Pospolite ruszenie!
Jesteśmy narodem buntowniczym. Kłócimy się często, ale gdy trzeba, potrafimy stanąć obok siebie w poczuciu misji. Często zwycięstwo nie jest tak ważne jak to, że działamy zespołowo. Można znaleźć na to dowody w historii: bitwy, strajki, powstania, często irracjonalne i skazane na porażkę. Dumą napawało samo uczestniczenie w nich. Inne narody zazdroszczą nam tego nonkonformistycznego podejścia, a nierzadko chwalą nas za bohaterstwo. Tyle że w biznesie nie jest to skuteczne. Heroizm działań wojennych Polaków w drugiej wojnie światowej został zapamiętany przez wielu, lecz ogromne koszty odbudowania kraju ponieśliśmy już sami. Inne kraje mogły skupić się na wzroście, podczas gdy my — na odbudowie.
Lean management, six sigma i kaizen to filozofie ciągłego poprawiania. Choć podejście amerykańskie, zorientowane na szybkie i oszczędne działanie, zdecydowanie różni się od japońskiego, w którym kładzie się nac
isk na nieustanną poprawę systemu, to jednak oba zakładają rozwiązywanie problemów. Na przestrzeni wielu dziesięcioleci opracowano metody rozwiązywania problemów, których skuteczność jest wprawdzie mniejsza niż dotknięcia czarodziejskiej różdżki, ale daje gwarancję działania w rzeczywistym świecie. Firmy, które odnoszą sukces, swoją tajną broń trzymają w szafie z napisem „organizacja ucząca się”.
W Polsce organizacja ucząca się to wciąż rzadkość. Folwarczny styl zarządzania — jak go nazywa Janusz T. Hryniewicz w Stosunkach pracy w polskich organizacjach — jest ciągle obecny w naszej kulturze. Ludzie nie wierzą w swoją sprawczość, wskutek czego zatrudnieni wolą utyskiwać na swój los, zamiast wziąć sprawy w swoje ręce. Właściciele firm nie dostrzegają potrzeby rozwijania kultury organizacyjnej, ponieważ nie czują presji zatrudnianych przez siebie pracowników. Problemy rozwiązują za pomocą kar, „zabierania premii” czy też zwolnień. Szefowie boją się powierzać pracownikom odpowiedzialność. Zapominają, że ci ludzie wstają rano, odprowadzają dzieci do szkół, dają im jeść, używają komputerów, dbają o swoje okupione dużym wysiłkiem finansowym samochody i domy oraz pielęgnują relacje z rodziną. Potrafią liczyć na siebie, podejmować decyzje i prowadzić budżet domowy. Są po prostu odpowiedzialni. Dlaczego więc nie można wykorzystać poczucia odpowiedzialności tych ludzi w pracy, w której spędzają więcej czasu niż w domu?
W niewielu polskich firmach inwestuje się w szkolenia rozwijające organizację, inne niż BHP czy stanowiskowe. Ciągle popularne jest podejście „każdy problem ma nazwisko”. Kosztuje on zarządy bardzo dużo energii i pieniędzy, ponieważ nieustannie fluktuują kadry, a procesy są niestabilne. Zrozumienie, że organizacja to system, a nie przypadkowy oddział partyzantów, jest nam ciągle obce. Tymczasem to właśnie systemowe działanie stanowi o sile organizacji i jej zdolności do rozwoju. Trwałą przewagę konkurencyjną uzyskasz, dopracowując swoje działanie do perfekcji. Jeśli oprzesz się na „pospolitym ruszeniu”, to nie dostaniesz gwarancji wiecznego sukcesu, a koszty takiego działania będą bardzo wysokie. Wkrótce bowiem coraz szybciej rosnące koszty pracy nie będą uzasadniać pospolitego ruszenia. Wygrają firmy, które działają systemowo.
Nie szukaj winy w ludziach, zbuduj z nimi system.
Pospolite ruszenie to tylko jeden z 11,5 powodów dlaczego zmiana się nie udaje. Jeśli chcesz poznać resztę, posłuchaj Tomasza Króla, skorzystaj z jego doświadczeń i zacznij uprawiać własny biznes tak jak należy!
|