Everest. Góra Gór
- Autor:
- Monika Witkowska
- Niedostępna
- Promocja Przejdź
- Wydawnictwo:
- Bezdroża
- Wydawnictwo:
- Bezdroża
- Ocena:
- 4.8/6 Opinie: 12
- Stron:
- 320
- Druk:
- oprawa miękka
- Dostępne formaty:
-
PDFePubMobi
Sprawdź nowe wydanie
Everest. Góra Gór. Książka z autografem
Monika Witkowska
Opis
książki
:
Everest. Góra Gór
Oto historia wyprawy na najwyższą górę świata. Nie jest to książka wyłącznie o trudach wspinania, ale o tym, jaki jest naprawdę himalajski gigant. Dziś niektórzy twierdzą, że na Everest wejść może każdy. Podobno droga na szczyt jest prosta (co roku przecież organizowane są komercyjne wyprawy na Górę Gór). Skoro jednak jest tak łatwo, dlaczego wielu wspinaczy rezygnuje? Z jakiego powodu część z nich ginie w drodze? O żadnym innym szczycie nie krąży tyle fantastycznych historii. Przy okazji swojej wyprawy autorka miała szansę sprawdzić, co jest prawdą, a co mitem. W książce, którą oddajemy do rąk Czytelników, znajdują się m.in. odpowiedzi na poniższe pytania:
-
dlaczego Góra Gór nazywa się Everest i dlaczego na mapach różnie podaje się jej wysokość?
-
jak wygląda najwyższa góra świata 60 lat po jej pierwszym zdobyciu i jak to z tymi pierwszymi wyprawami było?
-
kim są współcześni wspinacze? Jakie mają motywacje, aby wydawać dziesiątki tysięcy dolarów na wyprawę, w czasie której ryzykują zdrowie i życie?
-
dlaczego wyprawa na Everest trwa prawie dwa miesiące i dlaczego nawet wchodząc z butlą z tlenem zdobycie Góry Gór nie jest łatwe?
Zapraszamy do lektury!
Książka Moniki jest publikacją dla wszystkich. I dla tych, którzy o Górze Gór nie wiedzą nic i dla tych, którym wydaję się że o Himalajskim Olbrzymie wiedzą wszystko.
Leszek Cichy, himalaista
Świetna książka przybliżająca w ciekawy sposób tajniki wyprawy w Himalaje - dla mnie tym bardziej ciekawa gdyż pozwala spojrzeć na wyprawę oczami zwykłego śmiertelnika i jeszcze raz zwrócić uwagę na aspekty, których z racji pewnej rutyny, nie zauważałem.
Jerzy Natkański
himalaista (Fundacja Wspierania Alpinizmu Polskiego im.Jerzego Kukuczki)
Monika Witkowska – podróżniczka (odwiedziła ponad 160 krajów świata), żeglarka (w rejsach morskich i oceanicznych przepłynęła ponad 30 tys. mil morskich), ale równocześnie – wielka miłośniczka gór. W górach wysokich wspina się od dawna, choć nie traktuje tego w kategoriach wyczynowych. Jest członkiem warszawskiego Klubu Wysokogórskiego i Studenckiego Koła Przewodników Beskidzkich. Przez wiele lat była w Kapitule prestiżowych „Kolosów”, teraz pozostaje w Radzie tego konkursu. Prowadzi stronę monikawitkowska.pl
Wywiad z Moniką Witkowską w serwisie Wirtualna Polska
Patroni medialni:
Wybrane bestsellery
O autorze książki
Monika Witkowska - podróże są jej pasją i nałogiem. Odwiedziła 180 krajów na wszystkich kontynentach, ale zdecydowanie bardziej ceni poznawanie niż „zaliczanie” kolejnych miejsc. Jej ulubione wyjazdy to te w pojedynkę (celowo, żeby mieć lepszy kontakt z miejscową ludnością), autostopem albo lokalnymi środkami lokomocji, bez zarezerwowanych z góry noclegów, z żywieniem się w lokalnych knajpkach lub ulicznych gar-kuchniach. Z podróżami wiążą się jej inne pasje, spośród których najważniejsze są góry (zdobyła Mt Everest i prawie całą Koronę Ziemi) oraz żeglarstwo morskie (ma za sobą przepłynięcie Pacyfiku i Atlantyku, opłynięcie Przylądka Horn i pokonanie Przejścia Północno-Zachodniego). Prowadzi stronę internetową https://monikawitkowska.pl
Ebooka "Everest. Góra Gór" przeczytasz na:
-
czytnikach Inkbook, Kindle, Pocketbook, Onyx Boox i innych
-
systemach Windows, MacOS i innych
-
systemach Windows, Android, iOS, HarmonyOS
-
na dowolnych urządzeniach i aplikacjach obsługujących formaty: PDF, EPub, Mobi
Masz pytania? Zajrzyj do zakładki Pomoc »
Audiobooka "Everest. Góra Gór" posłuchasz:
-
w aplikacji Ebookpoint na Android, iOS, HarmonyOs
-
na systemach Windows, MacOS i innych
-
na dowolonych urządzeniach i aplikacjach obsługujących format MP3 (pliki spakowane w ZIP)
Masz pytania? Zajrzyj do zakładki Pomoc »
Kurs Video "Everest. Góra Gór" zobaczysz:
-
w aplikacjach Ebookpoint i Videopoint na Android, iOS, HarmonyOs
-
na systemach Windows, MacOS i innych z dostępem do najnowszej wersji Twojej przeglądarki internetowej
Recenzje książki: Everest. Góra Gór (24) Poniższe recenzje mogły powstać po przekazaniu recenzentowi darmowego egzemplarza poszczególnych utworów bądź innej zachęty do jej napisania np. zapłaty.
-
Recenzja: DobreRecenzje.pl Edyta; 2016-04-22Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Tak wiele ostatnio mówi się na temat Everestu, że na pewno większość z Was już wie o tej górze chociaż co nieco.Z tego faktu jestem ogromnie zadowolona, bo to, że nie doceniamy tych wspaniałych ludzi, tych sportowców to istna zbrodnia. Co więcej czasem mówi się nawet, że to przecież samobójcy, bo idą tam z własnej woli.
Otóż kochani, czytając tę książkę będziecie mogli poznać historie jakie krążą wokół tej niebezpiecznej góry, wejść w życie wspinaczy i ich codzienne zmagania, a także w życie rodzin, bo w jakim wielkim strachu musi być żona czy rodzina wspinacza. Nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić. Po tę książkę sięgnęłam głównie dlatego, że wywarła na mnie doskonałe wrażenie inna książka o Evereście. Była to książka "Wybraniec. Życie po śmierci na Evereście". Wspaniała opowieść, a teraz okazuje się, że "Everest. Góra gór" doskonale wpisuje się w najwyższe półki o wspinaczach, a przede wszystkim z powodu informacji o tej górze.
Zapewne na filmach nieraz widzieliście wspinaczy, którzy niosą ze sobą butle gazowe. Założę się, że pewnie zastanawialiście się nad tym faktem, bo przecież nie dość, że jest ciężko się wspinać, wokoło śnieg, skalne ustępy, a tutaj trzeba nieść całe oprzyrządowanie a na dodatek butlę z gazem. Dobrze jest też mieć obok siebie grupę wspinaczkową lub kilku szerpów, którzy są doświadczonymi wspinaczami na Everest. A teraz dlaczego? Otóż na pewnej wysokości butla z gazem będzie niedoświadczonym, lub mało doświadczonym wspinaczom niezbędna, dlatego, że bardzo łatwo może dojść do niedotlenienia mózgu, a to prowadzi do szybkiej śmierci. Właśnie wtedy powinni przyjść nam z pomocą szerpowie, którzy są wysportowani i butli nie potrzebują, powinni pomóc nam zejść z góry i się nami zaopiekować.
Tak kochani, Everest to życiowy cel każdego wspinacza, to niesamowite szczęście po jego zdobyciu, ale także nasz największy wróg, który w krótkim czasie może doprowadzić do szybkiej śmierci.
Książka zawiera 300 stron, w środku cała masa zdjęć, które na pewno będziecie oglądali z wielkim zainteresowaniem czytając książkę. Jak każda taka książka, nie należy ona do lekkich, a to wszystko właśnie za sprawą wygody czytelnika który może pooglądać sobie zdjęcia.
Wspaniała lektura dla wszystkich, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej o Evereście, o jego historii, a także o samych wspinaczach. -
Recenzja: gorskapasja.pl 2015-03-06Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Książki o podróżach, wyprawach czy ekspedycjach zapraszają, by czytelnik stał się niejako kolejnym członkiem ekipy i wspólnie z autorem przemierzał kolejne zakamarki świata, by odkrywać nowe krajobrazy, doznawać nowych wrażeń, czy sprostać kolejnym wyzwaniom.
Podobnie jest z książką Moniki Witkowskiej Everest Góra Gór, która zabiera czytelnika w osobliwą podróż od Warszawy na szczyt dachu świata, ukazując nie tylko piękno flory i fauny oraz przygodę, ale również prezentując wszystkie uczucia jakie towarzyszą chyba każdemu, kto próbuje wejść na najwyższy wierzchołek świata – zachwyt, radość, które przemieniają się w zmęczenie, wyczerpanie, strach i zataczając pętlę ponownie powodują uniesienie czy ekscytację osiągniętym celem.
Dziennikarka oraz podróżniczka posiada ogromne doświadczenie w przemierzaniu i odkrywaniu świata. Monika Witkowska odwiedziła ponad 160 krajów świata, a do jej głównych zainteresowań i pasji należą góry, żeglarstwo morskie i oceaniczne (zwłaszcza akweny polarne), narty, windsurfing, snowboard czy nurkowanie. Nie są też jej obce sporty powietrzne jak motolotnie, paralotnie czy spadochrony. Z tak wielkim doświadczeniem w podróżach i licznymi publikacjami, dziennikarka napisała bardzo osobliwy dziennik z wyprawy, której się podjęła.
Na wstępie autorka wyjaśniła wszystkie aspekty przygotowań do takiej ekspedycji. Fundusze, zakup sprzętu, rozmowy z osobami, które już były na szczycie Everestu oraz przygotowanie fizyczne jakie musiała przejść przed wyjazdem.
Następnie mamy do czynienia z dziennikiem, który opisuje każdy dzień z życia ekspedycji, przeplatany różnymi opisami wydarzeń lub wspomnień. Co kilka stron jesteśmy zasypywani całą masą interesujących informacji na temat związany z trekingiem, wspinaczką i całą tą otoczką dotyczącą życia wokół Everestu. Pierwsze bliźniaczki na szczycie, najstarszy człowiek na szczycie, różnica między jakiem a nakiem, spór o wysokość Everestu, kim są Sherpowie, czym jest choroba wysokościowa, co to są flagi modlitewne, skąd się biorą kamienie dżi i wiele innych ciekawych i przydatnych wiadomości.
Oczywiście, co warte podkreślenia, autorka nie pisze tylko i wyłącznie o tych jasnych stronach wspinaczki. Choroby, porażki czy nawet przypadki zgonu są nieodłącznym elementem prób zdobycia najwyższej góry świata i Monika Witkowska nie ucieka od tych tematów.
Dziennikarka bardzo umiejętnie przeplata opisy zmieniającego się krajobrazu, który niemal z każdym metrem przeobraża się w coraz bardziej surowy klimat, z opisami trudu wspinaczki i relacjami ze spotkań z innymi himalaistami.
No właśnie, przytoczone rozmowy czy opisy spotkań ze wspinaczkowymi sławami takimi jak Denis Urubko, Simone Moro, Reinhold Messner, Ueli Steck i wieloma innymi opowiadają o niesamowitej atmosferze panującej w Base Campie. Jednakże nie zawsze takiej miłej i przyjaznej, czasami twardej, zwłaszcza jak wychodzą różnice pomiędzy indywidualnymi celami wspinaczy a wyprawami komercyjnymi, których celem jest tylko i wyłącznie dotarcie na szczyt, jedną drogą, bez wytyczania nowych przejść.
Warto też wspomnieć o jednym znaczącym wpisie autorki, z którym się niestety zgadzam. Mowa tutaj o pomocy, czy bardziej dosadnie o braterstwie liny. Dzisiejsze wyprawy w góry wysokie mają zupełnie inny charakter niż jeszcze kilkanaście lat temu. Dawniej, na takie wyprawy jechały osoby, które doskonale znały się, nie raz byli to przyjaciele od wieków. Teraz dobór odbywa się na zasadzie różnych kryteriów i często zdarza się, że na wyprawę jadą osoby, które poznają się na lotnisku czy dopiero na miejscu, w górach. Trudno wtedy mówić o solidarności wspinaczy, himalaistów. Jest cel, który trzeba osiągnąć i to w zasadzie wszystko co łączy obecnych alpinistów. Przykre to, ale tak w większości przypadków jest. Co autorka książki skrupulatnie nadmieniła.
Umiejętny styl pisania przez Monikę Witkowską sprawia, że książkę czyta się przyjemnie i z zaciekawieniem. Jak już rozpocznie się podróż z autorką książki, trudno oprzeć się pokusie i odłożyć tą pozycję, do następnego razu. Człowiek po prostu chciałby jednym tchem przebrnąć przez całą wyprawę i niemal na własne oczy poczuć trudy takiej wyprawy oraz radość ze zdobycia szczytu.
Trzeba też jasno powiedzieć, że książka jest dość rzetelnym kompendium wiedzy na temat Everestu, a wszystkie wspomniane już wcześniej ciekawostki czy dodatkowe informacje stanowią pozycję dzięki, której z pewnością do książki wróci się nie raz.
Na koniec trzeba wspomnieć o jeszcze jednej kwestii, która sprawia, że ta publikacja jest godna uwagi. Zdjęcia, które z jednej strony pokazują krajobrazy widziane podczas wyprawy, a z drugiej dokumentują drogę i jej skalę trudności. Dzięki zdjęciom, a trzeba przyznać, że są wspaniałej jakości, możemy nie tylko wyobrażać sobie wspinaczkę, ale dokładnie się z nią zapoznać, zwracając uwagę na wiele szczegółów, które są widoczne na tych zdjęciach.
Czy pozycja ta może na stałe zagościć w naszej prywatnej biblioteczce ? Na tą odpowiedź trudno znaleźć jednoznaczną odpowiedź, każdy z nas musi sam zdecydować, czy Monika Witkowska i jej Everest Góra Gór będzie pozycją po którą będziemy co i rusz sięgać, starając się zgłębić wiedzę na temat Everestu, obejrzeć zdjęcia, czy też kolejny raz czytać o wspaniałej przygodzie. Jednakże może się okazać, że książka ta będzie jednorazową odskocznią od codzienności i zgiełku, w świat względnej ciszy, gdzie jednym z najważniejszych słów jest kole, kole (z nepalskiego powoli) i po jej przeczytaniu więcej po nią nie sięgniemy. Aczkolwiek zarówno w jednym i drugim przypadku, żeby o tym zdecydować musimy ją przeczytać, a ja szczerze powiem warto !
Po zakończeniu czytania sięgnąłem do wyszukiwarek internetowych i znalazłem kilka ciekawych ofert trekingu wokół Everestu. Cena to około 10 tyś złotych. Mnie książka zainspirowała, by w dalszej perspektywie udać się w miejsca, które mogła oglądać autorka książki, a które również chciałbym zobaczyć. Oczywiście nie wszystkie, gdyż koszty są olbrzymie jak na polskie realia, ale chociaż w niewielkim zakresie przeżyć przygodę jaką miała okazję doznać Monika Witkowska. -
Recenzja: etnosystem.pl Kaśka PaluchRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
POBUDZA APETYT NA GÓRY
To nie jest kolejna mrożąca krew w żyłach i naszpikowana sensacjami powieść o Evereście. Książkę Moniki Witkowskiej można by reklamować słowami: "wszystko, co chcieliście wiedzieć o najwyższej górze świata, ale baliście się zapytać".
Gdy czytałam fragmenty o tym, jak Monika odwiedzała międzynarodowe mesy w Base Campie pomyślałam, że autorka "Everest. Góra Gór." jest w pewnym sensie moimi oczami. Bo gdybym znalazła się w najsłynniejszym obozie pod Dachem Świata, to na pewno zrobiła bym to samo. Góry są emocjonujące, ale dla każdego, kto siedzi nie na 7000 m.n.p.m. morza, ale w - jak ja - Krakowie, niezwykle interesująca jest odpowiedź na pytanie: "jak to wszystko, tak po prostu, tam wygląda?". I na to pytanie odpowiada nam autorka książki.
W słowach opisujących dwumiesięczną wspinaczkę na Everest widać ciekawość świata, gór, ale przede wszystkim ludzi, którzy na szczyt się wybierają. Jest też sporo informacji autobiograficznych (wspomnienia wewnętrznych rozmów z nieżyjącą, ale "czuwającą", Mamą autorki, szczerze mnie wzruszały). Wszystko z zaskakującym dystansem, reporterską obiektywnością, szczerze, ale bez skandalizowania. Witkowska i do Góry, i do wspinaczy, i do siebie odnosi się z pewną powściągliwością, ale jednak z charakterem - nie stroni bowiem od dosadnych komentarzy i podsumowań.
Jest więc i opis przygotowań (można by powiedzieć, że to wręcz podręcznik wypraw na Everest!), i drogi, i spora garść historii wspinaczki - nie tylko na Everest (bardzo pouczające "dodatki" - tabelki przytekstowe i przypisy), jest też parę zapisów rozmów z towarzyszami wyprawy (tymi z ekipy, i tymi spoza niej - Monika po drodze spotkała m.in. Ueli Stecka i Denisa Urubko). Jest i opis życia towarzyskiego w trudnych warunkach.
Witkowska miała "szczęście" znaleźć się na Górze w "sensacyjnym" roku 2013, który przyniósł i bójkę z Szerpami dwójki wymienionych himalaistów, i słynne "korki" na Uskoku Hillary'ego (co zresztą autorka znacznie odziera z medialnej sensacji - po prostu doniesienia dementując), i kilka śmiertelnych wypadków - jej książka jest najbardziej aktualnym i dość obiektywnym (jak na literaturę górską) sprawozdaniem z tego emocjonującego na Evereście sezonu. To książka, która pokazuje, że choć Mount Everest jest szczytem trudnym, to jednak wspięcie się na niego jest wykonalne. Niekoniecznie dla osób, które - mówiąc brzydko - na niejednym ośmiotysięczniku odmroziły już palce. Witkowska niczego i nikogo nie idealizuje - ukazuje najwyższy szczyt świata i wspinaczkę na niego, jako istotne doświadczenie życia, ale na pewno nie najważniejsze. A to, co tu dużo mówić - pobudza wyobraźnię. I apetyt na góry. -
Recenzja: POLSKA - DZIENNIK ŁÓDZKI Marek Niedźwiecki, 2014-08-07Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
To już ponad 60 lat, gdy Mount Everest - najwyższą górę świata - 29 maja 1953 r. zdobyli Nowozelandczyk Edmund Hillary oraz Tenzing Norgay, wywodzący się ze społeczności Szerpów - himalajskich górali i przewodników wysokogórskich. Dla upamiętnienia tego wydarzenia w Nepalu obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Mount Everestu. Dzisiaj - choćby dla ochłonięcia od trwających upałów... - proponujemy wraz z Moniką Witkowską i wydawnictwem Bezdroża wyprawę na tę niebotyczną wysokość w czasie lektury książki „Everest. Góra Gór".
Autorka to - jak o sobie mówi - nałogowa podróżniczka, mająca na koncie odwiedziny ponad 160 krajów. Zawodowo - dziennikarka, autorka książek i pilot wycieczek. Wśród swoich licznych pasji za najważniejsze uznaje żeglarstwo morskie oraz góry, zwłaszcza tzw. góry wysokie. Mając za przewodnika tak doświadczoną osobę, możemy spokojnie podążyć za nią, obserwując z jednej strony przygotowania i samą ekspedycję, a przy okazji poznając dzieje dotychczasowych wypraw oraz ludzi - w tym przede wszystkim - Szerpów, którzy zmonopolizowali tamtejszy rynek wspinaczkowy, od kilkuset lat „aklimatyzując" się w tym regionie świata.
Oczywiście, podczas wędrówki z konieczności trafiamy na różnego rodzaju odwołania do wcześniejszych ekspedycji, począwszy od samego Hillary'ego, odwiedzając przydrożne klasztory, schroniska i odnajdując ślady... yeti. Nie brakuje wspomnień po tych Polakach, którzy już nie wrócili, a było ich przynajmniej siedmiu. Przypominane są najtragiczniejsze dni w dziejach wypraw na Mont Everest, w tym il maja 1996 roku, gdy życie straciło osiem osób.
Ale większość książki to oczywiście entuzjazm z pokonywania kolejnych etapów wspinaczki. Entuzjazm autorki, która dosłownie na własnej skórze sprawdza, co z jej dotychczasowych wyobrażeń jest prawdą, a co mitem. A my - sprawdzamy w ślad za nią. -
Recenzja: info.arttravel.pl DorotaRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Książki, w których zawarte są relacje z wypraw, mają to do siebie, że wprowadzają czytelnika w świat prawdziwej wielkiej przygody. W przeciwieństwie do powieści, których fabuła jest jedynie fikcją literacką, wydarzenia ukazane w dziennikach z podróży oparte są na faktach, autentycznych doświadczeniach i przeżyciach autora. Świadomość tego faktu sprawia, że lektura tego typu książek wywołuje niezwykłe emocje. Czytelnik z ekscytacją śledzi kolejne zdarzenia, w wyobraźni towarzysząc podróżnikom w ich wyprawach. Gdy zaś za ciekawymi przeżyciami autora idzie talent pisarski, który pozwala umiejętnie przenieść je na papier, wówczas od takiej książki naprawdę trudno się oderwać.
Z całą pewnością tak jest w przypadku książek napisanych przez polską dziennikarkę i podróżniczkę, Monikę Witkowską. Do jej licznych zainteresowań i pasji należą góry, żeglarstwo, narty, windsurfing, snowboard, nurkowanie oraz sporty powietrzne. W dziedzinie żeglarstwa odniosła znaczące sukcesy, do których zaliczyć można przepłynięcie Przejścia Północno-Zachodniego oraz opłynięcie przylądka Horn. Ten ostatni wyczyn określany jest mianem „żeglarskiego Everestu”.
Monika Witkowska nie poprzestała jednak na tym. Rozwijając swą pasję i kierując się miłością do gór, wyruszyła na prawdziwy Everest. Wyprawa, w której brała udział, rozpoczęła się 4 kwietnia 2013 roku i zakończyła się dla niej sukcesem. Monika Witkowska na szczyt Everestu dotarła 23 maja 2013 roku. (równo, niemal co do dnia, sześćdziesiąt lat po pierwszym potwierdzonym wejściu na Everest, jakie miało miejsce 29 maja 1953 roku). Dzięki swemu dokonaniu jest dziesiątą Polką oraz trzydziestą siódmą osobą polskiej narodowości, która zdobyła najwyższą górę świata.
Swoje przeżycia z tej ekspedycji opisała w książce „Everest. Góra Gór”. Mając w pamięci nie tak dawno przeczytane wcześniejsze książki tej autorki („Kurs Arktyka” i „Kurs Czukotka”), wiedząc już, że po lekturze jej dzienników z podróży spodziewać się mogę niezwykłych wrażeń czytelniczych, z niecierpliwością czekałam, aż zagłębię się w jej opowieść o Evereście.
Kiedy już to nastąpiło, mogłam w wyobraźni towarzyszyć Monice Witkowskiej w jej ekspedycji dzień po dniu. Było to możliwe nie tylko dzięki sugestywnemu sposobowi opowiadania autorki, ale też dzięki formie książki. Oparta jest ona bowiem na dzienniku wyprawy, w którym zapiski prowadzone były w każdym dniu.
Tak więc w wyobraźni wraz z autorką pokonywałam kolejne odcinki drogi na szczyt, odczuwałam cały trud drogi, zmęczenie, ból, wyczerpanie, przejmujące zimno, niepewność, obawę, zniechęcenie, ale też wiarę, nadzieję, ekscytację, zachwyt, radość, uniesienie. I strach. Monika Witkowska nie wyolbrzymia bowiem swojego wyczynu (choć niewątpliwie był to spory wyczyn i wielki sukces), nie kreuje się na bohaterkę, lecz otwarcie przyznaje się do odczuwanego w drodze na szczyt strachu o swoje życie, mówiąc o tym w sposób prosty i naturalny. A jak mogłam przekonać się w trakcie lektury, groźnych i niebezpiecznych momentów podczas wyprawy nie brakowało, a Everest dał niejedną lekcję pokory tym, którzy odważyli się zdobyć jego szczyt.
Miałam już okazję czytać różnego autorstwa książki opowiadające o wysokogórskich wyprawach, w tym także na Everest. Na tej podstawie miałam więc już pewne pojęcie, jak taka ekspedycja wygląda. Jednakże dopiero książka Moniki Witkowskiej uświadomiła mi to w pełni, dając dokładny obraz takiego przedsięwzięcia. Autorka opowiada tu nie tylko o trudach wyprawy, nie skupia się wyłącznie na swoim sukcesie zdobycia szczytu, ale dość dokładnie prezentuje też tę ekspedycję od strony organizacyjnej i technicznej.
Miałam okazję przekonać się, ile trudu trzeba włożyć w jej organizację, jak wyglądają wszelkie przygotowania, takie jak wybór agencji kierującej wyprawą, zdobywanie funduszy, praca nad kondycją fizyczną oraz gromadzenie sprzętu.
Monika Witkowska pisze w książce również o konieczności aklimatyzacji w górach wysokich, wyjaśniając, dlaczego jest konieczna i dokładnie opisując, na czym polega. Przestrzega też przed niebezpiecznym „cichym zabójcą”, jak nazywa chorobę wysokościową, często dopadającą wspinaczy wysokogórskich.
Dzięki tej opowieści dowiedziałam się, jak wygląda normalne życie w bazie oraz kolejnych obozach zakładanych w drodze na szczyt – w jaki sposób i z czego przygotowuje się posiłki, w jakich warunkach odbywa się spanie i odpoczynek, jak przedstawia się sprawa z zachowywaniem higieny podczas wyprawy.
Autorka książki, opierając się na własnych doświadczeniach, daje też cenne rady na temat tego, jak się ubrać i jaki sprzęt należy zabrać ze sobą, wybierając się na szczyt Everestu.
Jednak to nie wszystko. W książce Moniki Witkowskiej znaleźć możemy wiele rozmaitych ciekawostek dotyczących przede wszystkim samego Everestu, ale też Himalajów.
Autorka wyjaśnia, skąd wzięła się nazwa Everestu oraz jakie są inne, lokalne nazwy i co oznaczają. Przybliża krótko historię pierwszego wejścia na Everest oraz postać pierwszego potwierdzonego zdobywcy tego szczytu. Nawiązuje również do nierozwiązanej, jak dotąd, największej zagadki światowego himalaizmu, jaką jest pytanie o to, kto naprawdę był pierwszy na szczycie Everestu: Edmund Hillary czy George Mallory i Andrew Irvine.
W książce znajdziemy kalendarium najważniejszych wypraw w historii Everestu, oraz statystyki dotyczące wejść na tę górę oraz śmierci wspinaczy na przestrzeni sześćdziesięciu lat zdobywania szczytu. Monika Witkowska prezentuje również sylwetki największych światowych himalaistów, wspomina przy tym jednego z najwybitniejszych polskich himalaistów: Jerzego Kukuczkę.
Ponadto przeczytamy tu o rozmaitych, czasami dość oryginalnych rekordach związanych z Everestem oraz o odbywających się tam zawodach w biegu spod szczytu tej góry.
Jak już wspomniałam, nie tylko o samym Evereście pisze autorka. W książce zamieściła również inne informacje, choć także pośrednio związane z Górą Gór. W trakcie czytania dowiemy się, kim są żyjący w Himalajach Szerpowie, jak wygląda ich praca oraz życie rodzinne, co mogą oznaczać ich imiona. Poznamy też wierzenia Szerpów i Tybetańczyków dotyczące gór. Monika Witkowska wyjaśnia znaczenie i symbolikę kolorowych buddyjskich flag modlitewnych oraz buddyjskiej mantry, a także himalajskiego amuletu dżi. Opowiada również, jak wygląda pudża – uroczyste buddyjskie błogosławieństwo, bez którego Szerpowie nie wyruszają na górską akcję. W takiej pudży autorka też uczestniczyła, stąd mamy w książce dokładny i obrazowy jej opis. A jeśli ktoś planuje wybrać się w Himalaje, z pewnością przyda mu się zamieszczony tu mini słowniczek języka Szerpów, zawierający zwroty przydatne w kontaktach z tym ludem.
Ile szczytów ma Korona Ziemi – siedem czy dziewięć – i skąd wzięły się takie rozbieżności? Co składa się na Koronę Himalajów? Co to jest Strefa Śmierci? Czym różni się himalajski jak od naka? Dlaczego w górach wysokich tak trudno jest ugotować jajko? Czym jest tzw. okno pogodowe? Na te pytanie także odpowiedź znajdzie ten, kto sięgnie po książkę „Everest. Góra Gór”.
Dzięki tym różnorodnym i licznym ciekawostkom książka Moniki Witkowskiej stanowi świetne i rzetelne źródło wiedzy na temat Everestu – jego historii i czasów współczesnych. Choć już wcześniej pewną wiedzę o tej górze posiadałam, przekonałam się, że była ona jednak niepełna, teraz zaś ją uzupełniłam i znacznie wzbogaciłam. Zdobyłam wiele interesujących informacji, w tym również takich, z którymi nigdzie do tej pory się nie zetknęłam.
Myślę, że chyba nie muszę szczególnie podkreślać tego, iż jestem tą książką zachwycona. Jak napisałam wcześniej, biorąc ją do ręki, spodziewałam się zajmującej i pasjonującej lektury i rzeczywiście, taka była. Jednak otrzymałam dużo więcej, niż oczekiwałam. Ta książka zawładnęła całkowicie moimi myślami i moją wyobraźnią. A wszystko dzięki fascynującej tematyce, która zresztą znajduje się w kręgu moich zainteresowań, niezwykle ciekawej dla mnie treści, a także pasji, która emanuje z tej opowieści, jest wyczuwalna w niemal każdym jej zdaniu. Tej pasji, którą autorka dzieli się z czytelnikami. Chętnie czytam właśnie takie książki, które są jakby namacalnym dowodem na to, iż można spełniać swoje marzenia, nawet te, które wydawałyby się niemożliwe do spełnienia, pod warunkiem, że do tych marzeń dołoży się upór, siłę ducha i pracę. Monika Witkowska z pewnością należy do tych osób, które tak właśnie realizują swoje pasje. Sama zresztą podkreśla w książce: „Na szczęście należę do ludzi, którzy uważają, że chcieć to móc i marzenia mogą się spełniać, chociaż trzeba im w tym pomóc”. Cytuje przy tym słowa Heraklita z Efezu, które, moim zdaniem, mogłyby stanowić jej motto życiowe: „Kto nie dąży do rzeczy niemożliwych, nigdy ich nie osiągnie”. Myślę, że można je również uznać za główne przesłanie książki „Everest. Góra Gór”, przesłanie, które może wielu czytelników zainspirować i zmotywować do spełniania własnych marzeń.
Dodam jeszcze, że książka jest bardzo starannie wydana. Układ treści jest przejrzysty – strony, na których znajdują się informacje i ciekawostki na temat Everestu odróżniają się kolorystycznie od stron z zapisem relacji z ekspedycji. Na końcu dołączony został słowniczek wspinaczkowy, zawierający wyjaśnienia terminów związanych z górami i himalaizmem. Znajdziemy tu także wiele ciekawych, barwnych zdjęć, oddających piękno Himalajów oraz atmosferę wyprawy. To także, w połączeniu z treścią, sprawia, iż czytanie książki Moniki Witkowskiej jest czystą przyjemnością.
Jestem pod dużym wrażeniem, jakie wywarła na mnie ta opowieść. Jej autorka po raz kolejny mnie nie zawiodła. Ta książka porywa, fascynuje, czaruje, gwarantując czytelnikowi szeroki wachlarz emocji. Nie poznać jej to niepowetowana strata, szczególnie dla miłośników literatury podróżniczej i górskiej. Jeśli więc lubicie relacje z wypraw, ta książka jest adresowana właśnie do Was. To wyśmienita lektura, którą można delektować się niczym najwyborniejszą potrawą. Ja już się w niej rozsmakowałam, teraz kolej na Was! Szczerze polecam! -
Recenzja: poczytajka.blogspot.com Iwona Poczytajka, 2014-02-10Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Niecały rok temu, przy okazji badania przyczyn tragedii na Broad Peaku, w mediach było głośno o himalaizmie. Zastanawiano się nie tylko nad dramatem konkretnych osób i możliwością uniknięcia zaistniałej sytuacji, ale również nad często niewyjaśnionym magnetyzmem gór i pragnieniem wspinania się, które obarczone jest ogromnym ryzykiem.
Wokół polskiej wyprawy narosło wiele teorii i domysłów, nie wolnych od oskarżeń wobec tych, którzy przeżyli. Co typowe w takich sytuacjach, także w tym przypadku każdy czuł się ekspertem, nawet jeśli góry znał tylko z turystycznych wypadów w rodzime Tatry, tak różnych od wysokogórskich wypraw, na których człowiek w głównej mierze jest zdany tylko na siebie, a zdobycie szczytu często przeradza się w walkę o przetrwanie...
Monika Witkowska - podróżniczka, żeglarka i miłośniczka gór - na Everest wyruszyła nie tylko po to, aby spełnić swoje marzenie, ale również po to, by sprawdzić jak takie przedsięwzięcie wygląda od kuchni. Jak twierdzili jej znajomi, wystarczy zapłacić i już można odhaczyć zdobycie najwyższego szczytu świata na liście swoich osiągnięć. Nie dając wiary tym złośliwościom podróżniczka zaczęła solidne przygotowania do wyprawy, nie tylko pod względem gromadzenia niezbędnego sprzętu, ale i budowania formy. Opłaciło się, gdyż 23 maja, w pięćdziesiątym dniu wyprawy, stanęła na Dachu Świata. Pokłosiem tego osiągnięcia jest publikacja zatytułowana Everest. Góra Gór.
Książka Moniki Witkowskiej w głównej mierze składa się z dziennika 67-dniowej wyprawy, co początkowo budziło moje obawy. Spodziewałam się nudnych zapisków, które powinny pozostać w szufladzie ich autorki, a otrzymałam interesującą i barwną relację ukazującą kulisy wysokogórskiej wyprawy. Będąc bystrą obserwatorką zarejestrowała wszystko, co działo się w bazach - przypadkowe spotkania, nastroje panujące w obozach i pojawiające się problemy. Monika Witkowska nie wstydziła się także pisać o własnych emocjach i obawach potęgowanych doniesieniami o kolejnych zgonach, jak się bowiem okazuje to nie wyjścia w góry są najniebezpieczniejsze, ale niedostateczna aklimatyzacja.
Relacja w wyprawy jest gęsto przetykana pięknymi fotografiami oraz ciekawostkami (zdobywcy Everestu, sporna wysokość góry, pierwsi zdobywcy, aklimatyzacja) prezentowanymi między stronami dziennika. Choć graficznie jest to rozwiązanie efektowne, wolałabym aby takie kompendium znalazło się na końcu książki - nie musiałabym stale rozpraszać swojej uwagi, mimo iż interesującymi, ale jednak pobocznymi treściami. W Evereście znalazłam również kilka małych niedociągnięć redakcyjnych - Monika Witkowska wspominając o uczestnikach pechowej wyprawy na Broad Peak pisze o Adamie Małku, który w rzeczywistości nosił imię Artur, natomiast jeden z przypisów wskazuje datę 16.05. jako dzień śmierci Aleksieja Bołotowa, podczas gdy autorka pisze o tym fakcie w dzienniku o jeden dzień wcześniej. Również sformułowanie "wziąć się za chabety" budzi moją wątpliwość - himalaiści nie mieli do dyspozycji (nawet lichych) koni, za to "łby" pełne ambicji, a czasami również drażliwości - owszem, i to za nie pewnego dnia wzięli się z Szerpami.
Everest. Góra Gór to lektura obowiązkowa dla każdego miłośnika gór. Choć sama należę raczej do umiarkowanych zwolenników tego typu aktywności, książkę bez wahania dodaję do półki z ulubionymi pozycjami literatury podróżniczej. -
Recenzja: dlaLejdis.pl Joanna Sieg, 2014-02-12Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Wielu ludzi uwiódł. Wielu pochłonął. Jeśli chcesz wiedzieć, jaki jest naprawdę i czy trudno go zdobyć, to koniecznie przeczytaj książkę Moniki Witkowskiej „Everest. Góra Gór”.
Autorka jest zapaloną podróżniczką, odwiedziła ponad 130 krajów na wszystkich kontynentach. Z wykształcenia dziennikarka, z pasji wielka miłośniczka gór, nurkowania i sportów powietrznych. Sięgając po jej najnowszą publikację „Everest. Góra Gór” pomyślałam sobie, że mamy coś wspólnego: też jestem dziennikarką i też lubię góry. Oczywiście nie wyczynowo, tak zwyczajnie, rekreacyjnie. Co roku podczas urlopu wybieram południe Polski, aby podziwiać piękno natury, wspinać się po górach, napawać się obłędnymi widokami i rozmyślać o sile, która tkwi w tych skalnych tworach.
Nigdy nie interesowałam się wspinaczką wyczynową czy himalaizmem, ale zeszłoroczne wydarzenia związane z wyprawą na Broad Peak, podczas której zginął Maciej Berbeka i Tomek Kowalski, poruszyły mnie dogłębnie. Obserwowałam każdy news na ich temat, śledziłam informacje, czekając na cud, który niestety nie nadszedł. Te wydarzenia odcisnęły gdzieś we mnie piętno, może dlatego, że Tomek Kowalski był związany z moim rodzinnym Poznaniem i poczułam w sercu pewien żal. Ta historia zwróciła także moją uwagę na himalaizm, na siłę pasji i przezwyciężania samego siebie, aby realizować marzenia.
Wracając jednak do książki - „Everest. Góra Gór” to przede wszystkim opowieść o tym, jak wygląda zdobywanie najwyższej góry świata przez zwykłego śmiertelnika. Autorka wykupuje usługę w agencji trudniącej się organizowaniem wejścia na Mount Everest, detalicznie opisując każdy element przygotowań, szukania pieniędzy, czy kompletowania sprzętu. Praktycznie możemy śledzić wszystkie poczynania, w tym także mordercze treningi i inne wyrzeczenia, które mają prowadzić do szczęśliwego zdobycia wymarzonej góry oraz bezpiecznego powrotu na dół.
Czytając tę książkę miałam wrażenie, że trzymam w rękach swego rodzaju dziennik z etapu przygotowań przed wyprawą. Wspólnie z Moniką Witkowską aklimatyzowałam się, chodziłam na herbatę i plotki do sąsiednich namiotów, zdobywałam kolejne obozy. Cała publikacja jest napisana bardzo przejrzystym i prostym językiem. Dużym atutem są także zamieszczone bardzo dobrej jakości zdjęcia oraz ciekawostki.
Dla mnie „Everest. Góra Gór” to przede wszystkim rzetelna opowieść o każdym, nawet najdrobniejszym elemencie, o który trzeba zadbać przed wyprawą wysokogórską. Zagłębiając się w karty książki dowiemy się z jakimi trudnościami możemy zmierzyć się podczas zdobywania Mount Everestu i co naprawdę w praktyce oznacza wchodzenie na tak dużą wysokość. Dzięki Monice Witkowskiej znajdziemy także odpowiedzi na pytania: kim są współcześni wspinacze? Co każe im wydawać dziesiątki tysięcy dolarów na wyprawę, w czasie której ryzykują swoje zdrowie, a nawet życie?
Wiemy także, że o żadnym innym szczycie nie krąży tyle fantastycznych opowieści, co o Mount Everest, zatem warto zmierzyć się z tymi historiami podczas zimowo-wiosennych wieczorów planując już letni urlop. Zdecydowanie polecam. -
Recenzja: Sztukater.pl AnathRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Słyszeliście kiedyś o największej górze świata? Mowa tutaj oczywiście o Mount Everest, znanym także jako Czomolungma, Qomolangma lub Sagarmatha. Jest najwyższym szczytem Ziemi, ośmiotysięcznikiem położonym w Himalajach Wysokich, na granicy Nepalu i Chińskiej Republiki Ludowej. Znany przede wszystkim z tego, że tylko nielicznym udaje się ją zdobyć. A teraz pomyślmy o ludziach którzy mają marzenia i dążą do ich spełnienia. Dzięki tym dwóm aspektom powstała książka Moniki Witkowskiej pt. „Everest. Góra Gór". Autorka nie pisze o niej tylko dlatego, że owa góra jest jej marzeniem. Ona spełniła swoje marzenie i około pięćdziesiątego dnia swojej wyprawy jako trzydziesta ósma osoba pochodząca z Polski, a dziesiąta Polka ( licząc od 1978r.) zdobyła szczyt. Całą swoją opowieść o marzeniach, dążeniu do celu i wyprawie opisała w tej wspaniałej książce. Jestem miłośniczką gór, tak więc kiedy zobaczyłam sam tytuł „Everest. Góra Gór" wiedziałam, że muszę mieć tę pozycję!
Monika Witkowska to zapalona podróżniczka, która odwiedziła ponad 130 krajów na wszystkich kontynentach. Jest miłośniczką gór, nurkowania i sportów powietrznych, jednak jej hobby to przede wszystkim żeglarstwo - posiada stopień jachtowego sternika morskiego. Jak na razie jej najdłuższą eskapadą był półroczny rejs przez Ocean Spokojny, Kanał Panamski i Atlantyk na "Zawiszy Czarnym". Za największe swoje osiągnięcie żeglarskie uważa opłynięcie przylądka Horn na jachcie "Stary".
Z zawodu jest dziennikarką - pisze m.in. dla "National Geographic", "Voyage", "Obieżyświata", "Podróży", "Twojego Stylu", "Rzeczpospolitej" i "Gazety Wyborczej". Jest także autorką kilku przewodników oraz książek globtroterskich.
Jak widać, pani Monika to bardzo ciekawa postać. Z perspektywy książki uważam, że jest bardzo inteligentną, miłą, pozytywną, pomocną i przyjazną osobą! Już na początku utworu bardzo ją polubiłam. Przyczyniło się do tego wiele czynników, ale między innymi prosty język, który dobrze przemawia do czytelnika i sposób, w jaki się do niego zwraca. Muszę zaznaczyć też, że jest osobą skromną. Nie mówi o sobie jako o himalaistce, co bardzo mnie zaskoczyło, ale jako osobie, która po prostu się wspina i kocha góry. Na początku „Everest. Góry Gór" opisuje skąd wzięło się jej zamiłowanie do gór oraz różnych niebezpiecznych sportów. Opowiada także o swoim zawodzie, czym zajmowała się w przeszłości i jakie ma plany na przyszłość.
Autorka przybliża czytelnikowi dokładna wędrówkę do zdobycia szczytu świata. Począwszy od postanowienia, że wybiera się na Everest, poprzez zdobycia obozów, szczytu, aż do zakończenia wyprawy. Ogólny wygląd zdobycia góry można zobaczyć na jednej z pierwszych ilustracji, która znajdują się tuż za notka o autorce. Przedstawia rysunek Dachu Świata i punkty, którymi należy się kierować, by móc podziwiać z jego szczytu świat. Wszystkie szczegółowe informacje natomiast opisuje w książce. Dodatkowo, na każdej stronie przedstawione są autentyczne zdjęcia gór, w których przebywała pani Monika. W sumie, to nie tylko gór. Znajdują się na nich różne ciekawe rzeczy, które kobieta widziała podczas swojej wyprawy. Byli to między innymi ludzie zamieszkujący tamte tereny, zwierzęta, wspinacze, a przede wszystkim przyroda.
Stwierdzam z pełnym przekonaniem, że przez całą książkę czytelnikowi nic nie było obce. Autorka dzieliła się z nami absolutnie wszystkim! Przedstawiła swoich znajomych z ekipy, ludzi, których poznawała po drodze (a było ich wielu), ekwipunkiem, jaki zabierała w drogę, sposoby na aklimatyzację i wiele innych. Podczas czytania dowiedziałam się wielu nowych informacji na temat zdobywania gór. Co kilka stron pojawiały się kartki z czerwonymi marginesami, na których napisane były różne ciekawostki dotyczące podróży autorki lub samych Himalajów. Opowiadała też między innymi, jaki sprzęt jest najlepszy w takie wędrówki, jak długo w ogóle trwa taka wyprawa i co się podczas niej dzieje. Jak się okazuje, atmosfera w Himalajach jest bardzo zróżnicowana. Pewnego dnia ludzie cieszą się, że grupie udało się zdobyć szczyt, a drugiego dowiadują się, że zmarł młody człowiek... Autorka opowiada nam wiele historii, o których się dowiedziała podczas pobytu w tym niecodziennym miejscu. Przybliża także codzienne życie himalaistów, które, jak się przekonałam nie należy do tych najprostszych. Mówi o sposobach radzenia sobie z aklimatyzacją, myciem, a także jedzeniem. Jak się okazuje, to sama wyprawa jest bardzo kosztowna. Potrzebne jest nawet pozwolenie do wspinania się po Himalajach.
Książka daje wiele do myślenia. Między innymi pokazuje jak niebezpieczne mogą być nasze pasje. Być może brzmi to niecodziennie, ale tak właśnie jest. Wielokrotnie autorka wspominała o ofiarach, które pojawiały się co kilka dni przy zdobywaniu ośmiotysięczników. To może spotkać każdego, jak sama przyznała. Nie ważne czy ktoś ma najlepszy ekwipunek, czy może ten gorszy – choroba wysokościowa może przydarzyć się każdemu. Równie dobrze może pojawić się lawina, czy inny przykry przypadek. Ludzie umierają także z wycieńczenia. Podczas czytania spotkałam się ze zdaniem „usiadł i po prostu zmarł". „Everest. Góra Gór" to nie tylko opowieść o zdobywaniu Dachu Świata, ale także przypomnienie, jak kruche jest ludzkie życie. Pani Monice nie było obojętne zachowanie wobec grupy, a także innych wspinaczy. Jestem pewna, że gdyby zdarzyło się coś złego jednemu z jej przyjaciół, to pierwsza pobiegłaby mu z pomocą. Muszę zaznaczyć, że przeżywała każdą ofiarę.
Ogromnie podoba mi się zakończenie utworu. Autorka wspomina w nim o Evereście, który tak naprawdę ma każdy z nas. Nie chcę spolerować, tak więc dowiecie się o nim czytając epilog.
Książkę polecam przede wszystkim miłośnikom gór – tym doświadczonym i mniej. Lektura ta jest wspaniałą przygodą, jaką przeżywa czytelnik wraz z autorką podróżując po szczycie Dachu Świata. Tym, którzy mają w planach zdobycie Everestu przyda się ten poradnik. Dowiecie się jaki ekwipunek będzie najlepszy w Waszym przypadku, jakie koszta będziecie musieli ponieść oraz jakich ludzi możecie spotkać na swojej drodze. Autorka przybliży Wam trasę, którą będziecie mieli do pokonania, opowie o niebezpieczeństwach ale także o radości, jaka spotka Was na szczycie. Poznacie wiele ciekawostek, statystyk oraz sławnych Himalaistów, o których będzie mowa. -
Recenzja: lkedzierski.com Łukasz Kędzierski, 2013-12-09Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Powstała książka pt. ”Everest Góra Gór” , opowiadająca o tym, jak wygląda zdobywanie najwyższej góry świata przez zwykłego śmiertelnika. Autorka, Monika Witkowska, wykupuje usługę w agencji trudniącej się organizowaniem wejścia na Mount Everest, detalicznie opisując każdy element przygotowań, szukania pieniędzy, kompletowania sprzętu i możemy śledzić każdego dnia jej poczynania. Ogrom treningów i innych wyrzeczeń zostały nagrodzone szczęśliwym zdobyciem wymarzonej góry i bezpiecznym powrotem na dół do cywilizacji.
Zdobywanie wysokich szczytów gór niezależnie od rodzaju obranej drogi nigdy nie jest prostą sprawą. Zgadzam się w 100% z autorką, że powszechne opinie, o tym, że jak się ma pieniądze, to każdy może wejść na dowolnie wybraną wysoką górę (włączając w to Everest) jest bzdurą. Oczywiście posiadanie odpowiedniego zaplecza finansowego wiele rzeczy nam ułatwi, lecz bez odpowiedniego przygotowania kondycyjnego, dobrej aklimatyzacji itd. niewiele wskóramy, nawet gdyby nasz „prywatny szerpa” wniósłby nas na sam szczyt. Bólu głowy, choroby wysokościowej nie jesteśmy w stanie pozbawić się za żadne pieniądze.
Tym bardziej nie rozumiem pewnych kwestii poruszanych w książce. Skoro od pierwszych stron wiemy, że autorka nie ma aspiracji do tego, aby dokonać wyczynu o charakterze sportowym (np. nowa droga, wejście bez tlenu czy styl alpejski), to po co na każdym kroku próbuje się przed czytelnikiem tłumaczyć np. z tego, że jak większość korzysta z tlenu?
Druga sprawa – w dobie atakowania z każdej strony jakąś lepiej lub gorzej przygotowaną reklamą w filmach, serialach czy programach tematycznych to czy musimy uciekać się do takich zabiegów także w książce? Rozumiem, że sponsorom trzeba podziękować jednak czytając, że właśnie zjadłam najlepsze liofilizaty firmy X, słuchając muzyki czy audiobooka ściągniętego z portalu Y, ogrzewając się chemicznymi ogrzewaczami firmy Z mi osobiście się bardzo nie podoba. Po co ten produkt placement? Przecież na końcu są podziękowania dla wszystkich.
W życiu czytałem wiele pozycji z kanonu lektur o tematyce górskiej. Mając w pamięci takie klasyki jak np. „Miejsce przy stole” A. Wilczkowskiego, „Mój pionowy świat” J. Kukuczki, „Niepotrzebne zwycięstwa” L. Terraya czy „Zdobycie Mount Everestu” J. Hunta muszę się pilnować, aby nie próbować ich porównywać z książką Moniki Witkowskiej. To pozycja kompletnie inna i przeznaczona dla innego odbiorcy.
„Everest Góra Gór” to swoistego rodzaju luźny dziennik z etapu przygotowań przed wyprawą oraz opisujący każdy dzień wyprawy. Wspólnie z autorką się aklimatyzujemy, chodzimy na herbatkę i plotki do sąsiednich namiotów, zdobywamy kolejne obozy. Całość dosyć prosta, bez zbędnego wyolbrzymiania, jednak jak dla mnie też bez polotu. Jakoś nie mogłem się zrelaksować podczas lektury. Być może miały na to wpływ tezy i opinie serwowane przez autorkę, z którymi się nie zgadzam. Dużym atutem książki są zamieszczone dobrej jakości zdjęcia oraz ciekawostki.
Jak każdy, autorka także ma prawo do wygłaszania swoich opinii, jednak pod koniec lektury książki uderzyła mnie poruszona kwestia braku braterstwa w górach wysokich: „Nie chcę być źle zrozumiana – ja już dawno wyzbyłam się złudzeń, że góry wysokie dają poczucie jedności, braterstwa, wyjątkowej solidarności”. Pomimo, że nie jestem himalaistą i nigdy nie byłem powyżej 4200 m. n.pm. to osobiście się z nią nie zgadzam (do czego mam prawo). Rozumiem, że trudno znaleźć takie więzi pomiędzy przypadkowymi osobami zebranymi przez agencję na wyprawie komercyjnej. Jednak nadal są organizowane wyprawy (nie tylko wysokogórskie), gdzie zespól tworzą specjalnie wybrane, dopasowane osoby, przyjaciele, wieloletni partnerzy, którzy od początku planują wspólnie wyprawę zdobycia góry, czy eksploracji jaskini, poświęcają wiele dni, tygodni, miesięcy na organizację, aby później w swoim towarzystwie przez 24 godziny na dobę spędzić kilka tygodni w górach, to ta metafizyczna więź po prostu jest konsekwencją wszystkich działań. Pięknie się o tym czyta w leciwych książkach o wyprawach z lat 60, 70, 80, gdzie braterstwo liny było podstawą i sposobem na skuteczne dokonywanie pierwszych wejść, czy otwieraniu nowych dróg. Możemy choćby wspomnieć dramatyczne zejście z Ogre Doug’a Scotta z Chrisem Boningtonem. Jednak i w dzisiejszych czasach media dostarczają nam informacji potwierdzających , że to nie tylko historyczne bajanie, a prawdziwe przykłady z życia wzięte – ostatnie doniesienia o trudach powrotu Yannicka Grazianiego i Stephane’a Benoist’a z Annapurny.
„Everest Góra Gór” to rzetelna opowieść o każdym elemencie, o który trzeba zadbać, aby być dobrze przygotowanym na starcie z najwyższą górą świata. O tym jak tam jest, co nas czeka, jakie są faktyczne trudności na Drodze Klasycznej (południowo-wschodniej) od strony nepalskiej i co w praktyce oznacza wchodzenie na tak dużą wysokość. Osoba kompletnie nie znająca tematyki górskiej ma to wszystko „podane na tacy” wraz z ciekawostkami około górskimi. Zatem jeżeli ktoś nie miał nigdy styczności z chodzeniem po górach i nie czytał literatury górskiej to będzie zadowolony. Pozostałe osoby mogą czuć się trochę rozczarowane lub nieusatysfakcjonowane tą pozycją. A może przesadzam? Zaraz po lekturze książkę odłożyłem na półkę i nie sądzę, abym do niej wrócił.
A jaka jest Wasza opinia? -
Recenzja: gory-lektury.blogspot.com 2013-11-20Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
"Sądzę, że idziemy na Everest – jeśli już mamy taką sposobność – ponieważ, ujmując tę kwestię możliwie lapidarnie, nie możemy się powstrzymać. […] Cofając się przed przygodą, ryzykowalibyśmy wyschnięcie niczym groszek w łupinie."
Te słowa nie pochodzą z książki Moniki Witkowskiej, ale doskonale oddają jej ducha. Napisał je prawie sto lat temu George Mallory i wciąż pozostają aktualne. To z ust Mallory’ego padła też najsłynniejsza odpowiedź na pytanie o sens zdobywania Everestu: „Ponieważ istnieje”. Dziś nie chodzi już o odkrywanie nieznanego, eksplorację dziewiczych terenów. Zdobycie dachu świata pozostaje jednak marzeniem wielu, zwłaszcza tych, dla których przebywanie na wysokościach jest wartością samą w sobie.
Monika Witkowska, która przed wyjazdem na Everest miała już na swoim koncie wiele szczytów (choć nie ośmiotysięcznych), również postanowiła zmierzyć się z najwyższą górą świata. Zobaczyć jak naprawdę przebiegają wyprawy komercyjne, na temat których krąży tyle fantazyjnych opowieści, a przede wszystkim sprawdzić własne siły i odporność psychiczną, hart ciała i ducha. Wyjechała wiedząc, że powstanie z tej wyprawy książka, na ile było to możliwe, z bazy zamieszczała na swoim blogu wpisy stanowiące trzon tej opowieści. Dziennikarskie zacięcie Witkowskiej (w końcu tym właśnie zawodowo się zajmuje), widoczne w zwracaniu uwagi na szczegóły, w nawiązywaniu kontaktów z ludźmi z innych wypraw, ciągłym wypytywaniu o wszystko, przyniosło zamierzony efekt – zwykły śmiertelnik może odczuć klimat panujący pod Everestem, poznać obozową codzienność i krok po kroku przeżyć zdobywanie olbrzyma.
No właśnie – nie da się ukryć, że Everest. Góra gór została napisana z myślą o tych, którzy nigdy nie byli, i raczej nie będą, alpinistami, którzy nie postawili nogi w górach wyższych niż Tatry, ale interesują się, czy wręcz ekscytują kolosami, a właściwie – przygodą, i chcieliby wiedzieć wszystko na temat zdobywania niebosiężnych wierzchołków. Wszystko oznacza tu nie tyle kwestie techniczne, co problemy innej natury: jak załatwia się potrzeby fizjologiczne na mrozie, co się je na takiej wysokości, czy na podejściu można zobaczyć ciała wspinaczy, którzy zginęli, ile ta cała wyprawa kosztuje… Niejako przy okazji taki czytelnik znajdzie informacje o tym, o czym pewnie nawet by nie pomyślał, na przykład o kłopotliwych śmieciach pozostawianych na stokach przez ekipy, wspomaganiu się środkami farmakologicznymi podczas ataku szczytowego, przebiegu aklimatyzacji czy chorobie wysokościowej, która może dopaść każdego.
A co z tymi, którzy o wysokogórskich wyprawach już sporo wiedzą, choćby z lektur książek alpinistycznych? Czy dla nich książka warta jest lektury? Zapiski dotyczące pobytu w bazie, aklimatyzacji, ataku szczytowego będą przewidywalne, nie przyniosą rewelacji, ale ramki – już może i tak. Dla mnie samej okazały się one ciekawe. Jest ich sporo, w dodatku rozbudowanych, a Witkowska zawarła w nich wiadomości porządkujące wiedzę na temat najwyższej góry świata. Czego mi natomiast w książce zabrakło? Przemyśleń, głębszej refleksji, ot choćby na temat właśnie wypraw komercyjnych, oraz, ujmując rzecz górnolotnie – przeżyć estetycznych (może dziś pod Everestem o nie trudno?). Autorka postawiła na blogowy charakter książki i ma to swoje konsekwencje. Dostajemy do rąk typowy dziennik wyprawowy, zapis chwili, bez przejawów literackości.
W Polsce takiej książki – opisu wyprawy komercyjnej z punktu widzenia klienta – jeszcze nie było, choć większość zainteresowanych górami czytała międzynarodowy bestseler Jona Krakauera Wszystko za Everest, o podobnej tematyce, tyle że z o wiele bardziej dramatycznymi wydarzeniami. Monika Witkowska nie ma wprawdzie tak dobrego pióra jak Krakauer, ale w zamian jest „nasza”, co czujemy od pierwszych stron – harcerska młodość, działalność w Studenckim Kole Przewodników Beskidzkich, ciągłe próby łączenia pracy zarobkowej z pasją, no i dylemat: „skąd wziąć trzydzieści tysięcy dolców na wyprawę”. Przeszkody dało się pokonać. Autorka stanęła na wierzchołku Mount Everestu 23 maja o 5.45 czasu nepalskiego. Była jedenastą Polką, która weszła na najwyższy szczyt świata. -
Recenzja: kirzenska.wordpress.com Katarzyna Irzeńska, 2014-01-01Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Książka stanowi przełamanie pewnych barier Moniki Witkowskiej. Nie tylko w sferze fizyczności, odwagi i chęci spełnienia marzeń, ale także w obszarze mentalności. Tak naprawdę nie musisz nawet lubić gór, ale przeczytaj tę książkę, bo może ona otworzyć Ci oczy na pewne kwestie, które są istotne w życiu.
Wydawałoby się, że w życiu przeciętnego człowieka zdobycie Everestu to bujanie w obłokach. Okazuje się, że jest to wszystko osiągalne. Wiadomo, to nie tanie marzenie, ale jeżeli zostanie dobrze zaplanowane to już połowa sukcesu. Najważniejszy w tym wszystkim jest jednak nasz umysł, strona po stronie Monika udowadnia to czytelnikowi. Zdałam sobie sprawę czytając książkę, że zdobycie Everestu to ogromny wysyłek, do którego przygotowania są żmudne, trudne i strasznie długie. Sama kwestia finansowa jest przerażająca, sprzęt oraz przygotowanie fizyczne.
Jak się chce to wszystko się da zrobić! Jestem pełna podziwu, że w autorce jest tyle siły i energii, chęci działania. Nie raz czytając otwierałam szeroko oczy na zachowania Moniki, sytuacje w jakich się znalazła. Zadziwiały mnie wydarzenia, szczególnie te nagłe, gdzie trzeba szybko podejmować decyzje. Interesowali mnie inni uczestnicy wyprawy, którzy bywali różni. Ciekawiło mnie co dzieje się z psychiką człowieka na poszczególnych wysokościach, ale także z ciałem i całą jego fizycznością.
Monika Witkowska wprowadza nas krok po kroku, w świat gór. Wszystko zaczyna się w jej głowie i w Beskidach :). Jej czyny są świadectwem na to, że marzenia się spełniają. Zdałam sobie podczas czytania sprawę, że nie musisz kochać gór, życie pisze tak przeróżne scenariusze, że tak naprawdę każdy z nas może mieć swój własny Everest. Jak to bardzo mądrze opisuje Monika w książce, czasem “Górą Gór” może być coś co wydaje nam się niczym, ale dla kogoś innego owe nic, staje się spełnieniem marzeń.
Piękne słowa, cudowne zdjęcia. Nie czytasz tylko płyniesz. Bardzo mądra książka! Polecam! -
Recenzja: national-geographic.pl Anita SzarlikRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Podobno droga na szczyt jest prosta. Podobno każdy może na nią wejść. Monika Witkowska chciała sprawdzić, jak jest naprawdę. I udało jej się! Tak zdobyć Everest, jak i napisać świetną książkę o osiąganiu wyznaczonego sobie celu.
-
Recenzja: PODRÓŻE .Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Na Dachu Świata
Dzięki lepszemu sprzętowi i licznym ułatwieniom na trasie wspinaczki, dziś nietrudno jest wejść na Mount Everest. Jednak lawiny, ukryte pod śniegiem szczeliny i brak tlenu wciąż stanowią zagrożenie i wyzwanie dla każdego - opowiada Monika Witkowska, która zdobyła go w 2013 r. „Everest. Góra Gór" to osobista i rzetelna opowieść, ukazująca nie tylko determinację w zdobywaniu górskich szczytów, lecz przede wszystkim w spełnianiu swoich marzeń.
-
Recenzja: wspinanie.pl .Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Właśnie ukazała się książka „Everest. Góra gór” autorstwa Moniki Witkowskiej. To historia wyprawy na najwyższą górę świata, ale nie jest to książka wyłącznie o trudach wspinania, ale o tym, jaki jest naprawdę himalajski gigant. Dziś niektórzy twierdzą, że na Everest wejść może każdy. Podobno droga na szczyt jest prosta (co roku przecież organizowane są komercyjne wyprawy na Górę Gór). Skoro jednak jest tak łatwo, dlaczego wielu wspinaczy rezygnuje? Z jakiego powodu część z nich ginie w drodze? O żadnym innym szczycie nie krąży tyle fantastycznych historii. Przy okazji swojej wyprawy autorka miała szansę sprawdzić, co jest prawdą, a co mitem.
-
Recenzja: etnosystem.pl KaśkaRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
To nie jest kolejna mrożąca krew w żyłach i naszpikowana sensacjami powieść o Evereście. Książkę Moniki Witkowskiej można by reklamować słowami: "wszystko, co chcieliście wiedzieć o najwyższej górze świata, ale baliście się zapytać".
Gdy czytałam fragmenty o tym, jak Monika odwiedzała międzynarodowe mesy w Base Campie pomyślałam, że autorka "Everest. Góra Gór." jest w pewnym sensie moimi oczami. Bo gdybym znalazła się w najsłynniejszym obozie pod Dachem Świata, to na pewno zrobiła bym to samo. Góry są emocjonujące, ale dla każdego, kto siedzi nie na 7000 m.n.p.m. morza, ale w - jak ja - Krakowie, niezwykle interesująca jest odpowiedź na pytanie: "jak to wszystko, tak po prostu, tam wygląda?". I na to pytanie odpowiada nam autorka książki.
W słowach opisujących dwumiesięczną wspinaczkę na Everest widać ciekawość świata, gór, ale przede wszystkim ludzi, którzy na szczyt się wybierają. Jest też sporo informacji autobiograficznych (wspomnienia wewnętrznych rozmów z nieżyjącą, ale "czuwającą", Mamą autorki, szczerze mnie wzruszały). Wszystko z zaskakującym dystansem, reporterską obiektywnością, szczerze, ale bez skandalizowania. Witkowska i do Góry, i do wspinaczy, i do siebie odnosi się z pewną powściągliwością, ale jednak z charakterem - nie stroni bowiem od dosadnych komentarzy i podsumowań.
Jest więc i opis przygotowań (można by powiedzieć, że to wręcz podręcznik wypraw na Everest!), i drogi, i spora garść historii wspinaczki - nie tylko na Everest (bardzo pouczające "dodatki" - tabelki przytekstowe i przypisy), jest też parę zapisów rozmów z towarzyszami wyprawy (tymi z ekipy, i tymi spoza niej - Monika po drodze spotkała m.in. Ueli Stecka i Denisa Urubko). Jest i opis życia towarzyskiego w trudnych warunkach.
Witkowska miała "szczęście" znaleźć się na Górze w "sensacyjnym" roku 2013, który przyniósł i bójkę z Szerpami dwójki wymienionych himalaistów, i słynne "korki" na Uskoku Hillary'ego (co zresztą autorka znacznie odziera z medialnej sensacji - po prostu doniesienia dementując), i kilka śmiertelnych wypadków - jej książka jest najbardziej aktualnym i dość obiektywnym (jak na literaturę górską) sprawozdaniem z tego emocjonującego na Evereście sezonu. To książka, która pokazuje, że choć Mount Everest jest szczytem trudnym, to jednak wspięcie się na niego jest wykonalne. Niekoniecznie dla osób, które - mówiąc brzydko - na niejednym ośmiotysięczniku odmroziły już palce. Witkowska niczego i nikogo nie idealizuje - ukazuje najwyższy szczyt świata i wspinaczkę na niego, jako istotne doświadczenie życia, ale na pewno nie najważniejsze. A to, co tu dużo mówić - pobudza wyobraźnię. I apetyt na góry. -
Recenzja: Jachting .Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Nakładem Wydawnictwa Bezdroża ukazała się książka Moniki Witkowskiej - podróżniczki, żeglarki i miłośniczki gór. W maju tego roku, w 60 lat po pierwszych zdobywcach, jako dziesiąta Polka stanęła na najwyższej górze świata. Swoje refleksje, przemyślenia i trudy wyprawy opisała w bogato ilustrowanej książce pt. „Everest. Góra Gór". Książka opowiada o wspinaczce i o tym, jaki jest naprawdę himalajski gigant. Zawiera wiele historii i ciekawostek związanych z Mt. Everest. „Przeplatam w książce relację ze wspinaczki z everestową codziennością. Jest więc o Szerpach i ich zwyczajach, o tym, jak wygląda pudża (buddyjska msza), bez której nie rozpoczyna się akcji górskiej, donoszę, dlaczego wszyscy tak bardzo boją się icefallu, co to jest Strefa Śmierci i co widać ze szczytu" - mówi autorka. Czytelnicy będą mieli okazję poznać odpowiedzi na wiele pytań związanych ze znanymi himalaistami i z fascynującą Górą Gór oraz dowiedzieć się, jak od strony praktycznej wygląda organizacja wyprawy, ubiór podczas wspinaczki i jakie wyposażenie jest niezbędne do pomyślnego ataku szczytowego.
-
Recenzja: www.serwisgorski.pl serwis górski, 2013-12-03Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
O żadnym innym szczycie nie krąży tyle opowieści. Co jest mitem, a co prawdą postanowiła sprawdzić Monika Witkowska, dziennikarka i podróżniczka, autorka książki "Everest. Góra Gór". Monika Witkowska stanęła na najwyższej górze świata w maju tego roku, 6 dekad po zdobyciu najwyższej góry świata przez Edmunda Hillarego i Norgaya Tenzinga.
- Pojechałam, szczyt zdobyłam, a o tym co widziałam i przeżyłam , opowiada niniejsza książka - pisze w przedmowie Monika Witkowska, która jako jedenasta Polka zdobyła najwyższą górę świata. I właśnie książka to relacja z przygotowań i zmagań ze zdobywania góry, a także życia w zwykłej, obozowej codzienności i zmagania z samym sobą. Nie brakuje tu też ciekawostek, statystyk,himalajskich rekordów oraz informacji o Nepalu i ludziach tam żyjących. Najważniejsza jest jednak góra sama w sobie. Książka przybliża więc tajniki wyprawy w Himalaje, czas przygotowań i tajniki i sposoby zdobywania pieniędzy na wyprawę. Nie brakuje też informacji praktycznych, w czym wybrać się w Himalaje, jaki sprzęt jest niezbędny, co wziąć ze sobą
Podczas wyprawy nie zabrakło dramatycznych wydarzeń, jak i humoru. I o tym pisze też Monika Witkowska. Zapadają w pamięć opisy, choćby historia, gdy w drodze na szczyt omal nie weszła na leżący tuż obok przetorowanej w śniegu ścieżki, przypięty do poręczówki bezładny kształt. To było ciało wspinacza z Bangladeszu, który zmarł dzień wcześniej, prawdopodobnie na skutek wyczerpania przy zejściu. Dziwne, że go tak po prostu zostawiono - pisze Witkowska - Wszyscy go mijali, widząc w nim po prostu przeszkodę, zawalidrogę, a nie człowieka. Po chwili dodaje: - Z drugiej strony prawda jest taka, że ja też myślałam o zamarzniętym człowieku tylko przez chwilę. Potem dopiero przyszła refleksja, że człowiek na tej wysokości obojętnieje na śmierć. Skupia się na sobie. Ważne staje się tylko, by wejść i wrócić, czyli przeżyć.
- Książka Moniki jest publikacją dla wszystkich. I dla tych, którzy o Górze Gór nic nie wiedzą i dla tych, którym wydaje się, że o himalajskim olbrzymie wiedzą wszystko - napisał o książce himalaista Leszek Cichy.
Po wyprawie Monika Witkowska napisała: - Weszłam, wbrew różnym przeciwnościom losu dałam radę, mam więc z tego ogromną satysfakcję. Przy okazji potwierdziłam to, o czym często staram się przekonać innych, a mianowicie, że warto marzyć, bo marzenia się spełniają, chociaż czasem trzeba im w tym pomóc. -
Recenzja: gorskasfera.blogspot.com IZA, 2013-12-03Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Aerial view of Mount Everest by Kerem Barut. The file is licensed under the Creative Commons. G óra Gór , Czomolungma , Deodunghma , niegdyś Peak XV , a od 1865 roku słynny Everest .
I właśnie tą ostatnią nazwę znają dziś niemal wszyscy, nawet ci, którzy górami zbytnio się nie interesują. Najwyższa góra. Dach świata. Tybetańczycy używają nazwy Czomolungma , co w wolnym tłumaczeniu oznacza Matkę Bogów lub Matkę Świata / Wszechświata. Ładnie. Chińczycy wolą Zhumulangmę , z kolei Nepalczycy w latach sześćdziesiątych XX wieku spopularyzowali swoją własną nazwę: Sagarmatha , czyli Czoło Niebios...
No dobrze. A ile metrów liczy Czoło Niebios Większość bez zawahania odpowie: 8848 m! Tak w końcu uczyli nas na geografii. Okazuje się jednak, że sprawa wysokości Everestu nie jest taka oczywista. A wszystko przez GPS! Rok 1999. Amerykanie wchodzą z nim na szczyt, korzystając z pomocy satelity. Rezultat 8850! Chociaż Nepalczycy tego wyniku nie uznali, pojawił się on w licznych późniejszych publikacjach. Polska wersja Wikipedii podaje obecnie ten sam wynik, jednocześnie w wersji anglojęzycznej widnieje liczba 8848. Również encyklopedia PWN opowiada się za wynikiem 8848. Nie byłoby może aż takiego zamieszania, gdyby Chińczycy nie dorzucili swoich trzech groszy. Według ich pomiarów z 2005 roku Everest mierzy ok. 8844, 43 m. No to mamy już trzy różne wersje. Jak to możliwe, że w czasach tak znaczącego postępu technologicznego wciąż nie da się ustalić jednej wartości O tym, jak i o innych ciekawostkach dotyczących Everestu możecie przeczytać w najnowszej publikacji wydawnictwa Helion.
Mowa o książce Pani Moniki Witkowskiej - "Everest. Góra Gór" , która niedawno wpadła mi w ręce. Przyznam szczerze, że z nazwiskiem autorki spotkałam się po raz pierwszy. Moją przygodę z lekturą rozpoczęłam więc od rzucenia okiem na notę biograficzną. Z zawodu dziennikarka, podróżniczka, żeglarka, członkini warszawskiego KW i Studenckiego Koła Przewodników Beskidzkich. Miłośniczka gór, która w górach wysokich wspina się od dawna. Nie w charakterze stricte wyczynowym, nie dla medialnego pogłosu, a z czystej pasji i dla własnej przyjemności. Może właśnie dlatego wcześniej nie natknęłam się na jej nazwisko Na początku książki dowiadujemy się, że cień Everestu wisiał nad nią od jakiegoś czasu, aż w końcu splot różnych wydarzeń doprowadził ją do momentu, w którym zapadła ostateczna decyzja. Cel zrealizowała i właśnie o tej wyprawie jest ta książka.
Sięgnąć po nią mogą zarówno ludzie czynnie uprawiający wspinaczkę wysokogórską, jak również osoby, które nigdy w najwyższych górach świata nie były. Warto polecić ją też tym, którzy marzą o zdobyciu Everestu i tym, którzy poszli o krok dalej od marzeń - mają już w planach realną wyprawę. W książce bowiem znaleźć można wiele praktycznych informacji, począwszy od kwestii żmudnego zbierania funduszy (Tak, tak. Nie każdy jest bogaczem i nie każdemu sponsorzy fundują niemal całą zabawę, a koszty takiej wyprawy są horrendalne!), poprzez kompletowanie sprzętu, szukanie odpowiedniej agencji i fizyczne przygotowania.
W dalszej kolejności przedstawia w formie reportażu/zapisów z dziennika przebieg kilkutygodniowego pobytu w rejonie Everestu, przygotowania, codzienność obozowego życia, etapy aklimatyzacji i sam atak szczytowy. Taka forma przemawia do mnie bardziej niż np. wywiad-rzeka. W ciekawy sposób zostają zatem przybliżone tajniki wyprawy, rozpoczynając od Katmandu, a na szczycie Everestu skończywszy.
"Nie dam rady. Poddaje się...", znowu obudziło się we mnie to okropne, wewnętrzne leniwe ja. Znam je dobrze choćby z półmaratonów - tam nazywam to "syndromem szesnastego kilometra", kiedy korci mnie, by sobie usiąść i nie katować się tym, co jeszcze przede mną. Ale podobnie jak na biegach, także na Evereście na szczęście dało znać o sobie również to drugie, ambitne ja: "No co ty! Doszłaś tu, to zasuwaj na górę!". Mało przekonywujące No to kolejny argument: "Przypomnij sobie, ile kasy na to poszło... Drugiej szansy nie będzie...", dodało trzecie, tym razem pragmatyczne ja. Fakt. Ostatni argument zadziałał lepiej niż kolejny żel energetyczny, jaki sobie zaaplikował. Poza tym nikt przecież nie obiecywał, że będzie łatwo! W końcu zgodnie z powiedzonkiem Dana: "To jest Everest!". - pisze autorka.
No to jaki w końcu jest ten Everest Z pewnością komercyjny. Komercja wkrada się wszędzie, nawet do maleńkich nepalskich wiosek. W obecnych czasach coraz trudniej jakoś znacząco zapisać się w annałach himalaizmu. Również jeśli mowa o najwyższej górze świata. Historia ma już dawno za sobą pierwsze zdobycie szczytu, pierwsze wejście zimowe, pierwsze bez tlenu... Weźmy na przykład śmiałe stwierdzenie Reinholda Messnera, jednego z najsłynniejszych himalaistów na świecie. Uważa on, że biorąc pod uwagę dzisiejsze trendy, styl wchodzenia i założenie poręczówek to nie jest już himalaizm, a wchodzenie po raz kolejny na Everest byłoby dla niego po prostu wstydem. Faktem jest, że na przestrzeni lat Everest bardzo się zmienił. Współcześnie skala trudności w jakimś stopniu musiała się zminimalizować. Ekspedycje mają do dyspozycji o wiele lepszy sprzęt i ubrania, poręczówki, nad ziejącymi czernią szczelinami przewieszone są liczne drabinki, wielkim udogodnieniem są także dokładne prognozy pogody pozwalające w pełni manewrować przebiegiem wyprawy.
Na Everest wchodzi mężczyzna bez rąk, gdyż na krok nie odstępują go prywatni Szerpowie i uczynnie przepinają na poręczówkach. Na Everest wchodzi arabski szejk, któremu helikopterem dostarcza się na życzenie do obozu np. świeże krewetki. Everest Base Camp to wielkie, multikulturowe miasteczko. Bywają wyprawy, które dysponują namiotem kinowym, własnymi luksusowymi sedesami, na stołach w mesach stoją flakony z kwiatami i talerze z jedzeniem godnym najlepszej restauracji. Są oczywiście ekipy znacznie skromniejsze, nastawione na typowo górski charakter wyprawy. W takiej ekipie znalazła się między innymi autorka.
Sir Edmund Hillary zdobywając szczyt po raz pierwszy w historii nie mógł przypuszczać, że za kilkadziesiąt lat będą na niego wchodzić osiemdziesięciolatkowie, osoby bez nóg, czy też komuś uda się z niego zjechać na nartach. Obecnie trwa wyścig o bicie kolejnych rekordów. Pierwszy weterynarz na szczycie, pierwszy mail wysłany ze szczytu, pierwszy wpis na facebooku zrobiony na Evereście... itp, itd. Popularnym jest też stwierdzenie, że na Everest może wejść absolutnie każdy, a jedyną przeszkodą jest bariera finansowa. Jeśli masz kasę, szczyt już jest twój. Czy aby na pewno
Między innymi na to pytanie autorka chciała podczas swojej wyprawy znaleźć odpowiedź, weryfikując utarte opinie na ten temat poprzez własne obserwacje i subiektywne odczucia. Faktem jest, że większy budżet znacznie ułatwia i uprzyjemnia egzystowanie pod Everestem przez te kilka tygodni, ale do końca sukcesu nie można sobie kupić. Pieniądze w końcu nie uodparniają na chorobę wysokościową, na skutek której umierają nawet najbardziej doświadczeni Szerpowie (błędnie uznaje się, że ich organizmy dużo łatwiej przystosowują się do przebywania na wysokości), nie chronią przed lawinami i szalenie niebezpiecznymi serakami, nie zwalniają z konieczności aklimatyzacji, która wiąże się w wieloma uciążliwymi dolegliwościami. Niektórzy nie wychodzą nawet powyżej Base Campu i rezygnują. Złe warunki atmosferyczne nie oszczędzają nikogo, a chociażby najmniejszy błąd, który wybaczyłyby niższe góry, na Evereście może skończyć się lotem w dół, z łatwymi do przewidzenia skutkami. Skoro Everest jest taki łatwy, dlaczego wciąż giną na nim ludzie Doświadczeni, niedoświadczeni, silni i słabi, zarówno ci w szczytowej formie fizycznej, jak i ci mniej sprawni. Ludzie z najbardziej wypasionych ekip, jak i ci z tych skromniejszych. Śmierć nikogo nie faworyzuje i jest sprawiedliwa dla wszystkich. Niezależnie od środków finansowych, jakimi dysponują. Niezależnie od wieku, płci i sprawności fizycznej.
W książce pojawiają się zresztą wzmianki o tragicznych wypadkach, do których doszło w okresie trwania wyprawy Moniki Witkowskiej. Najbardziej szokująca była chyba dla mnie historia Aleksieja Bołotowa, który przebywał pod Everestem w tym samym czasie, co autorka. Oboje zdążyli nawet odbyć ze sobą kilka rozmów na terenie Base Campu, nim doszło do tragicznego wypadku. Bołotow był jednym z najwybitniejszych rosyjskich wspinaczy i razem z Denisem Urubko chciał poprowadzić nową drogę od strony nepalskiej, środkiem ściany południowo-zachodniej. Chcieli dokonać tego w stylu alpejskim, bez użycia tlenu i bez wsparcia Szerpów. Niestety, wskutek pęknięcia liny na ostrej krawędzi skały Rosjanin spadł w 300 metrową przepaść i zginął na miejscu. Jednak nie to najbardziej zmroziło krew w żyłach. Jak możemy dowiedzieć się z książki, zaraz po Evereście Aleksiej miał w planach Nangę Parbat. Konkretnie chodzi tutaj o wyprawę, która została zaatakowana przez terrorystów mordujących wspinaczy, którzy akurat byli w bazie. I tutaj można gdybać. Nawet jeśli Bołotow nie zginąłby pod Everestem, być może Śmierć i tak upomniałaby się o niego... Wzdrygam się na samą myśl.
Autorka już na samym wstępie zwraca szczególną uwagę na rolę mediów, które często wiele spraw rozdmuchują, sztucznie wyolbrzymiają, przedstawiając je często w świetle zupełnie odbiegającym od rzeczywistości. W taki właśnie sposób powstają mity i fantastyczne historie dotyczące Everestu. Monika Witkowska podczas swojej wyprawy postanowiła sprawdzić co jest prawdą, a co nie.
Szczególnie uderzyła mnie sprawa bójki Simone Moro z grupą Szerpów. Był to jeden z przykładów na to, że nie wszystko co przedstawiają nam media jest zgodne z faktycznymi wydarzeniami. Akurat w tym przypadku swoją cegiełkę do takiego stanu rzeczy dołożył sam Moro. Jeśli zajrzycie do książki, dowiecie się dlaczego.
Książka Moniki Witkowskiej wciąga. Autorka nie pisze jedynie o trudach wspinaczki i nie przedstawia wyprawy na Everest wyłącznie od strony czysto technicznej czy logistycznej. Skupia się również na samym Nepalu i kulturze tamtejszych mieszkańców. Najwięcej dowiemy się o środowisku Szerpów. Autorka nie traktuje ich jedynie jako opłaconą siłę roboczą, która ma za zadanie ułatwić wspinaczom zdobycie Everestu. Nie widzi tylko kucharza , a równego członka ekipy, posiadającego imię i osobowość. Z książki dowiemy się zatem co nieco o zwyczajach Nepalczyków, a także o aspektach religijnych, które w rejonie Himalajów są widoczne niemal na każdym kroku. Dowiemy się czym są czorteny, jakie właściwości posiada tajemniczy amulet dżi , gdzie rzekomo przechowywany jest skalp Yeti, a także weźmiemy udział w pudży odprawianej przez miejscowego lamę, ku pomyślności nadchodzącej akcji górskiej. Autorka zamieściła również minisłownik, w którym znajdziemy najbardziej przydatne słowa i zwroty w tzw. języku szerpańskim (jedna z odmian tybetańskiego, którego jednak Tybetańczycy z Lhasy ni w ząb nie rozumieją).
Książka pełna jest oczywiście informacji związanych z samym Everestem i jego zdobywaniem. Ci, którzy o himalajskim gigancie numer 1 nie wiedzą kompletnie nic, będą mieli okazję poznać najistotniejsze fakty, np. dotyczące jego nazwy, sporu o wysokość, specyfiki aklimatyzacji, a także poznają nazwiska pierwszych zdobywców i daty najważniejszych wypraw w historii Everestu. Ci, którzy jakąś wiedzę o nim już posiadają, będą mieli okazję uzupełnić ją o różne interesujące ciekawostki. Np. co zdjęcie żony George'a Mallory'ego ma wspólnego z jedną z największych zagadek światowego himalaizmu, dlaczego ugotowanie jajka na miękko jest na Evereście wyzwaniem karkołomnym i jakie sławy można spotkać podczas pobytu w Everestowym Base Campie.
Polecam książkę też tym, którzy na poważnie myślą o wyprawie na Górę Gór. Po lekturze będą mogli ocenić, czy ich chęci zwiększyły się, czy raczej zmniejszyły. Być może będzie to wyprawa życia, ale należy pamiętać, że Everest to nie tylko idealne piękno zawarte w górskim krajobrazie. To również obrazy tak szokujące, że nie każdemu stopień wrażliwości pozwoli na przebywanie w miejscu, gdzie na porządku dziennym jest przechodzenie obok ciał wspinaczy, którzy w najwyższych górach świata pozostali na zawsze. Czasami, by dojść na szczyt, konieczne jest przejście po zwłokach wspinacza, który dzień wcześniej zmarł tuż przy poręczówkach (przykład autorki). Nie wszystkich zmarłych udaje się bowiem pochować w szczelinach, a niektóre ciała pozostają nietknięte przez wiele lat. Everest jawi się wtedy jako wielka lodowa kostnica. Brzmi to dość brutalnie, ale niektórzy zmarli służą np. jako punkt orientacyjny... Jak to powtarzał lider zespołu Pani Witkowskiej, Dan: " To jest Everest!". Tutaj NIC nie powinno dziwić.
Książkę przeczytałam z wielkim zainteresowaniem. Przemawia za nią prosty język, lekkość pisania, którą dysponuje autorka i umiejętność zaciekawienia czytelnika nawet podczas opisywania wysokogórskiego sprzętu. W tekście zawarła również bardzo wiele trafnych spostrzeżeń, dzieląc się swoimi przemyśleniami na wiele nurtujących tematów. Wyprawa opisana w książce jest przykładem na to, że w dobie olbrzymiego skomercjalizowania Góry Góry, kiedy coraz liczniejsze stają się wejścia podyktowane chęcią szumnego zaliczenia modnego szczytu, są jeszcze takie wynikające z zupełnie innych pobudek, np. zakorzenionej pasji.
Należę do grupy osób, które raczej nigdy himalajskich szczytów zdobywać nie będą, ale które żywo interesują się wysokogórskim światkiem. Chodzę po znacznie niższych górach, ale o tych najwyższych zawsze czytam z wypiekami na twarzy - i tak też było w przypadku tej książki.
Jeśli chodzi o samą formę, książka również prezentuje się całkiem przyjemnie. Ładne wydanie, chociaż trochę szkoda, że nie w twardej okładce (którą zdecydowanie preferuję). Tekst okraszony jest fotografiami Pani Moniki, ale wszystko zostało tak wyważone, by zachować odpowiednie ilościowe proporcje. Ilustracje są tylko dopełnieniem, a dominującą zawartością książki wciąż pozostaje treść - tak jak powinno być.
W literaturze górskiej najbardziej lubię to, że czytelnik posiadający minimum wyobraźni jest w stanie zupełnie oderwać się od rzeczywistości podczas lektury. Kiedy zamknie oczy zapomina, że siedzi w wygodnym fotelu, w ciepłym domu. Na moment może przenieść się do szalonego Katmandu, gdzie rozbrzmiewa bezustannie dźwięk klaksonów. Do śnieżno-lodowego labiryntu zwanego Icefall , gdzie ogromne bryły lodu przybierają najrozmaitsze kształty, uświadamiając nam zarazem, jak wspaniałym rzeźbiarzem jest Matka Natura. Być może uda nam się usłyszeć dzwonki zbliżającej się karawany jaków, oczami wyobraźni zobaczymy oświetlony blaskiem księżyca szczyt Pumori, a innym razem monumentalne morze białych szczytów u stóp. I tak nie ruszając się z własnego domu zajrzymy na szczyt Czomolungmy. Niech żyją książki! -
Recenzja: podroze.pl Gosia, 2013-11-22Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
W listopadzie ukazała się najnowsza książka podróżniczki, żeglarki i miłośniczki górskich wypraw, Moniki Witkowskiej. W maju tego roku autorka, jako dziesiąta Polka w historii, zdobyła najwyższy szczyt świata. Niesamowite przeżycia związane z tym osiągnięciem przelała na papier tworząc osobistą historię, w której radości i trudy wspinaczki wciąż się przeplatają. Książka "Everest. Góra gór" została opublikowana nakładem wydawnictwa Bezdroża.
Historia opisana przez Monikę Witkowską doskonale oddaje atmosferę wspinaczki na Mount Everest. Dzięki książce poznajemy wiele ciekawostek związanych z najwyższą górą świata i z miejscami, które ją otaczają. Autorka mówi: "Przeplatam w książce relację ze wspinaczki z everestową codziennością. Jest więc o Szerpach i ich zwyczajach, o tym jak wygląda pudża (buddyjska msza), bez której nie rozpoczyna się akcji górskiej, donoszę, dlaczego wszyscy tak bardzo boją się Icefallu, co to jest Strefa Śmierci i co widać ze szczytu".
Oprócz fascynujących przeżyć podróżniczki związanych ze wspinaczką, w książce znajduje się również szereg informacji praktycznych. Dowiemy się m.in. jak wygląda organizacja wyprawy, jakie wyposażenie jest niezbędne, jaki ubiór należy wybrać. -
Recenzja: GLOBTROTER INFO Cezary Rudziński , 2013-11-16Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Na temat najwyższej góry świata – Mount Everestu i wypraw na nią, napisano już całą, sporą bibliotekę oraz niezliczone artykuły, relacje, reportaże. Z poświęconych tej Górze Gór książek przeczytałem dotychczas zaledwie kilka. Tyle, aby mieć pojęcie jaką skalę trudności – także finansowych, nie mówiąc już o naprawdę realnym zagrożeniu życia – stanowi wejście na nią. Nigdy mnie to zresztą nie pociągało. Kocham góry, ale w młodości nie złapałem bakcyla chodzenia po nich wyczynowo. Uprawiania taternictwa, alpinizmu, himalaizmu zgodnie z obowiązującymi w nich technikami. I tak już zostało. Chociaż w Tatrach, które – oczywiście łącznie z ich słowacką częścią – uważam za najpiękniejszy kameralny górski kompleks świata, byłem niemal wszędzie. Od Garłucha w dół, tam dokąd możliwe było dojście bez posługiwania się czekanem, hakami i linami. Chodziłem także po innych naszych górach, liznąłem Alpy, Andy, Kaukaz, Himalaje, chociaż nigdy nie dotarłem w nich naprawdę wysoko. Najwyższe szczyty himalajskie oglądałem i fotografowałem tylko z lotu ptaka. Wszystko to dało mi jednak jakie takie pojęcie o wysokich górach i trudach chodzenia po nich. Wiedzę tę znacznie pogłębiła najnowsza relacja z wyprawy na Everest wiosną br., która właśnie ukazała się w „Bezdrożach” gliwickiego wydawnictwa Helion. Gratulacje z tej okazji, na inne będzie pora później, dla autorki i wydawnictwa za tempo!
Wiedzę o tej górze i jej zdobywaniu, nie tylko przez Polaków, doprowadzona została w tej książce do sierpnia 2013 roku! I jeszcze jedno stwierdzenie na wstępie. Jej lektura dostarczyła mi o Górze Gór więcej wiadomości, a zarazem przyjemności, bo napisana została świetnie, nie mówiąc już o znakomitych lub przynajmniej dobrych i licznych zdjęciach autorki, niż wszystkie inne – oraz artykuły – przeczytane na ten temat wcześniej.
Nie jest to bowiem tylko kronika wyprawy trwającej 67 dni, z czego 50 zajęło dotarcie do bazy głównej, a następnie adaptacji organizmu w kolejnych obozach aby wejście na szczyt i zejście z niego okazało się możliwe. To także krótkie, ale ciekawe wprowadzenie „Zamiast wstępu” zawierające mnóstwo informacji o powstaniu pomysłu udziału w wyprawie na tę górę kosztem nie tylko ogromnego wysiłku, ryzyka dla zdrowia i życia, ale także materialnego pozbycia się „oszczędności życia” autorki i uczestniczki.
Osoby z dużym już doświadczeniem górskim. Wcześniejszymi wejściami na najwyższe szczyty: obu Ameryk (Aconcagua), Europy (Elbrus, ale na Kaukazie także Ararat, a w Alpach Mont Blanc i Matterhorn), Afryki (Kilimandżaro). I wiele innych gór mniej sławnych, ale też trudnych. Dodać do tego trzeba żeglarstwo morskie i oceaniczne – ponad 30 tys. mil przepłyniętych, bynajmniej nie w charakterze pasażerki, głównie w regionach arktycznych i wokół przylądka Horn na Antarktydę.
Uprawianie spadochroniarstwa, windsurfingu i innych sportów ekstremalnych, o zwykłym narciarstwie i biegach w półmaratonach nie wspominając. A te pasje autorki – o czym napisała – zaczęły się w harcerstwie i latach studenckich, z miłością do gór „złapaną” w Bieszczadach. Nie zamierzam streszczać tej książki, bo ją po prostu trzeba – i warto przeczytać. Chociażby po to, aby dowiedzieć się, dlaczego Everest przyciąga tysiące ludzi i jaką wielu z nich płaci za to cenę.
Czy że nie ma innej góry na świecie, o której krążyłby tak pokaźny arsenał mitów oraz – przynajmniej które z nich są prawdziwe. Rozważań na temat gdzie leży granica między himalaizmem a wspinaniem turystycznym. „Samo zdobycie w stylu sportowym – pisze autorka – jednego albo dwu himalajskich szczytów nie daje prawa do dumnej i prestiżowej etykietki „himalaista”. I trudno się z tym nie zgodzić, odnosząc to zresztą także do tytułów alpinisty czy, skromniej, taternika.
W przypadku Everestu, mimo iż wchodzenie nań klasycznymi drogami jest obecnie łatwiejsze niż jeszcze kilkanaście lat temu, gdyż trudne odcinki są oporęczowane linami, jest to nadal wyczyn i wysiłek na granicy życia i śmierci. A równocześnie sławna góra i magnes jaki ona stanowi jest wielkim interesem. Nepal – od jego strony wchodziła grupa z której była też autorka – tylko z tytułu zezwoleń na wejścia na poszczególne szczyty i trasy uzyskuje co roku prawie 100 milionów euro wpływów.
Co stanowi poważny zastrzyk dla budżetu tego biednego kraju. Powstała cała sieć firm organizujących wyprawy. Tysiące ludzi miejscowych, nie tylko Szerpów – tragarzy, chociaż – o czym także można dowiedzieć się z tej książki – dzielą się oni na elitę i resztę, znalazło zatrudnienie. Wyprawy są o różnym standardzie warunków wchodzenia oraz pobytu w bazie i obozach aklimatyzacyjnych, a więc i zróżnicowanych kosztach.
Od luksusowych, z dolotami i powrotami z bazy helikopterami oraz jednym lub dwoma Szerpami do wyłącznej dyspozycji i pomocy – po skromne, wręcz przaśne. Tylko na takie właśnie warunki stać było autorkę, co i tak pochłonęło co najmniej 30 tys. dolarów. I „zrzucenie” 10 kilogramów, chociaż Monika – znamy się już chyba ponad ćwierć wieku – nigdy nie była pulchna.
Autorka wykorzystała tę wyprawę nie tylko na wejście (nie lubi ona wojskowego określenia „zdobycie”) na najwyższy i najsławniejszy górski szczyt świata, ale jako rasowa dziennikarka i reporterka także na poznawanie w okresie adaptacji organizmu do coraz bardziej rozrzedzonego powietrza okolic baz i obozów: klasztorów, osad i wiosek, krajobrazów. Ciekawie je opisując i fotografując. Podobnie jak spotykanych ludzi.
Również uczestników wypraw himalajskich, w tym Polaków nie tylko z kraju, ale i ze świata. Zgromadziła też mnóstwo informacji. Sporo w nich znalazło się we włamanych w tekst, przeważnie 1-2 stronicowych, blisko 40 „ciekawostkach”. Oto parę przykładów.
Pierwsza amerykańska wyprawa na Everest zorganizowana w 1963 roku, w 10-tą rocznicę zdobycia go przez nowozelandzkiego wspinacza Edmunda Hillary’ego i Szerpę Tenzinga Norgaya, liczyła 19 wspinaczy, 32 Szerpów wysokościowych i 909 tragarzy, którzy w sumie wnosili 27 ton ładunków i sprzętu. Jej budżet wynosił niebotyczną wówczas kwotę ponad 400 tys. dolarów. Na szczyt dotarło tylko 5 wspinaczy, 1 osoba zginęła.
W 2012 roku na Górę Gór weszło od strony nepalskiej 406 osób – w tym towarzyszący wspinaczom Szerpowie, od tybetańskiej około 150. Statystyki odnotowały w latach 1953 – 2013 łącznie 6.208 wejść. Ludzi było mniej, bo niektórzy byli tam już po raz drugi, trzeci, a Szerpowie nawet ponad dziesiąty. Podczas prób wchodzenia, lub już schodzenia po osiągnięciu celu, zginęło lub zmarło z wyczerpania 251 osób.
W tym również Szerpów, których organizmy lepiej przystosowane są do tamtejszych warunków ciśnieniowych. Na „strefę śmierci” – powyżej 8 tys. m n.p.m., ale i trochę niżej, nie ma silnych… Wśród zdobywców Everestu większość: 2264 wspinaczy stanowili Nepalczycy, głównie Szerpowie. Po nich Amerykanie: 563, Brytyjczycy: 264 i Japończycy: 169. Polaków i Polek dotarło na szczyt dotarło – do sierpnia 2013 roku – 38. Ich pełna lista wraz z latami tego sukcesu jest oczywiście w tej książce.
Najobszerniejszą jej część stanowi kalendarium wyprawy. Dalekie jednak od przeważających w takich przypadkach suchości i skrótowości opisów trudności i osobistych przeżyć. Autorka pisze także o miejscach – poza bazą i kolejnymi obozami adaptacyjnymi – które odwiedza, spotykanych ludziach, warunkach bytowania uczestników wypraw. Ciekawie także o sprawach normalnie przyziemnych lub wstydliwych.
Jak wygląda nocowanie w namiotach – przypomnę: maleńka, międzynarodowa grupka, w której na szczyt wchodziła Monika, do celu dotarła dopiero 50–tego dnia wyprawy – przy 10 i więcej stopniowym mrozie na zewnątrz. Sprawy higieny czy korzystania z toalet lub miejsc, w których załatwia się te potrzeby w tak ekstremalnych warunkach. Bądź m.in. informacji, że beczki z fekaliami Szerpowie znoszą na dół do wioski, gdzie można je zostawić.
Nie brak także opisów momentów własnej słabości psychicznej i fizycznej, nawet załamania, czy chęci powrotu do cywilizacji przed osiągnięciem celu. Podobnie jak rozważań na temat sensu i celowości takich wypraw oraz ich realiów. Zwłaszcza szokującego byłą harcerkę i nadal aktualną przewodniczkę górską oraz pilotkę turystyczną brutalności niepisanego „prawa najwyższych gór”: radź sobie sam.
Zacytuję: „To, ze na Evereście ludzie beztrosko mijają wspinaczy umierających tuż przy poręczówkach, nie udzielając im pomocy, to niestety przykra prawda”. Są też opisy śmierci, z którymi zetknęła się podczas tej wyprawy. Także ludzi, których wcześniej poznała. Lub doświadczonych himalaistów.
Np. 34 – letniego Koreańczyka Hung Ho – Seo, który już wcześniej zdobył 12 z 14 ośmiotysięczników Korony Himalajów, w tym Everest, na który wszedł w masce tlenowej. Postanowił powtórzyć wejście bez maski. Zmarł z wyczerpania. Tego samego dnia zmarł też 35-letni wspinacz z Bangladeszu. Na wysokości 8600 m n.p.m., podczas schodzenia z osiągniętego szczytu Everestu.
Na jego zamarznięte zwłoki – co się dzieje z ciałami tych, którzy umierają w najwyższych partiach góry tej można przeczytać w książce – natknęła się Monika następnego dnia podczas „szczytowania”, czyli wchodzenia na szczyt Mont Everestu. Jest to jeden z najlepszych opisów, a zarazem fragmentów kroniki wyprawy. Z ważnym pytaniem postawionym przez autorkę podczas schodzenia z tej góry, już znacznie niżej, poza strefą zagrożeń.
O odpowiedzialności ludzi za siebie i innych w tak ekstremalnych warunkach. I szczere wyznanie po powrocie do Warszawy: „Wcale nie jest tak, że wyprawa na Everest to „przyjemność” i beztroskie wakacje”. Niejako pod adresem tych, którzy zazdrościli i zazdroszczą jej tej wyprawy. Bo wbrew dosyć powszechnym, głównie dzięki nieodpowiedzialnym mediom, opiniom, że obecnie na Everest może wejść każdy, a jeżeli nie daje rady, to go wniosą, jest to nadal wyczyn wymagający kondycji i przygotowania. Góra pochłaniająca co roku nowe ofiary.
Do licznych plusów tej książki o których już wspomniałem, muszę dodać jeszcze jeden. Autorka zastosowała w niej system odnośników „Z perspektywy czasu”. Informuje w nich o dalszych losach ludzi z którymi zetknęła się w trakcie wyprawy i co opisała na gorąco. Czy dotarli na szczyt, jak potoczyły się ich losy? O paru również, że niestety stracili życie. Jest to więc naprawdę świetna książka.
Doskonale napisana, co w przypadku Moniki nie stanowi nowości, znakomicie ilustrowana. Zdjęcia nie tylko są świetne, ale wstawione tam, gdzie powinny być zgodnie z narracją. Zarówno autorce jak i wydawnictwu należą się gratulacje za napisanie i wydanie tej książki. Przy czym w tak krótkim czasie oraz pięknej szacie graficznej. Zachęcam wszystkich nie tylko zainteresowanych górami, do jej lektury. -
Recenzja: magiaksiazki.blogspot.com Izabela Sznajder, 2013-11-15Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Wstępem niech będzie krótki dialog...
- Dlaczego czytasz tę książkę?
-?
- Przecież już wszyscy byli na Evereście!
- Tak?
- No przecież nawet Martyna Wojciechowska była!
- Tak? A co to ma do rzeczy?
- No jak to co? Przecież na Everest mogą cię teraz nawet wnieść. Wszystko o nim już wiadomo.
- Tak? To powiedz mi w takim razie... Jak sikają kobiety na Evereście!?
- ?! Jak?
- A widzisz! Przeczytaj książkę, to się dowiesz!
- No powiedz mi jak sikają!
- Nie! Przeczytaj!
Tak mniej więcej wyglądał dialog z moją drugą połową. Jak widać jest on kolejną osobą, która uległa stereotypowemu myśleniu o górze gór. Wydaje mu się, że wie wszystko, a naszpikowany jest nie do końca prawdziwymi informacjami. Udało mi się je zweryfikować i okazało się, ze po lekturze książki Moniki Witkowskiej, dokształcił się też szanowny ważniak!
Autorka zdobyła w zasadzie dwa Everesty. Pierwszym było zgromadzenie środków na wyprawę, a to bagatela...trzydzieści tysięcy dolarów. A i tak korzystała z usług jednej z tańszych agencji, więc w czasie wyprawy luksusów nie było. Niełatwo zebrać takie pieniądze, jednak po wielu wysiłkach i ciężkiej pracy jakoś się udało.
Wracając na moment do autorki...Niedawno pisałam o książce ""Stary" młodzi i morze", gdzie opisane były dwie morskie wyprawy: na przylądek Horn i przez przejście Północno-Zachodnie. Monika była uczestniczką obydwu! Zresztą, czego kobieta nie uskutecznia... "Żeglarstwo morskie i oceaniczne, (...). Do tego dochodzą nurkowanie, windsurfing, narty i podróże (...). Ponadto były jeszcze inne pomysły: latanie na motolotniach, kurs paralotniowy i spadochronowy, bungee jumping (...)"
Autorka jest też przewodnikiem górskim i można by tak pewnie jeszcze długo wymieniać. Człowiek orkiestra!
Miłość do gór zaczęła się od Bieszczad, jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia, zdobywane szczyty były coraz to wyższe, aż w końcu zrodził się pomysł na... Everest!
Pomysł zrealizowała, górę zdobyła i przy okazji powstał świetny dziennik z wyprawy, w którym Witkowska przybliża nam jak wygląda krok po kroku wyprawa na najwyższy szczyt świata. Autorka wyjaśniła naprawdę wiele kwestii. Odczarowała niejako Everest, o którym krąży już tyle legend, że nie wiadomo w zasadzie co jest prawdą, a co fałszem. Kim są Szerpowie? Jak przebiega aklimatyzacja? Czym jest okno pogodowe i kiedy występuje najczęściej? Ile czasu gotować jajko na poszczególnych wysokościach, żeby było miękkie? To tylko niektóre pytania, na które znajdziemy odpowiedzi. Monika spotyka też wiele sław, na czele z Reinholdem Messnerem, który przyjechał do bazy kręcić film. Oprócz zdobywcy Korony Ziemi jest Simone Moro (przy okazji autorka przybliża kulisy sytuacji jaka miała miejsce w bazie. Chodzi mianowicie o bójkę między himalaistami a Szerpami. Jak się okazuje wcale nie Ci drudzy jak to sugerowano w mediach są tymi "złymi"), Denisa Urubko czy Peter Hámora.
Bardzo dobry dziennik wyprawy, sympatyczna autorka i gros cennych informacji nie tylko o najwyższym szczycie świata. Naprawdę warto się zapoznać! -
Recenzja: http://mumagstravellers.blogspot.com/ 2013-11-16Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Na Evereście byłam już parę razy, jednak zawsze w towarzystwie mężczyzn.
Z Leszkiem Cichym, Krzysztofem Wielickim i Bear Grylls'em.
To co, że literacko!
Gdy dowiedziałam się, że znana z wielu przedsięwzięć podróżniczych- Monika Witkowska, zabiera w podróż chętnych czytelników, nie wahałam się ani chwili.
Czy książka "Everest. Góra Gór" powstała tylko dlatego, że autorka weszła na tytułowy szczyt? Nie tylko.
„Z drugiej strony nie tylko o szczyt chodziło- nie mniej ważna była chęć poznania atmosfery Everestu i zweryfikowania różnych informacji, sprawdzenia jak organizm zachowuje się na takich wysokościach, a potem podzielenie się wrażeniami i spostrzeżeniami z tymi, których to interesuje”. (str. 20)
Czy udało się zrealizować założenia?
Zdecydowanie tak!
Książka to nie tylko swoisty dziennik, który zabiera nas w podróż- zanim ta jeszcze się zaczęła- a więc do czasów, gdy Everest był w zasięgu ręki, wiele lat wcześniej.
Towarzyszymy autorce od momentu, gdy szansa pojawia się na nowo poprzez okres żmudnych przygotowań, do momentu, gdy - z przyczyn finansowych - wyprawa staje pod solidnym znakiem zapytania.
Jeśli liczymy na szybki atak szczytowy i satysfakcję po lekturze ponad 300 stron, to musimy się uzbroić w cierpliwość, bodaj jedną z ważniejszych cech zdobywcy.
Narracja widzie nas niespiesznie przez cały proces, strona za stroną, nie pozwalając na nudę.
Co parę kartek pojawiają się ciekawostki, rzeczowe informacje jak np.: „czego się nie wie o Hillarym?”, „jak wysoki jest Everest, spór o wysokość”, „ cichy zabójca- choroba wysokościowa” czy dość zaskakujący : „wyścig seniorów, czyli o szczytowaniu seniorów”.
Autorka to konkretna babka, dla której nie ma tematów tabu.
Nie kreuje się na silniejszą niż jest, nie boi mówić o kryzysach, tęsknocie, strachu, śmieciach, których w górach przybywa i fizjologii!
Mówi wprost o śmierci w górach, zasadach, jakie panują w tak specyficznych warunkach.
Dla laika, świat Gór nabiera realnych kształtów.
Całość wyprawy, mimo wielu przeszkód (zagubione bagaże, odwołane loty, kłopoty z pogodą, czy zdrowiem), kończy się powodzeniem, a bogata dokumentacja zdjęciowa zapiera dech w piersiach!
Tym co uważają, że na Everest można wjechać windą albo że Ci którym się udało „mają się fajnie”, autorka niniejszą publikacja wytrąca z ręki większość argumentów.
„Doceniam dar od losu/ Boga./ Stwórcy- niech każdy nazwie to po swojemu...
Dar, że mogę tu być, realizuję swoje pasje, mam ciekawe życie, choć prawda jest też taka, żę w dużej mierze sama sobie na to zapracowałam. Wiele osób mi zazdrości, nie zastanawiając się jednak, że przecież nikt niczego, ot tak sobie, nie daje. Choćby ta wyprawa- jest efektem wielu wyrzeczeń, trudów, samozaparcia i ciężkiej wielomiesięcznej pracy. Pracy różnorakiej- by zarobić jakieś fundusze (..), wysiłku, by zdobyć sponsorów przynajmniej na część kosztów (…), ale też pracy nad kondycją i przygotowań organizacyjnych. Jestem pewna, że Ci, którzy zazdroszczą, wcale nie byliby skłonni angażować się w to wszystko, a jeśli mieliby do wyboru: wydać pieniądze na dobry samochód czy górę, na którą nie wiadomo, czy się w ogóle wejdzie, ba, nawet nie wiadomo, czy się z niej wróci, najpewniej zdecydowaliby się na to pierwsze.” (str. 164)
Co dalej?
Mam nadzieję, że niebawem o tym przeczytamy, a póki co życzę Wszystkim, by pamiętali, że marzenia się nie spełniają, tylko trzeba je spełniać : ) -
Recenzja: Newsweek, Mint Magazine 2013-11-12Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Książkowa relacja ze zdobywania Everestu
O zdobywaniu Mount Everestu, zmaganiach himalaisty w przygotowywaniu wyprawy, podchodzeniu na szczyt i zwykłej obozowej codzienności pisze Monika Witkowska w książce "Everest. Góra Gór", która w połowie listopada trafi do księgarń.
Monika Witkowska, dziennikarka i podróżniczka, stanęła na najwyższej górze świata w maju, w 60 lat po pierwszych zdobywcach. Jest jedenastą Polką, która zdobyła ten szczyt.
Książka, bogato ilustrowana zdjęciami, jest reportażem z przygotowań i późniejszego zdobywania góry. Zawiera informacje, jak od strony praktycznej wygląda organizacja wyprawy; od wyboru wyspecjalizowanej agencji, dzięki której jest łatwiej i taniej, oraz sposobów zdobywania pieniędzy, gdy sponsorzy nie dopisują. Pomysłem autorki, chociaż niewystarczającym, było sprzedawanie cegiełek - pocztówek, które po zdobyciu Everestu zostały wysłane chętnym z Nepalu.
W książce jest też mowa o budowaniu kondycji, kompletowaniu odpowiedniego ubioru i wyposażenia niezbędnego do pomyślnego ataku szczytowego, a nawet o tyciu, bo - jak podała autorka - żeby na Evereście schudnąć, trzeba mieć z czego.
W książce znalazły się też "ciekawostki": o Szerpach; tybetańskim amulecie dżi, który noszą też himalaiści; o sporach o wysokość Everestu; o himalajskich sławach i seniorach, coraz częściej zdobywających ostatnio Himalaje; o chorobie wysokościowej; pogodzie. Zamieszcza też kalendarium najważniejszych wypraw w historii Everestu i kalendarium polskich wypraw na Everest. Całość zamyka poradnik "W czym na Everest" i "wspinaczkowy słowniczek".
Jak przyznaje w książce Monika Witkowska: "Pomysł książki pozbawił mnie też dylematu, którą stronę Everestu wybrać. Gdybym wchodziła wyłącznie dla faktu wejścia, pewnie wybrałabym tybetańską (północną), bo tańsza o dobre pięć tysięcy dolarów, no i bardziej +dzika+, mniej wspinaczy się na nią decyduje. Czy trudniejsza? Kiedyś tak, ale po zaporęczowaniu drogi aż na szczyt i wstawieniu drabin w najcięższym miejscu, trudności od południa i północy są podobne, a od strony nepalskiej jest przecież niebezpieczny Khumbu Icefall. Szczerze mówiąc, słynny lodospad akurat dla mnie był magnesem. Chociaż się go bałam, chciałam zobaczyć jak wygląda, przejść drabinki, o których nasłuchałam się budzących grozę opowieści, przekonać się, czy rzeczywiście strach był uzasadniony" - napisała autorka.
"Skoro miałam opisywać atmosferę góry (czyli obserwować, robic notatki), było jasne, że muszę mieć w miarę trzeźwo pracujący umysł. Chociażby z tego powodu, jak również zdroworozsądkowo, wchodzenie bez wspomagania się tlenem z założenia odrzuciłam już na początku" - wyjaśniła.
W książce zawiera także swoje obserwacje, że chociaż sama góra się nie zmieniła, ciągle jest tak samo niebezpieczna i "kupić sobie Everestu nie można", to jednak pieniądze wiele spraw upraszczają. "Bo jest jednak różnica pomiędzy wspinaczem, który walczy zdany sam na siebie, a takim, który ma do dyspozycji zastęp tragarzy, więc nie nosi nic, nawet śpiwora, ma opiekę zachodniego przewodnika, co daje niewątpliwy komfort psychiczny, a bywa, że nawet na poręczówkę nie musi się sam wspinać, bo w razie czego zrobią to za niego Szerpowie" - relacjonowała autorka, która zdobywała Everest jako "zwykły, pełen pasji wspinacz z ograniczonym budżetem".
Po wyprawie napisała: "Weszłam, wbrew różnym przeciwnościom losu dałam radę, mam więc z tego ogromną satysfakcję. Przy okazji potwierdziłam to, o czym często staram się przekonać innych, a mianowicie, że warto marzyć, bo marzenia się spełniają, chociaż czasem trzeba im w tym pomóc". -
Recenzja: wiadomosci24.pl 2013-11-06Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
W listopadzie nakładem Wydawnictwa Bezdroża ukaże się książka Moniki Witkowskiej - podróżniczki, żeglarki i pasjonatki gór. W maju tego roku, w 60 lat po pierwszych zdobywcach, jako dziesiąta Polka, stanęła na najwyższej górze świata. Swoje refleksje, przemyślenia i trudy wspinania opisała w bogato ilustrowanej książce Everest. Góra Gór.
Książka opowiada o wspinaczce i o tym, jaki jest naprawdę himalajski gigant. Zawiera wiele historii i ciekawostek związanych z Mt. Everest. „Przeplatam w książce relację ze wspinaczki z everestową codziennością. Jest więc o Szerpach i ich zwyczajach, o tym jak wygląda pudża (buddyjska msza), bez której nie rozpoczyna się akcji górskiej, donoszę, dlaczego wszyscy tak bardzo boją się Icefallu, co to jest Strefa Śmierci i co widać ze szczytu.” – mówi autorka. Czytelnicy będą mieli okazję poznać odpowiedzi na wiele pytań związanych ze znanymi himalaistami i z fascynującą Górą Gór oraz dowiedzieć się jak od strony praktycznej wygląda organizacja wyprawy, ubiór podczas wspinaczki i jakie wyposażenie jest niezbędne do pomyślnego ataku szczytowego.
Szczegóły książki
- ISBN Książki drukowanej:
- 978-83-246-8510-3, 9788324685103
- Data wydania książki drukowanej :
- 2013-11-15
- ISBN Ebooka:
- 978-83-246-8901-9, 9788324689019
- Data wydania ebooka :
- 2013-11-15 Data wydania ebooka często jest dniem wprowadzenia tytułu do sprzedaży i może nie być równoznaczna z datą wydania książki papierowej. Dodatkowe informacje możesz znaleźć w darmowym fragmencie. Jeśli masz wątpliwości skontaktuj się z nami sklep@onepress.pl.
- Format:
- 150x210
- Numer z katalogu:
- 15472
- Książka w kolorze:
- Tak
- Rozmiar pliku Pdf:
- 28.9MB
- Rozmiar pliku ePub:
- 38.8MB
- Rozmiar pliku Mobi:
- 89.5MB
- Pobierz przykładowy rozdział PDF »
Spis treści książki
- Zamiast wstępu
- Na początku były Bieszczady, czyli skąd mi się wzięła miłość do gór
- Dlaczego Everest?
- Przygotowania
- Bez agencji ani rusz, czyli o organizacji wyprawy słów kilka
- Bez kasy nie da rady, czyli skąd zdobyć trzydzieści tysięcy dolców?
- Przez bieganie do kondycji
- Od raków po lejek do sikania, czyli gromadzenie sprzętu
- Szlachetne zdrowie, czyli o krok od rozrusznika serca
- Moja mama...
- Wybiórcza kronika przygotowań
- Dziennik wyprawy
- Prolog, czyli Katmandu
- Trekking do bazy
- W bazie
- Aklimatyzacja. Z bazy do obozu III
- Rest, czyli regeneracja przed szczytowaniem
- Do ataku! Kierunek - szczyt!
- Powrót w doliny
- Znowu w cywilizacji
- Epilog, czyli każdy ma swój Everest
- W czym na Everest? Ubranie na szczytowanie
- Wspinaczkowy słowniczek
- Podziękowania
Bezdroża - inne książki
-
Poradnik taniego podróżowania zawiera szereg porad dla początkujących podróżników, którzy choć nie dysponują zasobnym portfelem, są ciekawi świata i nie boją się go poznawać. Wskazówki autorów – zapalonych obieżyświatów i gospodarzy bloga Paragon z podróży – pomogą wyruszyć w podróż każdemu, niezależnie od dochodów, wieku czy znajomości języków.
- Druk
- PDF + ePub + Mobi pkt
Niedostępna
-
Mały Piotr ma kilkanaście lat, kiedy po raz pierwszy wybiera się zupełnie sam w swoją rowerową wędrówkę z małej miejscowości Łuków na południe Polski. Podstępem, w pełnej konspiracji, na pożyczonym rowerze, tylko po to, żeby zrealizować kotłujące się od dłuższego czasu w głowie dziecięce marzenia i przekroczyć granicę znanego, oswojonego świata. 25 lat później dorosły Piotr ma za sobą tysiące przejechanych na jednośladzie kilometrów w śniegu i w upale, dziesiątki odwiedzonych krajów na obu półkulach, setki napotkanych na swojej drodze ludzi. Powidoki to jego wersja wspomnień z drogi, która cały czas trwa, nawet jeśli trzeba na chwilę się zatrzymać. To opowieść o ludziach, których mija się na szlaku, pamiętając mniej lub bardziej wyraźnie ich przyjazne słowa i pomocne gesty. To wreszcie zapiski z podróży pełnej kolorów, zapachów i dźwięków, które z czasem rozmywają się, ale nigdy nie blakną. Bo najpiękniejsze podróże nigdy się nie kończą.
- Druk
- PDF + ePub + Mobi pkt
Niedostępna
-
Przewodnik Tunezja. Smak harissy i oliwek opisuje najciekawsze atrakcje kraju, te znane i te, których nie zalała jeszcze fala masowej turystyki. Podpowiada przy tym, jak zaplanować podróż, gdzie spać, co jeść i czego nie wolno przegapić. Fascynująca opowieść o historii i kulturze Tunezji pomoże zrozumieć specyficzną mentalność jej mieszkańców. Orientację w terenie ułatwią mapy regionów i plany miast, a czytelny układ odsyłaczy i indeks pozwolą na sprawne korzystanie z przewodnika. Całości dopełniają fotografie i zamieszczony na końcu słowniczek.
- Druk
Czasowo niedostępna
-
Promocja
Hiszpania – kraj niczym z tysiąca i jednej nocy. Kto wybiera się do Hiszpanii żyje jak… kot. Co najmniej siedem razy. Tu jest prawie wszystko: góry, morza, oceany, wyspy, nędza i przepych, religijność i pogańskie zwyczaje, tygiel kultur i tradycji. To także kraj wielu kontrastów i przeciwieństw, wyrazisty i niepowtarzalny jak smak wina; kunsztowny i wykwintny jak malutkie tapas. Pełne przepychu procesje religijne w czasie Semana Santa nie kłócą się z senną codziennością sjest i zabaw. Pasyjny śpiew przechodzi w okrzyk trybun w okresie corridy. Niespotykana feeria barw Granady, nowoczesnej architektury Bilbao, palącego słońca Costa del Sol, madryckiego Prado, kolorowej Malagi, to wszystko jest Hiszpanią, rzeczywistym królestwem dla zmysłów. Przewodnik Hiszpania. Fiesta i sjesta jest po brzegi wypełniony informacjami praktycznymi, krajoznawczymi i dokładnymi opisami regionów. Dzięki temu pozwala zarówno lepiej zaplanować wyprawę, jak i odnaleźć się już na hiszpańskiej ziemi. Czytelnik znajdzie w nim dokładne mapy, plany, rysunki oraz liczne ramki z ciekawostkami, które doskonale uzupełniają wiedzę na temat poznawanych miejsc. Słowniczek wprowadzi w podstawy znajomości języka hiszpańskiego, a indeks pozwoli na szybkie odnalezienie niezbędnych informacji.Hiszpania. Fiesta i sjesta. Wydanie 1
Dominika Zaręba, Barbara Tworek, Magdalena Bąk, Patryk Chwastek
(32,45 zł najniższa cena z 30 dni)
35.70 zł
64.90 zł (-45%) -
Najważniejszym przystankiem na trasie turysty są Ateny – stolica kraju i kolebka europejskiej cywilizacji, pełna pozostałości kultury klasycznej. Zajrzeć tu warto zarówno na ateński Akropol, gdzie znajdują się takie symbole Grecji jak Partenon i Erechtejon, jak i do Muzeum Archeologicznego, które kryje największą na świecie kolekcję starożytnej sztuki greckiej. Na pewno warto też odwiedzić Peloponez – prawdziwą krainę rozmaitości, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Piaszczyste plaże, kurorty zimowe i góry to główne atrakcje tego regionu. Grecja centralna i zachodnia to obszar, który na rozległej przestrzeni ukrywa prawdziwe perełki, jak Delfy czy Meteory. Z kolei w Macedonii i Tracji atrakcji jest co niemiara. Są tu znane kurorty turystyczne, jak pas Riwiery Olimpijskiej, a także miejsca atrakcyjne dla wielbicieli aktywnego spędzania czasu na łonie natury – masyw Olimp i górzyste obszary jezior Prespa. W tym regionie znajdziemy też półwysep Chakidiki, na którym wznoszą się klasztory Świętej Góry Athos – miejsce tym bardziej atrakcyjne, że trudno dostępne.
- Druk
Czasowo niedostępna
-
Czechy to kraj o nieprzecenionym bogactwie kulturowym i przyrodniczym. Najbardziej wymagający podróżnik i turysta znajdą w nim coś dla siebie. Miłośników architektury i sztuki zachwycą zabytki Pragi, Krumlowa czy Kutnej Hory. Entuzjastów lokalnej kultury uwiedzie atmosfera małych miast i wiosek, takich jak Turnov, Loket czy Szumperk. Na amatorów pi
- Druk
Czasowo niedostępna
-
Egipt – kraj zapierających dech w piersiach piramid, monumentalnych grobowców i majestatycznych świątyń. Słońce świeci tu trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku, turkusowo-niebieskie morze zachęca do odpoczynku i pływania, a wspaniały podwodny świat kusi bogactwem kolorów. Surowe pustynie odkrywają swe piękno w oazach, a majestatyczne góry różnicują piaszczysto-wodny krajobraz. Warto tu przyjechać by odpocząć, wykąpać się w afrykańskim słońcu i zwiedzić słynne na cały świat miejsca: Kair i piramidy w Gizie, Luksor wraz z jego Doliną Królów czy też Aleksandrię. Fani nurkowania koniecznie muszą odwiedzić Dahab i Nuweibę, a wszyscy ci, którzy chcą zobaczyć, jak wygląda życie na pustyni – Oazę Dachla i Oazę Siwa. Wizyta w Egipcie z pewnością dostarczy wielu niezapomnianych wrażeń, bo Egipt – miejsce, w którym mity i wyobrażenia splatają się z rzeczywistością a świat starożytny współistnieje z teraźniejszością – nie pozwala nigdy o sobie zapomnieć. Wybierzmy się zatem do kolebki cywilizacji i chłońmy historię, rozkoszując się jednocześnie urokami Czarnego Lądu.
- Druk
Czasowo niedostępna
-
Lwów – miasto pogranicza, bogatej kultury, trudnej historii, wielu religii. W tym galicyjskim "raju utraconym" wciąż dostrzeżemy niezatarte ślady polskości, choć nad miastem unosi się już świadomy, ukraiński duch. Lwów jest wieloznaczny, wyjątkowy, trochę nostalgiczny. Targany sprzecznościami – bogactwo wzorów i barw, wspaniałe kościoły, stylowe ka
- Druk
Czasowo niedostępna
-
Maroko od Starego Kontynentu dzieli jedynie Cieśnina Gibraltarska, nic więc dziwnego, że z roku na rok cieszy się coraz większym zainteresowaniem turystów. Orientalne barwy i zapachy, przepięknie zdobione meczety i minarety, tajemnicze zaułki medyn i gwarne suki... A nad tym wszystkim głos muezina wzywającego na modlitwę. Kraj ten to także niezwykła przyroda – wyniosłe, wzbudzające respekt grzbiety Atlasu, wspaniałe lasy cedrowe, gorące piaski pustyni, doliny i oazy z glinianymi wioskami oraz oczywiście błękit oceanu... Jednym słowem: Afryka w całym swym bogactwie. Przewodnik Maroko. W labiryncie orientalnych medyn przybliża historię i kulturę tego niezwykłego kraju oraz oprowadza po jego najciekawszych regionach. Opisy miejscowości uzupełniają szczegółowe mapy oraz praktyczne rady: jak dotrzeć do interesujących miejsc, gdzie przenocować, co zjeść i czego nie przegapić. Zaproponowane trasy przejazdowe z jednego regionu do drugiego gwarantują niezapomniane wrażenia.
- Druk
Czasowo niedostępna
-
Syberyjski sen… jest zapisem dwóch podróży, jakie autorka odbyła wraz z grupą przyjaciół. Najpierw wiele dni Koleją Transsyberyjską, potem marszem przez tajgę, wreszcie drogą wodną, nurtem Jeniseju, Chamsary i Uług-O. Ta książka to zapis walki z wodnym żywiołem, opowieść, która wciąga, snuje się jak dym z ogniska i zaprasza, by dołączyć...
- Druk
Niedostępna
Dzięki opcji "Druk na żądanie" do sprzedaży wracają tytuły Grupy Helion, które cieszyły sie dużym zainteresowaniem, a których nakład został wyprzedany.
Dla naszych Czytelników wydrukowaliśmy dodatkową pulę egzemplarzy w technice druku cyfrowego.
Co powinieneś wiedzieć o usłudze "Druk na żądanie":
- usługa obejmuje tylko widoczną poniżej listę tytułów, którą na bieżąco aktualizujemy;
- cena książki może być wyższa od początkowej ceny detalicznej, co jest spowodowane kosztami druku cyfrowego (wyższymi niż koszty tradycyjnego druku offsetowego). Obowiązująca cena jest zawsze podawana na stronie WWW książki;
- zawartość książki wraz z dodatkami (płyta CD, DVD) odpowiada jej pierwotnemu wydaniu i jest w pełni komplementarna;
- usługa nie obejmuje książek w kolorze.
Masz pytanie o konkretny tytuł? Napisz do nas: sklep@onepress.pl
Książka drukowana
Oceny i opinie klientów: Everest. Góra Gór Monika Witkowska (12) Weryfikacja opinii następuje na podstawie historii zamowień na koncie Użytkownika umiejszczającego opinię.
(5)
(2)
(3)
(1)
(1)
(0)
więcej opinii