Rozmowa z Victorem Chanem*, współautorem książki Dalajlama nieznany. Niezwykła siła przebaczania
1. W jaki sposób udało się panu -- jako człowiekowi z zewnątrz -- uzyskać tak rozległy dostęp do prywatnego życia Jego Świątobliwości Dalajlamy?
Dalajlama uważa mnie za dobrego przyjaciela. Po raz pierwszy spotkaliśmy się w marcu 1972 roku. Jego Świątobliwość przystał na moją propozycję wspólnego napisania książki, wychodząc z założenia, że dzięki niej Chińczycy lepiej poznają i zrozumieją jego przesłanie. Zależy mu na tym, by książka stanowiła bardziej precyzyjny i dokładny portret jego osoby. Ma nadzieję, że w ten sposób uda mu się ograniczyć podejrzliwość Chińczyków. Do kwestii współautorstwa tej książki Jego Świątobliwość podchodzi niezwykle poważnie. Ma świadomość, że ostateczny tekst będzie lepszy, jeśli będę miał łatwy dostęp do jego osoby. Podejrzewam zresztą, że przez te wszystkie lata Jego Świątobliwość przywykł już do mojej obecności -- uczestniczyłem w tak wielu jego podróżach, że moja obecność w jego otoczeniu jest niemal oczywista. Chciałbym sądzić, że Jego Świątobliwość lubi moje towarzystwo, choć tak naprawdę nie wiem, czy to prawda. Z moich wieloletnich doświadczeń wynika, że wszystkich traktuje tak samo. Mnie daje być może nieco więcej swobody niż innym.
2. Przy okazji pierwszego spotkania zadał mu pan dość śmiałe pytanie, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę pańskie chińskie korzenie. Zapytał go pan wówczas, czy nienawidzi Chińczyków za to, że zniszczyli jego ojczyznę. Jak zareagował na to Jego Świątobliwość?
To zadziwiające, że chociaż od tamtego czasu minęło już trzydzieści lat, pamiętam ten fragment rozmowy bardzo dokładnie. Być może pamiętam te słowa dlatego, że były tak niespodziewane -- tak niepodobne do obrazów malowanych w historiach Jin Yonga, mojego ulubionego pisarza. We wszystkich jego tekstach powraca motyw zemsty. Honor człowieka wyznacza bohaterskie i proste credo: oko za oko -- to coś na wzór kodeksu samurajów z okresu japońskiego feudalizmu. Byłem oszołomiony faktem, że Dalajlama wybaczył Chińczykom wszystkie krzywdy, jakie wyrządzili jego ludowi.
Jak wspominam to również w książce, Jego Świątobliwość był wówczas zajęty rozmową z Cheryl, moją towarzyszką podróży. Kiedy usłyszał moje pytanie, momentalnie wyprostował się na krześle. Jego odpowiedź była natychmiastowa i zwięzła, a ponadto wypowiedziana po angielsku:
"Nie" -- powiedział Dalajlama.
Nasze oczy się spotkały. Miał bardzo poważną minę, która nie zdradzała nawet śladu dotychczasowej wesołości. Musiałem uciec od jego spojrzenia i wbiłem wzrok w wyłożoną dywanem podłogę.
Po chwili milczenia, która wydawała mi się wiecznością, zaczął powoli i po cichu mówić w języku tybetańskim do Tenzina Geyche.
Osobisty Sekretarz Jego Świątobliwości tłumaczył: "Jego Świątobliwość nie żywi żadnych negatywnych uczuć wobec narodu chińskiego. My, Tybetańczycy, doświadczyliśmy w związku z chińską inwazją rozlicznych krzywd. Nawet w tej chwili Chińczycy systematycznie, kamień po kamieniu rozbierają wspaniałe klasztory Tybetu. Niemal każda rodzina zamieszkująca Dharamsalę ma do opowiedzenia jakąś smutną historię. Większość z nas straciła przynajmniej jednego członka rodziny w wyniku strasznych czynów, jakich dopuszczają się Chińczycy. Jego Świątobliwość podkreśla jednak, że toczy spór z Komunistyczną Partią Chin, a nie z narodem chińskim. Nadal uważa Chińczyków za swoich braci i siostry. Wybacza im absolutnie wszystko".
3. Po raz pierwszy spotkał pan Dalajlamę na początku lat siedemdziesiątych. Jakie zmiany zaobserwował pan w nim przez te wszystkie lata?
Po pierwsze, wyraźnie lepiej posługuje się językiem angielskim, choć przy wykładaniu zasad buddyzmu nadal korzysta z pomocy tłumaczy. Być może ma to związek z faktem, że nie zna angielskiej terminologii buddyjskiej. Najistotniejsze jest jednak chyba to, że Jego Świątobliwość pragnie wypowiadać się w kwestiach dharmy z maksymalną precyzją. W indywidualnych rozmowach radzi sobie dzisiaj zupełnie sprawnie bez pomocy tłumacza, szczególnie gdy jego rozmówca nie mówi zbyt szybko.
Po drugie, podstawowe przesłanie, jakie głosi Jego Świątobliwość, pozostaje w zasadzie niezmienne. Dalajlama jest pod tym względem bardzo konsekwentny. Koncentruje się na kilku podstawowych zagadnieniach: wartościach wyznawanych przez ludzi świeckich, dialogu między religiami, powstrzymaniu się od przemocy oraz konieczności koegzystencji z Chinami. Coraz pewniej czuje się podczas publicznych wystąpień, których przez te wszystkie lata miał naprawdę wiele. Coraz sprawniej posługuje się też żartem. Kiedy udaje się na Zachód, najpoważniej podchodzi zawsze do wykładania zasad dharmy -- nie dlatego, że pragnie nawracać innych, lecz dlatego, że traktuje swoją misję bardzo poważnie. Skoro ludzie interesują się pewnymi aspektami dharmy, jego urząd wymaga, by uczył ich najlepiej, jak potrafi. Miałem okazję obserwować, z jak wielką starannością przygotowuje się do nauczania, z jaką uwagą studiuje teksty i poszukuje komentarza, który w możliwie najlepszy sposób wyjaśniałby ich istotę.
Jak sam twierdzi, nauczył się również kontrolować własny temperament (w młodych latach był nieco w gorącej wodzie kąpany). Obecnie bardzo rzadko się irytuje. Osobiście nigdy nie widziałem, aby stracił panowanie nad sobą.
4. Jaki wpływ miała znajomość z Dalajlamą na pańską osobowość?
To dla mnie olbrzymia łaska móc przebywać w pobliżu Jego Świątobliwości przez tak długi czas.
Często rozmawia ze mną o motywacji jako o kluczowym czynniku kształtującym zachowania człowieka. Dzięki temu podejmując nowe projekty lub wydając oświadczenia, bardziej świadomie podchodzę do motywów, które mną kierują. Wielokrotnie słyszałem, jak Jego Świątobliwość wspominał o koncepcji "mądrego egoizmu", dzięki czemu idea ta zaczyna się we mnie zakorzeniać. Kiedy moje działanie nacechowane jest altruizmem, odczuwam satysfakcję -- jestem z siebie zadowolony i doświadczam wewnętrznego spokoju. Podświadomie wzoruję się również na Jego Świątobliwości. Gdy muszę coś zrobić lub znajdę się w trudnej sytuacji związanej z jednym z członków mojej rodziny lub jednym z przyjaciół, zastanawiam się, jak w takich okolicznościach zachowałby się Dalajlama. Co by zrobił, jak by zareagował? Po wielu latach przebywania w otoczeniu Dalajlamy znam jego sposób myślenia oraz jego zachowania, dzięki temu potrafię w pewnym stopniu przewidzieć, co zrobiłby w danej sytuacji.
5. Czego dowiedział się pan o Jego Świątobliwości w związku z pracami nad tą książką, co pana najbardziej zaskoczyło?
Najbardziej zaskoczyło mnie to, jak bardzo jest ode mnie różny -- bardziej, niż ktokolwiek inny ze znanych mi ludzi. Patrzy na świat wieloaspektowo, z różnych punktów widzenia, rozpatruje sprawy w długiej perspektywie. Potrafi sformułować całkowicie niespodziewany i zaskakujący pogląd -- jest to efekt intensywnego treningu umysłu i poskramiania negatywnych emocji, takich jak pożądanie czy zazdrość. Jego Świątobliwość ćwiczy w ten sposób już od ponad pół wieku. Zaskakuje mnie również jego konsekwencja i wytrwałość. Codziennie wstaje o godzinie 3:30 rano i przez cztery do pięciu godzin medytuje oraz podejmuje inne praktyki, a następnie przystępuje do normalnych zajęć. Jestem pod wielkim wrażeniem faktu, że Jego Świątobliwość od tak długiego czasu postępuje w ten sposób codziennie, bez wyjątków (chyba że jest poważnie chory). Rutyna ta pozostaje niezmienna nawet wówczas, gdy Jego Świątobliwość podróżuje po całym świecie. Niezależnie od strefy czasowej wstaje między trzecią a czwartą i rozpoczyna medytację. Nigdy nie słyszałem, żeby zrobił sobie wolne. Jest zawsze obecny w stu procentach, dzięki czemu jest szczerze zadowolony ze swojego losu — żyje w autentycznym spokoju ducha.
6. Wspominał pan o "magnetyzmie" Jego Świątobliwości. Czy mógłby pan opisać i wyjaśnić ten fenomen?
Ten magnetyzm wynika nie tyle z tego, co Jego Świątobliwość mówi, ale w jaki sposób o tym opowiada. Kiedy wypowiada się o sprawach prostych, takich jak życzliwość, troska o dobro innych czy odsuwanie własnych potrzeb na drugi plan, na papierze wygląda to jak banał i nadmierne uproszczenie. Kiedy jednak ma się okazję posłuchać, jak Jego Świątobliwość o tym opowiada, jego słowa nabierają niezwykłej wiarygodności. Ma się wtedy wrażenie, że Jego Świątobliwość doszedł do tych wniosków w wyniku własnych, bezpośrednich doświadczeń. To nie jest teoretyczna wiedza książkowa. Za tymi prostymi słowami kryje się głębokie przekonanie i szeroka wiedza. Można to odczytać z mowy jego ciała oraz z wyjątkowo ekspresyjnego wyrazu twarzy. Jego moc przejawia się w tym, jak się śmieje, jak drapie się po skórze, jak patrzy innym ludziom w oczy. Na jego twarzy widać rzeczywiste uczucia i emocje. Stwierdzając, że jego słowa nie są najważniejsze, miałem na myśli następujące przesłanie: "Obserwujecie go, obserwujcie jego twarz, kiedy przemawia. Poczujcie jego magnetyzm".
7. Jaki jest pana zdaniem najpowszechniejszy błędny pogląd na temat Jego Świątobliwości i jego przesłania?
Moim zdaniem ten, jakoby jego przesłanie o szerzeniu pokoju i powstrzymywaniu się od przemocy było jedynie gadaniną starszego człowieka, który najlepsze lata ma już za sobą. Jakoby przez pół wieku Jego Świątobliwość nie potrafił zadbać o los swoich rodaków i zaopiekować się nimi. Jakoby jego postawa przebaczenia była wyrazem słabości i braku skuteczności.
8. Jakie pytanie Jego Świątobliwość słyszy najczęściej podczas swoich wystąpień publicznych?
Bardzo często odpowiada na pytania związane z Chinami i Tybetem.
9. Czy może pan wyjaśnić jego koncepcję "współzależności"?
Fragment książki: Jego Świątobliwość powiedział: "Oto moje wyważone stanowisko: nieoddzielanie się od Chin -- ekonomiczny związek z Chińską Republiką Ludową. Jednocześnie pełna autonomia, własny rząd. Kultura, edukacja, środowisko, duchowość: tymi rzeczami my, Tybetańczycy, możemy lepiej zarządzać. Jestem zupełnie pewien, że nasze tybetańskie tradycje, tybetańska duchowość, mogą pomóc milionom Chińczyków. Już niektórzy chińscy artyści, niektórzy chińscy myśliciele okazują zainteresowanie Tybetem, buddyzmem tybetańskim. A więc Chiny i Tybet. Nierozdzielone. Pomagające sobie nawzajem, współzależne".
Podobnie jak w wieku innych sprawach, które leżą Jego Świątobliwości na sercu, również w kwestii polityki chińsko-tybetańskiej Dalajlama odwołuje się do buddyjskiego przekonania o współzależności wszystkich rzeczy. Jego Świątobliwość przesiąknął tym przekonaniem, niczym materiał przesiąka oliwą, jeszcze zanim ukończył trzydziesty rok życia. Dla niego realia życia przypominają osławioną w starożytnej mitologii indyjskiej Sieć Indry. Wszechświat jest olbrzymią siecią uplecioną z niezliczonych włókien. Na każdym splocie tych włókien znajduje się diament. Każdy diament we wszystkich swoich aspektach odbija wszystkie inne diamenty, cała sieć przypomina zatem nieskończenie duży gabinet luster. Każdy diament jest również powiązany z wszystkimi pozostałymi. Zaburzenia w jednym obszarze sieci w sposób bardzo subtelny oddziałują na równowagę jej pozostałych części. To trochę jak efekt motyla. Trzepot skrzydeł motyla w Pekinie może spowodować mikroskopijne zmiany w atmosferze, które z czasem przełożą się na zmiany klimatu w Vancouver.
Chcąc przedstawić ten pogląd na bardziej ludzkim poziomie, możemy powiedzieć, że moje córki nie będą bezpiecznie spały w swoich łóżkach, jeśli dzieci żyjące w Kabulu lub Bagdadzie nie będą bezpieczne w swoich. Zdaniem Jego Świątobliwości życie stanowi zintegrowaną całość: wszystko jest ze sobą powiązane i nic nie istnieje samoistnie. Jest takie znane tybetańskie powiedzenie: wszystkie istoty były kiedyś naszymi matkami, tak jak my byliśmy kiedyś ich matkami. Takie podejście motywuje nas do samodyscypliny oraz troski o dobrobyt innych.
10. Z jakiego powodu Jego Świątobliwość interesuje się fizyką kwantową i teorią względności?
Jego Świątobliwość jest zafascynowany i zaciekawiony tym, że mechanika kwantowa, teoria względności oraz buddyjskie ujęcie rzeczywistości zdają się mieć ze sobą wiele wspólnego. Intryguje go, że najnowsze założenia naukowców z Zachodu są bardzo zbliżone do poglądów na rzeczywistość, które zostały sformułowane dwadzieścia pięć tysięcy lat temu. Jego Świątobliwość podchodzi do buddyzmu w sposób racjonalny. Chciałby wiedzieć, czy jego buddyjskie poglądy znajdują poparcie w najnowszych odkryciach naukowych. Gdyby dowiedziono naukowo, że założenia buddyzmu są błędne, Dalajlama nie wahałby się ich zweryfikować. Okazuje się jednak, że jak dotąd znaleziono tak wiele podobieństw, że Jego Świątobliwość może z zadowoleniem uznać, że filozofia buddyjska nie jest pozbawiona podstaw. Dalajlama wyraża również przekonanie, że naród tybetański przez wiele stuleci nie wykazywał zainteresowania nauką. Jego zdaniem w dzisiejszych czasach jest to błąd, przejaw ograniczonego światopoglądu. Sam żywotnie interesuje się najnowszymi odkryciami naukowymi i ma nadzieję, że jego postawa zachęci jego rodaków do tego samego. Jego Świątobliwość dysponuje również przenikliwym, racjonalnym i naukowym umysłem. Jako mały chłopiec przeszedł rygorystyczny kurs logiki buddyjskiej, która na płaszczyźnie analitycznej bardzo przypomina logikę, jakiej uczą się naukowcy.
11. Co Jego Świątobliwość sądzi o tłumach, które przychodzą na jego publiczne wystąpienia?
Moim zdaniem jest bardzo wdzięczny, że Zachód okazuje coraz większe zainteresowanie jego przesłaniem. On chce pomagać, być przydatny. Uważa, że jego przesłanie dotyczące współczucia jest bardzo ważne dla dobrobytu wszystkich ludzi. Kiedy przemawia na tematy ogólne (w odróżnieniu od wystąpień skoncentrowanych na zasadach buddyzmu), kładzie nacisk na świecką etykę. W ten sposób pomaga nam walczyć z gniewem i agresją -- pomaga nam wzajemnie się zrozumieć i poszukiwać metod rozwiązywania konfliktów bez uciekania się do przemocy. Lubi rozmawiać z przedstawicielami innych kultur.
Jak już wcześniej wspominałem, Jego Świątobliwość jest bardzo dumny z systemu myślowego, który w niemal niezmienionej formie przetrwał dwadzieścia pięć tysięcy lat. Nawracanie innych na buddyzm nie jest jego celem, choć z drugiej strony jest głęboko przekonany, że zasady buddyzmu pozwalają odmienić umysł człowieka i osiągnąć szczęście -- cieszy go zatem, że coraz więcej ludzi odwraca się od konsumeryzmu i szuka bardziej autentycznego stylu życia.
Jego Świątobliwość zdaje sobie sprawę, że dzięki temu ma również większą siłę przetargową w kontaktach ze światowymi przywódcami. Skoro tak wielu przedstawicieli cywilizacji Zachodu pozytywnie reaguje na jego przesłanie, politycy nie mogą go tak łatwo ignorować. Najlepszym dowodem na to jest jego niedawna wizyta w Kanadzie. Paul Martin, szef tamtejszego rządu, był pierwszym przedstawicielem Kanady, który przyjął Jego Świątobliwość w ramach oficjalnej wizyty. Spotkanie to doszło do skutku częściowo ze względu na dużą presję mediów oraz opinii publicznej, ale także dzięki ludziom, którzy tłumnie przybywają na jego wystąpienia.
12. Proszę wskazać najważniejszą rzecz, której nauczył się pan od Jego Świątobliwości.
Nauczyłem się, że altruizm jest najskuteczniejszym narzędziem, pozwalającym osiągnąć prawdziwe szczęście, zadowolenie i spokój ducha.
*tekst stanowi tłumaczenie strony: http://www.wisdomofforgiveness.com/faq.htm