ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Opinie czytelników - Lean management po polsku. O dobrych i złych praktykach (14)

5

2017-11-06
Joanna
Skończyłam książkę – dziś o 6.40 rano. To świetna pozycja, w mojej skromnej opinii, a dlaczego?: - cieszę się , że autor zdecydował się na tak luźną formę- czytam teraz bardzo dużo, czytam różne opracowania: naukowe artykuły, książki, blogi, artykuły konsultantów itp. o leanie, ale nie tylko. Tak luźną formę ( leanowych opracowań) można spotkać na blogach jedynie. Fajnie, że autor wybrał taki styl, bo końcu końcu przeczytałam coś, co mnie zrelaksowało, wywołało uśmiech na mojej twarzy (najlepszy fragment o korpo). - cieszę się, że autor porusza obszary, którymi ja się interesuję bardzo mocno, czyli miękkie : jak komunikacja, praca zespołowa, kulturowe aspekty i podkreśla ich ważną rolę. - autor wspomina o tym, jak ważny jest odpowiednio wyselekcjonowany lean lider (tłukę to na moich zajęciach, ale często leanem zajmują się ludzie, którzy nie mają tego „czegoś” szczególnego w sobie; bez pewnych predyspozycji personalnych lidera nie możemy mówić o leanie z prawdziwego zdarzenia, a jedynie o jego podróbie ) - fajnie, że autor pisze o charyzmie (jak mawia Brian Tracy: to cecha, w efekcie, której nikt nie podważa naszego zdania); to podstawowa cecha lean lidera, jakże rzadko wymieniana, - autor wspomina o konsekwencji w odniesieniu sukcesu - zgadzam się; dodałabym determinację - ostatnia moja osobista refleksja, co do tej książki jest taka, że ja będę ją czytać ponownie. Zaobserwowałam, że ten pierwszy raz dla mnie, to taki relaksacyjny był; natomiast jest w niej tyle przesłań, lekcji, wskazówek, że abym poprawnie zacytowała autora - muszę ją zrobić jeszcze raz :)
2017-11-20
bez podpisu , Adrian Grycuk
Przeczytałem z przyjemnością. Lubię książki praktyków, a autor ma lekkie pióro i duże poczucie humoru. Z ciekawością przechodzi się do kolejnego rozdziału. Jednak najważniejsze jest to, że ta książka dodaje wartość. W wartką narrację zaszyto bowiem wiele praktycznej leanowej wiedzy. Duży plus za podzielenie się /know-how/ i warsztatem pracy firmy doradczej autora (m.in . S.T.E.P.). Książka jest ładnie wydana i zilustrowana, do tego bardzo dobrze opracowana redakcyjnie . A teraz małe minusy. Każdy autor ma prawo do własnego stylu, jednak moim zdaniem miejscami jest jednak trochę zbyt rozwlekle. Preferowałbym silniejszą kondensację praktycznych treści, więcej przykładów z polskich firm (w miejsce tych zagranicznych) oraz wyostrzenia dobrych rad. W książce brakuje też indeksu rzeczowego. Jednak te zastrzeżenia nie umniejszają jej wartości. Szczerze rekomenduję jej lekturę wszystkim zainteresowanym zagadnieniami budowania kultury kaizen i wdrażaniem /lean management/ w polskich firmach oraz konsultingiem.
2017-11-23
Tomasz Janocha
Przeczytałem ją jednym tchem i zgadzam się z jej zawartością niemal w 100%. Wymusiła na mnie sięgnięcie pamięcią do podobnych sytuacji spotykanych przeze mnie w pracy. Opowieść o 5S. (-) Firma A, która nie bardzo wiedziała po co, ale jednak chciała rozpocząć przygodę z lean (może dlatego, że to modne?), zatrudniła konsultantów z firmy B. Odbyły się szkolenia dla załogi, potem szybka kampania czerwonych etykiet, sprzątanie, systematyka standaryzacja i samodyscyplina a w raz z nią audyty 5S. Wszystko w ciągu 2 tygodni (ciekawe – samodyscyplina w 2 tygodnie). Audyty służyły do obwiniania i karania pracowników. Nikt z załogi nie postrzegał 5S jako ułatwienia, tylko problem. Nie czuli, ze jest im to potrzebne, bo layouty narzędzi i materiałów były narzucane przez kierownictwo bądź konsultantów. W końcu firma A zrezygnowała ze współpracy z firmą B, na halach jest w dalszym ciągu bałagan, narzędzia walają się wszędzie, tylko puste tablice cieni przypominają, że kiedyś próbowano wdrożyć 5 S. (+) W firmie C byłem zatrudniony jako inżynier procesu. W poprzednim miejscu pracy przeszedłem przez nieudane wdrożenie systemu 5S i może właśnie dlatego chciałem spróbować innego podejścia. Wierzyłem i nadal wierzę w skuteczność 5S, ale nie przekonuje mnie procedura opisana w literaturze. Żeby nie przerażać ludzi terminologią i nie stresować ich, że biorą udział we wdrożeniu czegokolwiek, po prostu poszedłem na halę i obserwowałem stanowiska. Panie pracujące na jednej z maszyn miały permanentny problem z kluczami do regulacji i wymiany folii termokurczliwej. Po prostu nie miały one jednego miejsca i wiecznie trzeba było ich szukać. Zebrałem na krótko pracownice i poprosiłem o wskazanie miejsca, które według nich było by najodpowiedniejsze. Po krótkiej rozmowie i rozpatrzeniu kilku wariantów ustaliły miejsce na klucz imbusowy do wymiany folii oraz miejsce na klucz płaski do regulacji prowadzeń pasa maszyny. Technik wykonał małe pojemniki na klucze. Panie bardzo się cieszyły, że zrealizowano ich pomysł i wreszcie nie trzeba było szukać kluczy. Nie odbyły żadnego szkolenia z 5S, nie były nękane audytami, a mimo to klucze były w tych wyznaczonych miejscach przez całe dwa lata mojej współpracy z nimi i jestem przekonany, że są tam nadal. Elementy 5S przemycałem w ten sam sposób na wszystkie stanowiska i muszę powiedzieć, że było to bardzo skuteczne. Rok po moim odejściu z firmy C, zadzwonił do mnie kolega, który nadal tam pracuje i powiedział, że wynajęto firmę konsultingową do wdrożenia 5S „… a przecież ty to wprowadzałeś 2 lata temu, tylko nie mówiłeś że to 5 S”. Po prostu pracownice nie wiedząc, że to jakiś tam system, przestrzegały jego zasad . One postrzegały to jako ułatwienie pracy i nie stawiały oporu. Nawet cieszyły się jak się pojawiałem na hali, bo razem uruchamialiśmy myślenie i mogły kształtować swoje środowisko pracy. Oczywiście dyrektor zakładu i kierownik produkcji wspierali te inicjatywy, mimo że wszelkie usprawnienia wprowadzaliśmy bez nadawania jakiejkolwiek nazwy.
2017-11-23
bez podpisu
Książka potrzebna! Autor opowiada o polskich doświadczeniach a nie, jak popularna literatura dotycząca Lean: o japońskich, amerykańskich i innych. Doświadczenia sensownie porządkuje. Na tzw.Zachodzie psychika ludzka jest wprawdzie taka sama ale uwarunkowania kulturowe, tradycje gospodarcze, kultura techniczna, czasami cele gospodarcze i poziom kadry zarządzającej inne. Stąd moje zainteresowanie. Pracując w przemyśle zainteresowałem się Lean w 2000 roku i wspólnie z zatrudnionymi konsultantami za pomocą narzędzi dobranych stosownie do diagnozy podnosiliśmy szeroko rozumianą produktywność i wizerunek firmy. Pomagałem też innym firmom. Miałem następnie możliwość dyskusji i wymiany doświadczeń z menadżerami firm niemieckich, amerykańskich, francuskich, czeskich na temat początków ich wdrożeń oraz problemów w trakcie okresu utrzymania do osiągnięcia upadku lub autonomiczności wdrożonych systemów Lean. Wszyscy podkreślali, że na początku wiele zależy od przełamania barier psychologicznych wśród uczestników wdrożenia. Odpowiednie przygotowanie w trakcie szkoleń uczniów-apostołów, którzy będą przekonywać kolejnych sceptycznie lub wrogo nastawionych do zmian. Z moich doświadczeń wynika, że największymi wrogami są: dyrektor produkcji i szef SUR, którzy boją się zarzutu, że przez tyle lat nie zauważali marnotrawienia czasu i pieniędzy a tu przyszło paru młodych ludzi i rozwiązało nierozwiązywalne do tej pory problemy i to bez pieniędzy. Odpornych na wiedzę i zmiany trzeba niestety spacyfikować i w tym musi pomóc zarząd (jeden z niemieckich prezesów zobrazował to w ten sposób: jeśli w stercie zdrowych ziemniaków znajdzie się jeden zgnity, to nie znaczy, że on wyzdrowieje. To cała reszta zgnije. Więc trzeba go znaleźć, wyłowić i usunąć. Inny ważny problem, który autor poruszył (wszystkie powody potencjalnej klęski są istotne), to dokładna dokumentacja stanu początkowego: zdjęciowa, filmowa, wywiady z ludźmi i wszelkie dane ilościowe, wydajnościowe, kosztowe, jakościowe itp. gdyż potencjalne rewolucyjne zmiany na " +" będą umniejszane, negowane szczególnie przezludzi dotychczas odpowiedzialnych za produkcję, utrzymanie ruchu.
2018-05-10
Bianka Lisik
Jestem właśnie po przeczytaniu, odsłuchaniu w zasadzie, „Lean management po Polsku”. Świetna książka !!! Słuchałem z zapartym tchem!! Sporo rzeczy mi uświadomiła, a bardzo dużo przypomniała, tych o których łatwo zapomnieć podczas codziennej „bieżączki”
2019-01-25
Michał Kuliński
Dobre to.
2018-03-29
Krzysztof , Praktyk w zarządzaniu procesami obsługowymi
Bardzo dobra pozycja, oddająca rzeczywistość w stosunku do trendów i mody panującej w biznesie. Polecam szczególnie startujących w pracy zawodowej pokory w przyjmowaniu nowinek, nie stawania się z czasem "kombatantem" na swoim stanowisku pracy i wielu innych "mądrości zawodowych" zawartych w publikacji.
2021-07-14
bez podpisu
:)
2017-11-16
Aleks
Psychologiczne podejście, nie tylko twarde inżynierskie. Tomasz Król nie pomija w swoich rozważaniach roli człowieka, ponieważ jego dobro jest przyczyną i ostatecznym wynikiem wprowadzania innowacji.
2018-08-17
bez podpisu , lean eng
Lekko napisana książka, przyjemnie się czyta, jednak jest to luźny zbiór opowieści leanowca, których można by było posłuchać przy kawie, w książce brakuje głębszej analizy, case study
2021-01-23
bez podpisu
Książka dość słaba. Nie ukrywam, że wiązałem z nią sporo nadziei, jednak kilka zdań sprawiło, że nie miałem ochoty jej skończyć. Problemy opisane bardzo ogólnikowo, często brakuje rozwiązania, tematy są przeskakiwanie.
2018-01-17
bez podpisu
Bardzo słaba książka dla mnie. Nic ciekawego z niej się nie dowiedziałem, tylko parę historii. A to jedna z porad książki: Często powtarzam nowo przyjmowanym pracownikom, że jeśli zamiast umowy o pracę zaakceptują umowy o dzieło czy zlecenie (które de facto i tak wykonują w formie powierzanych zadań), to otrzymają więcej pieniędzy i będą mogli za różnicę opłacić ubezpieczenie medyczne (dla wielu to jest ważne), ratę kredytu (jeśli już muszą go zaciągać) czy kilka dni nie pracować, by odpocząć. Niestety z nieznanych mi powodów wybierają oni umowę o pracę. I potem często narzekają na niskie przelewy.
2021-10-05
bez podpisu
Super
2022-11-27
bez podpisu
przykłady strategi lean na polskich przykładach