując problemu, który narastał z każdym dniem. Jon Bauer pisząc swoją książkę Kamyki w brzuchu, postąpił podobnie.
Przedstawiam Wam pewnego ośmiolatka, którego dzieciństwo nie było łatwe. Jego rodzice, a w szczególności mama, postanowili, że będą tworzyć zastępczą rodzinę dla innych dzieci, które aktualnie nie mogą być u siebie w domu. Każde nowe dziecko było potrzebującym i pragnącym miłości „podrzutkiem”, którego chłopiec nienawidził. Jego mama nie dość, że nie zauważała tego, to jeszcze faworyzowała „nowych” twierdząc, że potrzeba im miłości i opieki. Każde było jeszcze lepsze, grzeczniejsze i bardziej potrzebujące. Tak właśnie chłopiec dorastał, aż zdarzyła się tragedia…
Na kartach książki przeplata się jednocześnie inna historia, historia mężczyzny, który wyrósł z ośmiolatka. Mężczyzna przyjeżdża do chorej i umierającej już matki…Tej samej matki, od której próbował uciec, która zmieniła jego dzieciństwo w ciągłą walkę o uwagę, miłość i zainteresowanie rodziców. Zostaje tylko on i jego koszmar z dzieciństwa…
Dawno już nie czytałam książki, która by wstrząsnęła mną w ten sposób. Jak nigdy, w pewnych momentach odkładałam lekturę, ponieważ trudno było mi to wszystko czytać. Nie, dlatego że była źle napisana, albo były w niej wulgarne sceny, tylko, dlatego że odbiór przekazywanych informacji był naprawę trudny. Nie wiem właściwie, kogo było mi żal najbardziej z bohaterów, ale to jak wyglądała ich przyszłość, nie było kolorowe. Decyzje rodziców chłopca, choć bardzo szlachetne skrzywdziły ich własne dziecko, w sposób, którego oni sami na pewno się nie spodziewali.
Na obwolucie widnieje cytat J.M. Coetzee „doskonały wgląd w psychikę dziecka”. Całkowicie się z tym zgadzam, ta książka jest przerażająco doskonałym studium dziecka, a później i człowieka dorosłego cierpiącego odrzucenie i samotność. Jak nigdzie indziej widzimy jak dzieciństwo przekłada się na nasze przyszłe życie. Jak jego wpływ ma znaczenie podczas tworzenia związków, zawierania przyjaźni i odnajdywania swojego miejsca w życiu. Po zakończeniu lektury, czuję, że wydarzenia z przeszłości chłopca będą ze mną jeszcze długo, gdyż to jedna z tych pozycji, której łatwo się nie zapomina.
Oprócz tego, że historia chłopca/mężczyzny powala na kolana, muszę pochwalić niesamowity kunszt pisarski pana Bauer’a. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak niesamowicie ciężko jest zaczynać pisanie z perspektywy ośmiolatka, by potem nagle dwie kartki dalej stworzyć z tego małego chłopca dorosłego mężczyznę. Byłam pod ogromnym wrażeniem dokładności i realności stworzonych postaci. Obu bohaterów autor przedstawia nam tak, że jedyne, co pozostaje to wyciągnięcie do nich ręki i przedstawienie się.
Książkę polecam wszystkim, choć sama nie wiem czy odważę się przeczytać ją raz jeszcze, być może po jakimś czasie, kiedy sama będę rozważać macierzyństwo, będę pamiętać o książce Kamyki w brzuchu i traktować, jako przestrogę. Jednak trudno jest ukryć, że sięgnięcie po nią wywarło na mnie ogromne wrażenie. -
Recenzja: Dziennik Literacki 2014-01-19Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Jego matka mówi na niego Robert, choć on woli, kiedy ojciec pieszczotliwie nazywa go Kajtkiem. Innym przedstawia się jako Michael, ponieważ nikt nie wie, że to imię jego zmarłego brata. Jon Bauer celowo pozostawia go bezimiennym, bo jak mówi, chce go zatrzymać dla siebie. W każdym jego kroku pisarz widzi chęć zachowania pamięci po jego umierającej matce. Jednak czy rzeczywiście pozbawiony imienia mężczyzna jest kimś wyjątkowym? Bezsprzecznie jest najbardziej osamotną osobą na świecie.
Dwudziestoośmioletni mężczyzna po wieloletniej nieobecności wraca do domu, aby zaopiekować się cierpiącą na nowotworowy guz mózgu matką. Nieuleczalnie chora kobieta dosłownie niknie w oczach – ledwie mówi, niewiele pamięta, nikogo nie rozpoznaje. Wymaga stałej opieki. Syn chce spędzić z nią ostatnie tygodnie jej życia także dlatego, że ma nadzieję, że przed jej śmiercią uda mu się z nią szczerze porozmawiać. Chce wyjaśnić pewne kwestie, poprosić o wybaczenie. Jego relacja z matką nigdy nie należała do najłatwiejszych. Powrót do rodzinnego domu wiąże się dla niego z wieloma emocjami. Mężczyzna szybko przekonuje się, że pomimo upływu czasu nie straciły one na intensywności. Kiedy przekracza próg domu, przykre wspomnienia wracają, a tłumione w dzieciństwie uczucia wybuchają w nim z nową siłą. Choć od tragicznych zdarzeń minęły dwie dekady, dwudziestoośmiolatek wciąż nie potrafi uporać się z przeszłością. I tak już pogmatwane relacje między matką i synem stają się jeszcze bardziej napięte. Mężczyzna mimo woli wraca pamięcią do czasów dzieciństwa i do tragicznych zdarzeń, które na zawsze zmieniły życie jego rodziny. Do wypadków, z powodu których on sam idzie przez życie z kamykami w brzuchu…
Kamyki w brzuchu (2010) to debiut powieściowy Jona Bauera – australijskiego pisarza, scenarzysty, autora słuchowisk radiowych. Prozaik urodził się w Wimbledonie, jednak od dekady mieszka w Melbourne. W 2011 roku otrzymał australijskie obywatelstwo. Jon Bauer to dwukrotny laureat The Bridport Prize. Za Kamyki w brzuchu był nominowany do International IMPAC Dublin Literary Award i Miles Franklin Award. Uhonorowano go także Indie Award za rok 2011 za najlepszy debiut powieściowy. Obecnie Jon Bauer dzieli swój czas pomiędzy Australię a angielskie Chewton.
Z bohaterem jego książki łączy go to, że podobnie jak on w dzieciństwie także malował graffiti w miejscach, w których nikt nie mógł go zobaczyć. Ale też to, że również jego matka zapadła na raka mózgu. Pomysł na powieść dojrzewał w nim bardzo długo, bo od 1998 roku. Do napisania Kamyków w brzuchu zainspirowało go zdjęcie, jakie zobaczył na gzymsie kominka w domu należącym do jego przyjaciół. Fotografia przedstawiała trzynastoletnią upośledzoną umysłowo dziewczynkę. Kiedy zapytał o nią znajomych, dowiedział się, że była to ich przybrana córka. Na tyle związali się z dzieckiem, że ustanowili dla niego rodzinę zastępczą. Niestety, wkrótce potem dziewczynka zmarła.
Kamyki w brzuchu to powieść rozpisana na dwa głosy wybrzmiewające z ust jednego bohatera – ośmioletniego chłopca i zarazem dwudziestoośmioletniego mężczyzny, patrzącego na rzeczywistość przez pryzmat swojego dzieciństwa. Rodzinny dom budzi w nim przykre wspomnienia. Jako dziecko był jednym z tych chłopaków, którzy nigdy nie płaczą, nawet jeśli mają po temu dość dobre powody. Okres jego dorastania to czas pełen tłumionego żalu, smutku, frustracji i złości. Chłopiec jest jedynakiem, lecz mimo to nie jest niczyim oczkiem w głowie. Czuje się opuszczony i osamotniony. Mówi, że jest osamotny. Nie ma dnia, żeby nie dopominał się o miłość rodziców, a każdy jej, nawet najdrobniejszy przejaw, jest dla niego wręcz na wagę złota.
Dwa okresy w moim życiu zawsze mnie zachwycają. Pierwszy, kiedy moi rodzice pozbywają się przybranych dzieci i zostajemy we troje: Mama, Tata i ja. Jakby wigilię, urodziny i zamknięte drogi włożono do jednej dużej czekoladowej kuli. (…) Drugi najbardziej zachwycający moment w moim życiu to ten, kiedy po tym jak zwymiotowałem, Mama pozwoliła mi przyjść do łóżka do siebie i do Taty. W telewizji było coś o delfinach, a my, wszyscy razem, przytulaliśmy się do siebie. „Razem” to moje ulubione słowo.
Jednak dla rodziców małego bohatera słowo razem obejmuje także cudze dzieci. Jego rodzina jest rodziną zastępczą dla chłopców, których opiekunowie znajdują się w trudnej sytuacji. W ciągu trzech lat jego matka przyjęła na wychowanie w sumie dziewięciu podopiecznych.
Zawsze jest jakiś powód, z jakiego trafia do nas kolejne przybrane dziecko. Czasami bierzemy na przechowanie dziecko, którego mama albo tata siedzą w więzieniu. Czasami któreś z rodziców jest chore albo oboje kłócą się przed sądem. Jedni rodzice są po prostu lepsi niż inni. Moja Mama mówi o sobie, że jest szczególnie dobra i właśnie dlatego bierze na wychowanie dzieci, których matki i ojcowie nie są tak dobrzy albo walczą ze sobą, chociaż głęboko w środku są dobrymi ludźmi.
Jednak chłopcu nie podoba się to, do czego zobowiązują się jego rodzice. Czuje się zepchnięty na drugi plan, niekochany. Jest zazdrosny zwłaszcza o matkę, która jest bez reszty pochłonięta opieką nad przybranymi podopiecznymi. Chcąc im zrekompensować ich trudną sytuację i brak miłości ze strony rodziców, kobieta poświęca im całą swoją uwagę. To dlatego ośmiolatek ma wrażenie, że jego własna matka traktuje go tak, jakby to on był przybranym dzieckiem.
Kiedy się pojawiają przybrane dzieci, wszystko psują. Mama i Tata strasznie się dla nich starają, a one prawie nigdy nie są grzeczne ani wdzięczne, prawie nigdy nie odwzajemniają miłości. A ja kocham Mamę i Tatę i jestem im wdzięczny, więc nie rozumiem, dlaczego po prostu nie przestaną wpuszczać do domu niemiłych ludzi. Chłopiec nie rozumie, dlaczego rodzice chcą pomagać innym dzieciom. Nie pojmuje, dlaczego to on nie jest dla nich najważniejszy. Obecność innych chłopców bardzo go stresuje, a swoje zdenerwowanie przyrównuje do stresu, jaki pojawia się przed klasówką z matematyki albo wizytą u dentysty. Ośmiolatek ma kamyki w brzuchu. Czasem węże, które wijąc się, nie pozwalają spać i sprawiają ból. Z biegiem czasu pełzające gady zaczynają przejmować kontrolę nad zachowaniem dziecka. Chłopiec zaczyna moczyć się w łóżku, nawet okaleczać. Rozpaczliwie chce zwrócić na siebie uwagę. Jednak matka nie dostrzega (a może nie chce dostrzegać) zmian jakie zachodzą w jej synu. Jego dramatyczne, niewysłowione apele o pomoc, odrzuca, uznając za niesforność i surowo każe. Nie zgadza się też, mimo nalegań ojca, aby ośmiolatek korzystał z pomocy psychologa dziecięcego. Chłopiec zostaje ze swoim bólem zupełnie sam. W końcu zaczyna on znajdować swe ujście w agresji. Ośmiolatek przestaje panować nad swoimi emocjami – staje się gwałtowny i napastliwy, momentami sadystyczny. Wytwarza swoje mroczne alter ego, które nazywa Trójwargim Macavoy’em, a które daje o sobie znać zwłaszcza wtedy, kiedy w domu zamieszkuje Robert.
Robert ma dwanaście lat, kiedy trafia pod dach rodziny zastępczej. I w niczym nie przypomina innych podopiecznych. Jest grzeczny i spokojny, dużo bardziej dojrzały. Inteligentny, błyskotliwy, o nietypowych zainteresowaniach. Chłopiec godzinami wpatruje się w chmury. Zna je wszystkie. Cirrusy, cumulusy, cumulonimbusy… Białe obłoki nie mają przed nim tajemnic. On sam także bardzo otwiera się przed przybranymi rodzicami. Robert nawiązuje z nimi bardzo bliski kontakt. Szczególnie fascynuje go Mary, którą zaczyna darzyć prawdziwie synowskim uczuciem. I podczas, gdy ona cieszy się, że Robert odnalazł się w jej domu, jej ośmioletni syn traktuje go jak najeźdźcę. Chłopiec ma poczucie, że dwunastolatek jest dla niego zagrożeniem. Że może ukraść mu matkę. To dlatego Robert szybko staje się obiektem ataków ośmiolatka. Początkowo nastolatek je bagatelizuje, jednak w miarę jak się nasilają, zaczyna na nie odpowiadać. Między chłopcami wybucha prawdziwa wojna. W końcu zachowanie ośmiolatka doprowadza do wielkiej tragedii.
Tytułowe kamyki nosi w swoich brzuchach wielu bohaterów. Nosi je chłopiec, nosi je Robert, nosi je ojciec ośmiolatka. Noszą je matki, w miejsce dzieci, które niegdyś nosiły pod sercem. Zaczynają je nosić także czytelnicy, bo debiutancka powieść Jona Bauera nie przynosi pocieszenia. Kamyki w brzuchu to poruszający, momentami wstrząsający dramat psychologiczny o tym, do czego może doprowadzić rozpaczliwe pragnienie miłości. Australijczyk nie tylko snuje swoją mroczną historię, ale stawia też pytania – o granice dobra i zła, o definicję odpowiedzialności za innych, a wreszcie o odpowiedzialność dziecka za swoje czyny. Świetnie poprowadzona fabuła, wyśmienicie skrojone sylwetki bohaterów i bardzo dobry język. Gorąco polecam. -
Recenzja: dojrzalakobieta.pl Joanna Pastuszka-RoczekRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Wspaniała, poruszająca powieść o męskim dojrzewaniu i skomplikowanych relacjach między synem i matką. Jedna z nielicznych powieści, która ukazuje, jak trudno jest wzrastać wrażliwemu dziecku w kulturze, gdzie “chłopaki nie płaczą”, a ból, rozczarowanie, strach i frustrację należy ukrywać za wszelką cenę.
Nasz bohater wraca po siedmiu latach do rodzinnego domu. Cały ten czas spędził budując swoją niezależność, pewność siebie, ucząc się jak żyć z daleka od przeogromnego wpływu matki. Teraz jednak musi wrócić, by się nią zaopiekować, a wzajemne pretensje, krzywdy i żal wybuchają ze zdwojoną siłą.
To bardzo mądra i wbrew pozorom ciepła książka o gorącej miłości wrażliwego dziecka do matki, która nosi wciąż tytułowe, metaforyczne kamyki w brzuchu. Kamyki, które pozostają po noszonych kiedyś w łonie dzieciach, utraconych, odległych… każda matka ma podobno taki kamyk, a im większa strata, tym większy ciężar. Czy bohaterom uda się razem udźwignąć kamyk dzięki miłości i wybaczeniu? -
Recenzja: granice.pl Karolina MuchaRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Czy świat jest różowy?
Oczywiście, że nie. Choć czasem usilnie próbujemy w to wierzyć. Chcemy widzieć tylko tych ludzi, którym w życiu się udało – żyjących na określonym poziomie, robiących wyłącznie właściwe rzeczy, odnoszących sukcesy. To o nich najczęściej czytamy: dla odprężenia, relaksu, oderwania od codzienności. Jeśli tego właśnie szukamy, nie sięgajmy po Kamyki w brzuchu - na to wszystko nie pozwala bowiem opowieść o chłopcu-mężczyźnie, w którego brzuchu zamieszkały węże zła.
Bohatera Kamyków w brzuchu spotykamy w dwóch różnych momentach jego życia. Po pierwsze: jako młodego mężczyznę, powracającego do rodzinnego domu, by zaopiekować się śmiertelnie chorą matką. Po drugie – jako ośmioletniego chłopca. Warto jednak podkreślić, że głos pochodzący z dzieciństwa nie stanowi zapisu wspomnień bohatera. Przeplatające się tu narracje obejmują po prostu różne teraźniejszości, mówiące o rozgrywających się właśnie wydarzeniach i odczuwanych emocjach. Wartość takiej konstrukcji podnosi jeszcze fakt, że obie opowieści prowadzą do tego samego zdarzenia, punktu, w którym nareszcie się spotkają, nabierając nowego znaczenia i łącząc w całość.
Okazuje się bowiem, że obecna sytuacja dwudziestoośmioletniego mężczyzny stanowi jak gdyby odbity w krzywym zwierciadle obraz jego życia sprzed dwudziestu lat. Oto on, tak bardzo niegdyś łaknący miłości i czułości, spragniony najdrobniejszych przejawów zainteresowania i akceptacji, staje się właściwie jedynym opiekunem swojej matki. Tym razem to ona jest od niego całkowicie zależna, nie posiadając żadnej władzy – nawet nad swoim ciałem. A pomiędzy nimi wciąż nierozwiązane sprawy i trudne emocje: złość, poczucie winy. Czy jednak mały chłopiec i dorosły mężczyzna to ta sama osoba? Czy silna, dominująca kobieta i schorowana staruszka to ta sama mama?
Prócz stawiania niebanalnych pytań, kreowania wiarygodnych postaci oraz perfekcyjnego wykorzystywania języka dla wyrażania złożoności świata (gdzie przedmioty, wydarzenia i emocje splatają się w całość), Jon Bauer może zachwycić jeszcze jedną umiejętnością: nakłada czytelnikom dziecięce okulary. Jakże wszystko się zmienia! Nagle znów bardziej intensywnie odczuwamy świat; uwrażliwieni na drobiazgi, zaczynamy dostrzegać szczegóły, na które zwykle jesteśmy "zbyt dorośli". Spadające po szybie samochodu krople, zaciśnięcie ust, najdrobniejszy gest – to wszystko nabiera znaczenia. W takim ujęciu dzieciństwo nie przypomina sielanki czy utraconego raju. Jest raczej smutne. Bolesne. Pełne trudnych emocji, zależności od dorosłych i ciągłych niemożności. Jest realne.
Czy to oryginalny temat? Niekoniecznie. Być może o wielu sprawach, poruszonych w Kamykach w brzuchu czasem myślimy, czytamy, słuchamy. W końcu Jon Bauer mówi jedynie o życiu, śmierci, miłości, osamotnieniu. Ale te tematy nigdy nam się nie znudzą.
Właśnie dlatego, że świat nie jest różowy. -
Recenzja: kobietnik.pl KatarzynaRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
To paradoksalnie trudna książka, dotykająca bolesnych spraw, a jednocześnie historia, która wciąga, nie pozwala odłożyć lektury na później, zapada w pamięć. Zatem choć trudno tu szukać krzepiących, radosnych scen, to na pewno jest to pozycja, po którą warto sięgnąć.
Jej bohatera poznajemy w szczególnie trudnym momencie: wraca do rodzinnego domu, by towarzyszyć ostatnim chwilom życia matki chorej na nowotwór mózgu. Jego ojciec zmarł siedem lat wcześniej, zatem w opuszczonym domu, z dziczejącym ogrodem, rozrośniętym żywopłotem są tylko we dwoje: ciężko chora matka mająca trudności z formułowaniem słów oraz on - syn, dla którego powrót wiąże się z bardzo bolesnymi wspomnieniami.
Jest jedynakiem, ale niezupełnie - ten właśnie fakt zaważył na całym jego życiu. Kiedy miał dwa lata, urodził się jego brat Michael, który nie przeżył całego dnia. Potem mama jako "szczególnie dobra osoba" (takie jej słowa przytacza chłopiec) "bierze na wychowanie dzieci, których matki i ojcowie nie są tak dobrzy albo walczą ze sobą, chociaż głęboko w środku są dobrymi ludźmi". Zawsze są to chłopcy: "Ani razu nie przyjęliśmy na wychowanie dziewczynki. Nigdy. Być może dlatego, że dziewczynki traktuje się lepiej niż chłopców. Albo dlatego, że dziewczynki są grzeczniejsze. Albo dlatego, że rodzice bardziej kochają dziewczynki niż chłopców. Albo dlatego, że dziewczynki rodzą się tylko dobrym rodzicom". Chłopców było dziewięciu: "Daje to trzy lata opieki dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie wspominając tych siedmiu lat, które poświęciła Robertowi".
W tych kilku cytatach można by odnaleźć obraz matki - osoby doświadczonej przez los, ale niezwykle wielkodusznej, pomocnej, nieobojętnej na innych. Ale też i historię chłopca, który czuł się nierozumiany, mniej ważny, chłopca pozostawionego samemu sobie z jego rozterkami, uczuciem zazdrości wobec pojawiających się w domu kolejnych dzieci. One też mają swoje problemy, przyzwyczajenia, nie zawsze z sympatią odnoszą się do tego "nowego" brata, zatem dzieciństwo zamiast czasem radości staje się pasmem napięć, nieporozumień, frustracji.
Zatem pierwsze strony przynoszą obraz dorosłego bohatera, wracającego w trudnej chwili do rodzinnego domu dwudziestoośmiolatka. Kolejny rozdział przenosi nas w przeszłość, do chwili, gdy w domu ośmioletniego wówczas bohatera pojawia się ostatni z chłopców wziętych pod opiekę - niespełna trzynastoletni "Robert Chmurny". Aż do końca lektury te dwa spojrzenia będą się przeplatały, z ich przenikania się, dopełniania powstanie obraz zdarzeń, które rozegrały się przed laty i zaważyły na całym życiu bohatera.
Matka nazywa go Robertem, on sam przedstawia się jako Michael, opowiada, że jest adoptowany, wymyśla wciąż nowe historie o sobie, bo i dla niego prawda jest bolesna, trudna do zrozumienia. Po śmierci ojca po raz pierwszy wraca w rodzinne strony. Działa chaotycznie, drobiazgi doprowadzają do do wybuchu, zmaga się z prawdą i docieka - czy to, co się stało, to wyłącznie wina rodziców, czy wprost przeciwnie: "co jest prawdą: ich zaniedbanie czy moja zazdrość".
Ta poruszająca lektura nie pozostawi chyba nikogo obojętnym: autorowi udało się doskonale ukazać psychikę dziecka, sposób patrzenia na świat, pojmowania go. Bohaterowi nie udaje się do końca wyprostować spraw z przeszłości, które rzutują na jego obecne życie. Czytelnik także długo pozostanie pod wrażeniem poznanej historii...
-
Recenzja: kobietnik.pl KatarzynaRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
To paradoksalnie trudna książka, dotykająca bolesnych spraw, a jednocześnie historia, która wciąga, nie pozwala odłożyć lektury na później, zapada w pamięć. Zatem choć trudno tu szukać krzepiących, radosnych scen, to na pewno jest to pozycja, po którą warto sięgnąć.
Jej bohatera poznajemy w szczególnie trudnym momencie: wraca do rodzinnego domu, by towarzyszyć ostatnim chwilom życia matki chorej na nowotwór mózgu. Jego ojciec zmarł siedem lat wcześniej, zatem w opuszczonym domu, z dziczejącym ogrodem, rozrośniętym żywopłotem są tylko we dwoje: ciężko chora matka mająca trudności z formułowaniem słów oraz on - syn, dla którego powrót wiąże się z bardzo bolesnymi wspomnieniami.
Jest jedynakiem, ale niezupełnie - ten właśnie fakt zaważył na całym jego życiu. Kiedy miał dwa lata, urodził się jego brat Michael, który nie przeżył całego dnia. Potem mama jako "szczególnie dobra osoba" (takie jej słowa przytacza chłopiec) "bierze na wychowanie dzieci, których matki i ojcowie nie są tak dobrzy albo walczą ze sobą, chociaż głęboko w środku są dobrymi ludźmi". Zawsze są to chłopcy: "Ani razu nie przyjęliśmy na wychowanie dziewczynki. Nigdy. Być może dlatego, że dziewczynki traktuje się lepiej niż chłopców. Albo dlatego, że dziewczynki są grzeczniejsze. Albo dlatego, że rodzice bardziej kochają dziewczynki niż chłopców. Albo dlatego, że dziewczynki rodzą się tylko dobrym rodzicom". Chłopców było dziewięciu: "Daje to trzy lata opieki dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie wspominając tych siedmiu lat, które poświęciła Robertowi".
W tych kilku cytatach można by odnaleźć obraz matki - osoby doświadczonej przez los, ale niezwykle wielkodusznej, pomocnej, nieobojętnej na innych. Ale też i historię chłopca, który czuł się nierozumiany, mniej ważny, chłopca pozostawionego samemu sobie z jego rozterkami, uczuciem zazdrości wobec pojawiających się w domu kolejnych dzieci. One też mają swoje problemy, przyzwyczajenia, nie zawsze z sympatią odnoszą się do tego "nowego" brata, zatem dzieciństwo zamiast czasem radości staje się pasmem napięć, nieporozumień, frustracji.
Zatem pierwsze strony przynoszą obraz dorosłego bohatera, wracającego w trudnej chwili do rodzinnego domu dwudziestoośmiolatka. Kolejny rozdział przenosi nas w przeszłość, do chwili, gdy w domu ośmioletniego wówczas bohatera pojawia się ostatni z chłopców wziętych pod opiekę - niespełna trzynastoletni "Robert Chmurny". Aż do końca lektury te dwa spojrzenia będą się przeplatały, z ich przenikania się, dopełniania powstanie obraz zdarzeń, które rozegrały się przed laty i zaważyły na całym życiu bohatera.
Matka nazywa go Robertem, on sam przedstawia się jako Michael, opowiada, że jest adoptowany, wymyśla wciąż nowe historie o sobie, bo i dla niego prawda jest bolesna, trudna do zrozumienia. Po śmierci ojca po raz pierwszy wraca w rodzinne strony. Działa chaotycznie, drobiazgi doprowadzają do do wybuchu, zmaga się z prawdą i docieka - czy to, co się stało, to wyłącznie wina rodziców, czy wprost przeciwnie: "co jest prawdą: ich zaniedbanie czy moja zazdrość".
Ta poruszająca lektura nie pozostawi chyba nikogo obojętnym: autorowi udało się doskonale ukazać psychikę dziecka, sposób patrzenia na świat, pojmowania go. Bohaterowi nie udaje się do końca wyprostować spraw z przeszłości, które rzutują na jego obecne życie. Czytelnik także długo pozostanie pod wrażeniem poznanej historii... -
Recenzja: Sztukater.pl AnnRKRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Dziecięca zazdrość. O starszego brata, o młodszą siostrę. O to, że on ma a ja nie. O to, że jej wolno, a mi nie pozwalają. O zbyt długi uścisk mamy, zbyt wiele uwagi taty. O wszystko. Nasz bohater nie ma wprawdzie rodzeństwa, ale nie wychowuje się sam. Rodzice ośmiolatka co rusz przygarniają innych chłopców, tworząc dla nich rodzinę zastępczą.
Pamiętam Marcusa. Przez niego przesiedziałem dwie godziny na drzewie. Pamiętam złego Marcusa, który podkładał pod dywan w moim pokoju pinezki szpicem do góry[1].
Obecnie zamiast Marcusa jest Robert.
Moja Mama mówi o sobie, że jest szczególnie dobra i właśnie dlatego bierze na wychowanie dzieci, których matki i ojcowie nie są tak dobrzy albo walczą ze sobą, chociaż głęboko w środku są dobrymi ludźmi[2].
Robert ma złych rodziców. I dwanaście lat, prawie trzynaście. Może więc siedzieć z przodu samochodu. Później chodzić spać.
Robert lubi chmury. Jest grzeczniejszy, bardziej dojrzały, właściwie niemal dorosły. W oczach naszego małego bohatera, nowy lokator jest dla niego zagrożeniem. Jakby to on był rodzonym synem Mamy, jakby to jego kochała bardziej.
Akcja poruszającej powieści Jona Bauera Kamyki w brzuchu, toczy się dwutorowo. Dorosły mężczyzna wraca do swego rodzinnego domu, by zaopiekować się matką. Chora na raka mózgu rodzicielka niknie w oczach, ledwie mówi, wymaga stałej kontroli. Powrót do niej to także powrót do wspomnień, nienajlepszych, nienajpiękniejszych. Żal syna do matki jest wyraźny. Chłopiec mógłby mieć takie szczęśliwe dzieciństwo, gdyby to na nim skupiła się cała uwaga rodziców, gdyby nie musiał się dzielić ich miłością z dziećmi, które przewijały się przez ich dom. Kiedy pojawiają się dzieci, wszystko psują. Mama i Tata strasznie się dla nich starają, a one prawie nigdy nie są wdzięczne, prawie nigdy nie odwzajemniają miłości. A ja kocham Mamę i Tatę i jestem im wdzięczny, więc nie rozumiem, dlaczego po prostu nie przestaną wpuszczać do domu niemiłych ludzi[3]. Mamy tu więc zarówno teraźniejszość (zmagania z chorobą matki i wspomnieniami) oraz przeszłość (nierówna walka z zazdrością i poczuciem osamotnienia).
Zazdrość pojawiła się od pierwszych chwil, od momentu, w którym Robert przekroczył próg domu. Towarzyszyła jej nienawiść. Jego nienawidzę najbardziej. A jeszcze bardziej nienawidzę jego rodziców za to, że byli źli, bo gdyby byli dobrzy, tak jak moja Mama, to nie musiałbym się nią dzielić[4]. Mimo upływu czasu, negatywne emocje nie znikają. Będą towarzyszyć także bohaterowi jako dorosłemu mężczyźnie i nie znikną nawet wtedy, gdy Roberta już nie będzie. Agresję wzbudza w nim wszystko to, co przywołuje obrazy z dzieciństwa. Wyładowuję się na matce, obcym mężczyźnie, demoluje studio, w którym przed laty fotograf próbował uwiecznić rodzinne szczęście. Poczucie krzywdy, niesprawiedliwości, żal, złość, nienawiść - taka kumulacja negatywnych emocji ma niesamowitą siłę niszczącą. Emocje, przez wiele lat przechowywane w sercu i pamięci, znajdują ujście. Ze wspomnień wyłania się dramatyczna historia. Co jeszcze wydarzyło się przed dwudziestoma laty, że bohater wciąż nie potrafi uporać się z przeszłością?
Kamyki w brzuchu to jedna z tych historii, które emocjonalnym ładunkiem uderzają w przeponę czytelnika, odbierając mu oddech. Ośmiolatek, spragniony całej uwagi rodziców, nie potrafi sobie poradzić z zazdrością, z obecnością w domu "konkurenta". Niejednokrotnie podkreśla, że sam czuje się jak przybrane dziecko, jakby to on był tym dodatkowym lokatorem, niechcianym, na dodatek. Ileż w tym chłopcu żalu, złości! Ileż myśli, które wzbudzają niepokój. Ile smutku. Paczki z podarkami urodzinowymi dla Roberta wydają się zbyt wielkie jak na siatkę z prezentami dla kogoś, kto nawet nie jest ich synem[5] - ocenia chłopiec. Jeśli się tego wystarczająco pragnie można ukraść życzenie urodzinowe osobie, która zdmuchuje świeczki. Życzę sobie w myślach, żeby Robert umarł[6]. Po ciele przechodzą mnie dreszcze. Jak mocno trzeba czuć się samotnym, odrzuconym, by dopuścić do siebie takie myśli? Osamotny - mówi o sobie chłopiec. Po latach nie jest taki pewien, czy rodzice faktycznie go zaniedbywali, czy to niczym nieuzasadniona zazdrość była (i jest!) powodem frustracji. Wciąż jednak jest samotny, nie potrafi stworzyć trwałej relacji z innymi ludźmi.
Mały, a później już całkiem dorosły, narrator, opowiada swoją historię w sposób niezwykle przejmujący. Emocje się udzielają, niepokój rośnie tym bardziej, im więcej nasz bohater zdradza ze swej przeszłości.
Gdy zamyka się tę książkę, wszędzie zapada cisza. Nawet mucha nie bzyczy, wcale nie dlatego, że jesień, że chłodno, że śnięta niemrawo porusza się po parapecie. Powieść Jona Bauera to emocjonalny nokaut, to książka brutalnie szczera, boleśnie prawdziwa. Po jej odłożeniu, każdy dźwięk wydaje się być nie na miejscu. Cisza zapewnia odpowiednie tło do rozmyślań. A jest o czym myśleć, to pewne. Autor postawił bohaterów w niezwykle trudnej sytuacji. Małżeństwo chce pomóc dzieciom z trudnych rodzin, zapewnić im dach nad głową, odrobinę czułości, uwagi, zapewnić poczucie bezpieczeństwa, pomóc w miarę bezboleśnie przejść przez dzieciństwo, przygotować do dorosłego życia. Piękne i godne podziwu. Z drugiej strony jest jednak mały chłopiec, dziecko, które nie rozumie, dlaczego obcy dzieciak skupia na sobie uwagę JEGO mamy, JEGO taty. Może to zwykła dziecięca zazdrość, silniejsza, niż gdyby "ten drugi" był rodzonym bratem, co usprawiedliwiałoby zainteresowanie nim rodziców, a może faktycznie opiekunowie zbyt mocno starali się stworzyć rodzinę dla przygarniętego chłopca, zaniedbując przy tym własnego syna?
Nie znam odpowiedzi i nie potrafię ocenić bohaterów. Wiem natomiast jedno: Kamyki w brzuchu Jona Bauera to przejmująca historia, wspaniały wgląd w dziecięcą psychikę, powieść, która gwarantuje intensywność przeżyć. Nie da się potraktować tej powieści obojętnie. Po takim nokaucie, czytelnik łatwo się nie podniesie.
Nie wiem co jest prawdą: ich zaniedbanie czy moja zazdrość. Co faktycznie miało miejsce? Czy tylko moja zazdrość, czy również zaniedbanie?[7]
---
Książkę polecam
miłośnikom powieść z dużym ładunkiem emocjonalnym
wielbicielom historii opowiadanych przez dzieci
poszukujących powieści skłaniających do refleksji
rodzinom zastępczym
chętnie sięgającym po trudne tematy -
Recenzja: kasandra-85.blogspot.com 2013-10-14Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
„Kamyki w brzuchu” autorstwa Jona Bauera to debiut literacki. Od razu zaintrygował mnie opis z tyłu okładki oraz tytuł, więc nie czekając długo zabrałam się za czytanie. Bohaterem jest 28-letni mężczyzna, który musi wrócić do rodzinnego domu, aby zaopiekować się umierającą na raka matką. Niestety ich relacje nie należą do standardowych, bowiem demony z przeszłości nie chcą odejść. Jak uporać się z zakorzenionym w dzieciństwie bólem i cierpieniem? Jak odciąć się od doznanych w młodym wieku krzywd? Czy można to zapomnieć? Jego rodzice chcieli dobrze. Mieli szczytny, prawy cel. Stanowić rodzinę zastępczą dla innych chłopców, porzuconych, poturbowanych przez los. I tak też zrobili. Przez ich dom przewinęło się wiele dzieci z problemami. Nikt nie pytał o zdanie ośmiolatka. Nikt nie zwrócił większej na niego uwagi. I tu, w dzieciństwie, w najważniejszym okresie rozwoju, zaczął się dramat chłopca, który pragną kochać i być kochanym. Wrażliwy, tęskniący, sfrustrowany... Jestem pod dużym wrażeniem! Ważna tematyka, podana w niebanalny, przejmujący sposób. Na wyróżnienie zasługuje mistrzowska analiza psychologiczna dziecięcego umysłu. Autor rozkłada na czynniki pierwsze wszelkie uczucia, emocje, lęki, marzenia. Z dbałością o detale, z nieustępliwą drobiazgowością i trafnym spojrzeniem, Bauer kreśli przed nami portret zagubionego chłopca a potem dorosłego, ale wciąż nie pogodzonego z przeszłością, mężczyzny. Książka przesiąknięta jest pewną dawką nostalgii, zadumy oraz smutku. Bardzo intymna, emocjonalna opowieść, która szarpie za najdelikatniejsze struny, zmusza do głębokich refleksji, nie daje o sobie zapomnieć długi czas. Jeżeli cenicie mądre, wymagające książki, to zdecydowanie musicie sięgnąć po powyższą lekturę. Polecam!
-
Recenzja: Szczecin czyta Wioleta Słoka, 2013-10-08Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
„Kamyki w brzuchu” to przejmujące do szpiku kości wyznanie dwudziestoośmioletniego mężczyzny, który nie może wyzwolić się od traumatycznych przeżyć z dzieciństwa. Po wieloletniej nieobecności w domu wraca, aby zaopiekować się nieuleczalnie chorą na raka matką.
Czas rozłąki nie ukoił bólu, pomiędzy zdawałoby się najbliższymi osobami panuje nieustanne napięcie. Bohater zastanawia się, dlaczego, gdy był mały, jego matka zdecydowała się zapewnić opiekę jako rodzina zastępcza innym chłopcom, ograniczając tym samym do minimum swoją czułość i zainteresowanie wobec własnego syna. Jest przekonany, że to z powodu tego, iż nie potrafił spełnić pokładanych w nim oczekiwań. Był bowiem tzw. trudnym dzieckiem. Jako ośmiolatek sprawiał kłopoty. Był nerwowy i impulsywny. Robił rzeczy, które jemu samemu nie do końca się podobały, nie potrafił się jednak temu przeciwstawić. Był przekonany, że ma jakiegoś węża w brzuchu, który skłania go do takiego a nie innego postępowania. Problemy nasilały się, gdy do domu przybywali nowi przybrani synowie. Chłopiec nie mógł zrozumieć, dlaczego rodzice tak bardzo starają się dla nich a nie dla niego. Wąż w jego brzuchu robił się niespokojny, swoim zachowaniem chłopiec przekazywał niepokojące sygnały informujące, że pilnie potrzebuje pomocy. Jego rodzice nie traktowali tego jednak zbyt poważnie. Mama mówiła nawet swoim wychowankom, że jej własny syn jest nieszkodliwy i szybko się uspokaja. Sytuacja chłopca staje się jednak krytyczna w chwili, gdy w domu pojawia się trzynastoletni Robert. Matka dolewa jeszcze oliwy do ognia poświęcając nowemu podopiecznemu szczególnie dużo uwagi i troski.
Bohater utworu nie jest już w stanie sam sobie poradzić z targającymi nim emocjami. Zaczyna moczyć się w nocy. Chwilowe ukojenie w cierpieniu przynosi jedynie samookaleczanie się. Aby wzbudzić zainteresowanie swoją osobą stara się jak może wszystkich zadziwić udowadniając na przykład, że najdłużej na świecie potrafi trzymać rękę w ogniu nad kominkiem. Po takim „wybryku” trafia do szpitala a potem do psychologa, ale i tam nie znajduje pomocy, co w efekcie doprowadza do tragicznych w skutkach wydarzeń. Blizna na ręku podobnie jak nieutulony w sercu żal pozostają na całe życie.
Bohater książki jako dorosły mężczyzna wciąż nie potrafi panować nad swoimi emocjami. Jest brutalny, agresywny i kłamliwy a jednocześnie uprzejmy, przyjacielski i troskliwy. Ukojenia z emocjonalnego bólu szuka w alkoholu i seksie. Los sprawia, że znów jest blisko swojej matki. Chciałby móc przytulić się do niej, ale ona nadal jest oschła. Być może jest to spowodowane jej stanem zdrowia, ale raczej ma to być kara za grzechy dzieciństwa. I na nic zdaje się rozpaczliwe wezwanie dorosłego syna: „Miałem tylko osiem lat. Byłem dzieckiem. (…) Dlaczego nie byłem dla ciebie wystarczająco dobry?”
Ta książka nie przynosi pocieszenia, nie rozwiązuje problemów, nie daje nawet nadziei. To przenikliwe studium psychiki samotnego i cierpiącego dziecka. Czytając ją uzmysławiamy sobie, że nie zawsze to, co jest złe, jest naprawdę złe, a to, co dobre jest naprawdę dobre. Bo czyż złe może być bezradne dziecko, które nie rozumie, co się z nim dzieje? A czy dobra może być matka, która chce stworzyć prawdziwy dom dzieciom z zaniedbanych rodzin, a swojego rodzonego syna zamyka za drobne przewinienie w zamrażarce? Przecież dziecko to nie kamyk, który można rzucić, gdzie popadnie. A może dziecko to jednak kamyk, taki noszony w brzuchu ciężar? Na te pytania po lekturze książki powinien odpowiedzieć sobie w głębi duszy każdy czytelnik.
Ta książka oszałamia. Jest lekturą, której się nie zapomina i do której się wraca. Tej książki nie można spokojnie odłożyć na półkę. Po przeczytaniu chce się ją mieć przy sobie, dotykać, głaskać a nawet przytulić do serca, jakby chciało się przynajmniej w ten sposób złagodzić cierpienia nieznanego z imienia bohatera.
Świetny debiut autorski Australijczyka Jona Bauera. Polecam wszystkim, którzy chcieliby przejrzeć na wskroś tajemnice udręczonej duszy dziecka. Dziecka, które nade wszystko potrzebuje miłości. -
Recenzja: kochajmy-ksiazki.blogspot.com 2013-10-09Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
"Zawsze jest jakiś powód, z jakiego trafia do nas kolejne przybrane dziecko. Czasami bierzemy na przechowanie dziecko, którego mama albo tata siedzą w więzieniu. Czasami któreś z rodziców jest chore albo oboje kłócą się przed sądem. Jedni rodzice są po prostu lepsi niż inni. Moja Mama mówi o sobie, że jest szczególnie dobra i właśnie dlatego bierze na wychowanie dzieci, których matki i ojcowie nie są tak dobrzy albo walczą ze sobą, chociaż głęboko w środku są dobrymi ludźmi."
No właśnie - pozornie w tej rodzinie wszystko jest w porządku. Zdrowemu, inteligentnemu ośmiolatkowi niczego nie brakuje, rodzice go kochają. A matka ma w sobie tyle macierzyńskiej miłości, że chce nią obdarzyć jeszcze cudze dzieci. W domu pojawiają się więc kolejni chłopcy, którym matka chce stworzyć jak najlepsze warunki. Ale tylko z zewnątrz wygląda to wszystko pięknie, jeśli zajrzymy pod powierzchnię, znajdziemy żal, zazdrość i ból. Bo przecież piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami.
W powieści przeplatają się ze sobą rozdziały pisane z punktu widzenia ośmiolatka i te z perspektywy dorosłego mężczyzny. Trzydziestolatek przyjeżdża do rodzinnego miasta, by zająć się umierającą na raka mózgu matką. Będzie musiał zatem zmierzyć się z przeszłością i znaleźć klucz do porozumienia z mamą. A relacje tych dwojga są skomplikowane, pełne żalu, nienawiści i wyrzutów, ale też miłości. By je zrozumieć, trzeba cofnąć się o ponad dwadzieścia lat, by poznać źródło nieporozumień, zatargów i tłumionego żalu. Okazuje się bowiem, że chłopiec, wciąż otoczony przybranymi dziećmi, czuł się niezauważany i niedoceniany przez własną matkę. A jego zazdrość stała się wielką, niszczącą siłą.
Jon Bauer doskonale radzi sobie z portretami psychologicznymi swoich bohaterów, relacje matki i syna są nieoczywiste i skomplikowane. Matka z pewnością kocha naszego bohatera, problem jest raczej w okazaniu tych uczuć. Prawdopodobnie niełatwo jest jej utrzymać równowagę pomiędzy uczuciem do syna, a miłością, którą obdarza przybrane dzieci. Paradoksalnie to chęć czynienia dobra staje się w pewien sposób destrukcyjna. Ośmioletni chłopiec nie radzi sobie z taką sytuacją w rodzinie, a przybrani bracia wzbudzają jego zazdrość i nienawiść. Trudno się dziwić, oczywiste też, że doświadczenia z dzieciństwa i tragedia, która się w końcu wydarzy będą rzutować na całe życie głównego bohatera. W Kamykach w brzuchu Bauer proponuje i obraz rzeczywistości rodzinnej widziany oczami ośmiolatka, i bolesne rozliczenie z przeszłością, próbę ugładzenia relacji z matką w obliczu jej nieuchronnej śmierci. Przede wszystkim powieść Bauera jest zatem poruszającym rodzinnym dramatem - rozpaczliwe pragnienie miłości spotyka się tu nie tyle z odrzuceniem, co raczej niezrozumieniem. Między matką a synem, mimo najszczerszych chęci zbliżenia, wyrasta swego rodzaju mur, o który rozbijają się próby wzajemnego porozumienia.
To debiut literacki, i, szczególnie jak na debiut właśnie, książka nadzwyczaj dojrzała i interesująca pod względem psychologicznym. Równocześnie jest w niej pewna prostota, czego przyczyna częściowo leży w prowadzeniu narracji przez dziecko. Bauer zdaje się dosłownie wkradać do głowy bohatera - rozdziały pisane z perspektywy chłopca wypadają nader przekonująco. Nakreślony portret ośmiolatka nie tylko wydaje się autentyczny, ale stanowi też świetną sposobność do zastanowienia się, jak dziecko odbiera rzeczywistość, jak ją rozumie, na ile odpowiada za swoje czyny. W dodatku bardzo interesująco wypada skonfrontowanie obrazu chłopca z wizerunkiem jego samego starszego o jakieś dwadzieścia lat. Ale chociaż powieść ma dużą siłę rażenia, relacje matka-syn są zaprezentowane w sposób nieoczywisty, a portret rodziny jest spójny i przekonujący, to są w tej książce momenty wciąż wymagające pogłębienia, są i takie, które wydawały mi się trochę nienaturalne, nie do końca prawdziwe. Przy czym nie całkiem jest to zarzut - Kamyki w brzuchu są naprawdę dobrą powieścią, mam tylko wrażenie, że bardzo niewiele brakuje, by były po prostu świetne. Szczególnie, że temat faktycznie daje niezłe pole do popisu. Jon Bauer rzeczywiście bardzo skrzętnie odrabia swoje zadanie, może brakuje mi czegoś jeszcze, czegoś, co sprawiłoby, że ta naprawdę bardzo dobra książka (a debiut znakomity) zajaśniałaby pełnym światłem.
Bauerowi udało się jednak doskonale wczuć w psychikę ośmiolatka, świetnie uchwycić zawiłości relacji syna z matką i uczynić portret powieściowej rodziny boleśnie przejmującym. I to jest naprawdę bardzo wiele. -
Recenzja: kulturaonline.pl Łukasz Jaroń, 2013-10-01Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Debiutancka powieść Australijczyka Jona Bauera "Kamyki w brzuchu" to przenikliwa wiwisekcja trudnych rodzinnych relacji i opowieść o tym, jak potrzeba czynienia dobra może wywołać lawinę destrukcji. Nie ma tu pozytywnych bohaterów, a choć wszystkim zdają się przyświecać szczere i czyste intencje, spod cienkiej warstwy moralności przenika agresja i poczucie winy.
Główny bohater "Kamyków w brzuchu" jest niezwykłym, nadzwyczaj inteligentnym jak na swoje osiem lat chłopcem. Ma wiele zainteresowań, jest wygadany i bystry. Sielankę jego dzieciństwa przerywa jednak decyzja rodziców, którzy postanawiają zostać rodziną zastępczą dla pochodzącego z patologicznego domu nastolatka. Od chwili, kiedy starszy o pięć lat Robert pojawia się w ich domu, jest dla młodego narratora rywalem w walce o pierwszeństwo do miłości rodziców. Walce, w której wszystkie chwyty są dozwolone. Kiedy do głosu dochodzą frustracja i sadyzm, niespodziewany wypadek bezpowrotnie wywraca do góry nogami i tak już skomplikowane życie całej czwórki...
Opowieść Jona Bauera wciąga jak bagno. Nie ma w niej pozytywnych postaci, a jeśli istnieją, padają ofiarami małostkowości i nie do końca świadomego okrucieństwa innych. "Kamyki w brzuchu" skonstruowane są niemal jak grecka tragedia, ale jednocześnie debiutancka powieść australijskiego autora to mistrzowsko poprowadzony dramat psychologiczny. Bauer z ogromną dezynwolturą operuje monologami wewnętrznymi ośmioletniego chłopca, potrafi też nakreślić przekonujący portret zagubionego 30-latka, na barki którego spadł obowiązek opieki nad umierającą matką. Ta sytuacja, naznaczona tragedią z przeszłości, sprzyja próbie porozumienia i wzajemnego wybaczenia. Nawet to jednak okazuje się niemożliwe.
"Kamyki w brzuchu" nie są książką o nadziei i przepracowywaniu traum. To przede wszystkim wnikliwe studium niezaspokojonego pragnienia miłości, które prędzej czy później musi wybuchnąć wielką falą, niszcząc wszystko, co napotka na swojej drodze. Nieznany z imienia główny bohater powieści Jona Bauera przez całe życie czuje się naznaczony, nie potrafi nawiązać zdrowych relacji z innymi ludźmi, nie kontroluje swoich impulsów. Jego matka, zafiksowana na idei czynienia dobra, krzywdzi własnego syna w imię źle pojętej sprawiedliwości. Kiedy po latach spotykają się, by stawić czoła demonom, które zniszczyły im życie, okazuje się, że na pogodzenie jest już chyba za późno... Książka Australijczyka, jak najlepsze powieści Doris Lessing, przynosi galerię bohaterów, z którymi nikt nie chciałby się identyfikować. "Kamyki w brzuchu" to powieść łatwa, bo napisana porywającym stylem, ale na pewno nie przyjemna. Mimo to czyta się ją z fascynacją i zapartym tchem. -
Recenzja: Lubimy Czytać Iwona MigowskaRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Jon Bauer wkracza na rynek wydawniczy w Polsce w mistrzowskim stylu. Debiutuje powieścią pt „Kamyki w brzuchu”. Podejmuje bardzo trudny temat, ale już na wstępie pragnę zaznaczyć, że poradził sobie doskonale.
Wiemy jak ważny w życiu każdego człowieka jest okres dzieciństwa. To właśnie wtedy kształtują się nasze emocje i charakter. Te momenty odgrywają znaczącą rolę w późniejszym życiu nadając mu odpowiedni bieg. W książce „Kamyki w brzuchu” autor pokazuję zależność, jaka istnieje pomiędzy dzieciństwem a dorosłością. Wspomnienia odgrywają znaczącą rolę, a z pamięci nie da się wymazać tego, co najbardziej bolało.
Po latach wraca do domu dwudziestoośmioletni mężczyzna, aby zająć się swoją chorą na raka matką. Relacje syna z rodzicielką od pierwszej chwili wydają się być mocno niepoprawne. Sama chwila wejścia do rodzinnego domu powoduje u mężczyzny ból brzucha i brutalny powrót wspomnień z dzieciństwa. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż matce pozostało niewiele czasu. Choroba postępuje bardzo szybko. Syn stara się, aby te ostatnie chwile życia wykorzystać na posprzątanie życia ich obojga, ale niestety powroty do przeszłości okazują się bardzo bolesne.
Jako ośmiolatek przeżył zdecydowanie zbyt wiele, aby móc odwrócić się za siebie i spokojne spojrzeć w przeszłość swojej rodziny. Rodzice chłopca bardzo chętnie sprawowali opiekę nad innymi chłopcami w formie rodziców zastępczych. Przez ich dom przewijały się dzieci skrzywdzone i porzucone przez biologicznych rodziców. Piękna to idea i piękne zachowanie… jednak tego zdania z pewnością nie podzielał ich syn.
Nadmiar obowiązków, chęć naprawienia błędów innych osób i nie mam pojęcia co jeszcze sprawiły, że matka, szczególnie ona, tak bardzo skrzywdziła własne dziecko. Kolejni chłopcy pojawiający się w domu bohatera kaleczyli jego dzieciństwo i odbijali ślad w jego psychice na zawsze. Dziecko nie radziło sobie z własnymi emocjami, mając obok siebie pozornie idealnych rodziców.
Jon Bauer w swojej książce serwuje czytelnikowi ogromną dawkę emocji. Nie potrafiłam odnaleźć się w przedstawionej przez autora sytuacji, szczególnie jako matka, która też ma syna. Po zamknięciu książki usiadłam oszołomiona tym, co przeczytałam i chociaż minął kolejny dzień, w mojej głowie wciąż „trawi się” ta opowieść. Nie potrafię określić jednoznacznie kto bardziej ucierpiał, kto jest winny, kto lub co doprowadziło do tak ogromnej tragedii. Pojawiają się kolejne pytania i wiem, że odpowiedzi nie znajdę, dopóki nie przeczytam po raz drugi tej książki.
„Kamyki w brzuchu” to historia, która porusza do głębi. Jest doskonałym portretem dziecięcej psychiki. Autor potraktował bezwzględnie rolę rodziców i dzieci. Odarł obydwie strony z wszelkich zbędnych koloryzacji, pokazując brutalną prawdę. Być może ona boli, bo prawda może boleć najbardziej… ale uwierzcie drodzy czytelnicy, nikt nie pożałuje czasu spędzonego z tą lekturą. Jest to niesamowite doświadczenie, warte polecenia każdemu bez wyjątku.
Szczegóły książki
- Tytuł oryginału:
- Rocks in the Belly
- Tłumaczenie:
- Katarzyna Rojek
- ISBN Książki drukowanej:
- 978-83-246-6572-3, 9788324665723
- Data wydania książki drukowanej :
- 2013-08-16
- ISBN Ebooka:
- 978-83-246-6573-0, 9788324665730
- Data wydania ebooka :
- 2013-08-19 Data wydania ebooka często jest dniem wprowadzenia tytułu do sprzedaży i może nie być równoznaczna z datą wydania książki papierowej. Dodatkowe informacje możesz znaleźć w darmowym fragmencie. Jeśli masz wątpliwości skontaktuj się z nami [email protected].
- Format:
- 140x208
- Numer z katalogu:
- 13924
- Rozmiar pliku Pdf:
- 1.6MB
- Rozmiar pliku ePub:
- 3MB
- Rozmiar pliku Mobi:
- 6.6MB
- Pobierz przykładowy rozdział PDF »
- Pobierz przykładowy rozdział EPUB »
- Pobierz przykładowy rozdział MOBI »
Editio - inne książki
-
Nowość Promocja
Z książki dowiesz się, jak się żyje w Białym Domu, co się znajduje w części prywatnej i co kryją jego podziemia, a także jak wyglądała masońska ceremonia wmurowania kamienia węgielnego pod Biały Dom. Autor zdradza, ile zarabia prezydent i jakie przysługują mu apanaże. Wyjawia również, kto w Białym Domu lubi polskie pączki, kiedy serwowano tam placki ziemniaczane i jak jego córka trafiła do gabinetu prezydenta.- Druk
- PDF + ePub + Mobi pkt
(35,40 zł najniższa cena z 30 dni)
37.76 zł
59.00 zł (-36%) -
Promocja
Familoki. Jeden z symboli Górnego Śląska, wrośnięte w jego krajobraz na równi z kopalnianymi szybami, hałdami i kominami. Poza Śląskiem kojarzone głównie z filmami Kazimierza Kutza, Lecha Majewskiego czy malarstwem Grupy Janowskiej. I ewentualnie z coraz popularniejszą zabytkową dzielnicą Katowic ― Nikiszowcem, który w 2011 roku został wpisany na polską listę pomników historii. Kamil Iwanicki, silesianista, pomysłodawca i twórca projektu Familoki, opowiada w książce o ich sięgającej końca XVIII wieku historii. O tym, skąd się wzięły robotnicze osiedla, kim byli ich mieszkańcy, jak wyglądało życie rodzinne w familokach i gdzie można je jeszcze dzisiaj zobaczyć. Odpowiada również na pytanie, dlaczego tak wiele z nich miało kolorowe okiennice, jak wyglądały typowe mieszkania w familokach i czemu obecnie wywołują one dwojakie skojarzenia. Przedstawia historię prawdziwego stalowego domu i weryfikuje legendy, jakoby ściągał pioruny. Autor oprowadza nas po przemijającym świecie śląskich (i nie tylko!) robotniczych kolonii. Świecie, który w sporej części bezpowrotnie utraciliśmy ― tym bardziej warto się weń zagłębić. A jest to iście fascynująca podróż.- Druk
- PDF + ePub + Mobi
- Audiobook MP3 pkt
(29,40 zł najniższa cena z 30 dni)
39.20 zł
49.00 zł (-20%) -
Trzymasz w ręku książkę, dzięki której wyzwolisz się z tego zaklętego kręgu. Pokaże Ci ona, że istnieje inna, prawdziwa droga pozwalająca odkryć w sobie piękno i po prostu je wyzwolić. Szybko przekonasz się, jak bardzo jesteś piękna, naturalnie piękna. Twoje piękno wykracza poza fizyczność. Jest uniwersalne i autentyczne. To piękno, które jest całkowicie unikalne dla każdego człowieka. Dowiesz się, jakie zmiany należy przeprowadzić i w jakim tempie warto ich dokonywać . Zaczniesz odkrywać swoje najistotniejsze piękno, które będzie Ci służyło w każdym miejscu i o każdej porze.
- Druk
- PDF + ePub + Mobi pkt
Czasowo niedostępna
-
Skąd się wzięła sycylijska mafia? Lubi się przedstawiać jako organizacja o wielosetletniej tradycji. „Śmierć Francuzom! Pragniemy niepodległości!” (Morte ai Francesi! Indipendenza anela!) — miały krzyczeć tłumy w Palermo w czasie Nieszporów Sycylijskich, jak nazwano powstanie wyspiarzy przeciw rządom francuskich Andegawenów w XIII wieku. Iskrą, która spowodowała bunt, było znieważenie miejscowej mężatki przez francuskich żołnierzy. Morte ai Francesi! Indipendenza anela! — pierwsze litery zawołania układają się w słowo M-A-F-I-A.
- Druk
- PDF + ePub + Mobi
- Audiobook MP3 pkt
Czasowo niedostępna
-
Oddajemy w ręce Czytelnika książkę Marka Wałkuskiego, dziennikarza radiowej „Trójki” i wieloletniego korespondenta Polskiego Radia w Waszyngtonie. W charakterystyczny dla siebie, dowcipny i przenikliwy sposób autor opowiada o życiu w Stanach Zjednoczonych i specyfice tego wielkiego kraju, z jego ogromną powierzchnią, liczbą mieszkańców, różnorodnością kulturową, kontrastami społecznymi i wyzwaniami, jakie Ameryka stawia przed przybyszem z Europy.
- Druk
- PDF + ePub + Mobi
- Audiobook MP3 pkt
Niedostępna
-
„Moje życie ukształtowały wspaniałe spotkania. Nie byłbym dzisiaj tym, kim jestem, gdyby nie ludzie, których spotkałem na mojej drodze” – usłyszałem kiedyś od prof. Mariana Zembali. Nie sposób było przejść obojętnie wobec takich słów. Tym bardziej, że wypowiadał je człowiek, który wykonał tysiące operacji ratujących ludzkie życie, który wspólnie z prof. Zbigniewem Religą tworzył legendę polskiej transplantologii. „Każde spotkanie jest zaciągnięciem długu, który wypada spłacić” – dodawał już później wielokrotnie, gdy spotykaliśmy się w trakcie prac nad książką.
- Druk
- PDF + ePub + Mobi
- Audiobook MP3
- Audiobook CD pkt
Niedostępna
-
Napady na banki to najbardziej amerykańskie przestępstwo. Od początku istnienia Stanów Zjednoczonych przykuwa ono uwagę Amerykanów i jest odbiciem barwnych dziejów tego kraju. Opowieść o Jessem Jamesie to historia krwawej wojny secesyjnej i głębokich podziałów po jej zakończeniu. Losy wroga publicznego numer jeden Johna Dillingera to opis zawirowań w czasach Wielkiego Kryzysu. Skok na bank w Laguna Niguel to historia, w której przestępstwo miesza się z wielką polityką.
- Druk
- PDF + ePub + Mobi
- Audiobook MP3
- Audiobook CD pkt
Niedostępna
-
W ostatnich latach przed wybuchem II wojny światowej Rita Feuerstahl studiowała na krakowskim uniwersytecie. Cieszyła się wolnością i snuła plany na przyszłość. Chciała zostać prawniczką. Tymczasem los zesłał jej romans i dziecko. I tajemnicę, tak wielką, że jej ujawnienie może zmienić oblicze świata, i tak potężną, że daje Ricie niezwykłą, ogromną wolę ocalenia w piekle, które zgotowali naziści. Aby przeżyć, Rita uczy się kłamstw i pilnie strzeże swoich tajemnic.
- Druk
- PDF + ePub + Mobi pkt
Czasowo niedostępna
-
W tej książce odnajdziesz kilka istotnych pytań — największych zagadek, z jakimi mierzy się współczesna nauka. Kiedy zrozumiesz, że wszechświat jest bardzo silnie powiązany z ludźmi: jest to wszechświat uczestniczący, którego istnienie zależy od istnień ludzkich, wyjaśnienie pewnych kwestii wyda Ci się prostsze. Zrozumiesz, czym jest świadomość, jeśli odejdziesz się od istniejących modeli i przyjmiesz paradygmat jedności wszechświata i ludzkich istot. Konsekwencją tego będzie uświadomienie sobie głębokiej więzi między własnym umysłem a fundamentalną naturą wszechświata.
- Druk
- PDF + ePub + Mobi pkt
Czasowo niedostępna
-
Promocja
Znacie Cezarego Pazurę. Wiecie, jak barwnie i żywo potrafi mówić. Usiądźcie więc wygodnie w fotelu, otwórzcie książkę i dowiedzcie się, co chce Wam powiedzieć o sobie sam aktor. Jego opowieść jest bardzo szczera, momentami niezwykle zabawna, czasem bardzo smutna. Jak to w życiu...- Druk
- PDF + ePub + Mobi
- Audiobook MP3 pkt
(29,94 zł najniższa cena z 30 dni)
31.94 zł
49.90 zł (-36%)
Dzięki opcji "Druk na żądanie" do sprzedaży wracają tytuły Grupy Helion, które cieszyły sie dużym zainteresowaniem, a których nakład został wyprzedany.
Dla naszych Czytelników wydrukowaliśmy dodatkową pulę egzemplarzy w technice druku cyfrowego.
Co powinieneś wiedzieć o usłudze "Druk na żądanie":
- usługa obejmuje tylko widoczną poniżej listę tytułów, którą na bieżąco aktualizujemy;
- cena książki może być wyższa od początkowej ceny detalicznej, co jest spowodowane kosztami druku cyfrowego (wyższymi niż koszty tradycyjnego druku offsetowego). Obowiązująca cena jest zawsze podawana na stronie WWW książki;
- zawartość książki wraz z dodatkami (płyta CD, DVD) odpowiada jej pierwotnemu wydaniu i jest w pełni komplementarna;
- usługa nie obejmuje książek w kolorze.
Masz pytanie o konkretny tytuł? Napisz do nas: [email protected]
Książka drukowana
Oceny i opinie klientów: Kamyki w brzuchu Jon Bauer (0) Weryfikacja opinii następuje na podstawie historii zamowień na koncie Użytkownika umiejszczającego opinię.