ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »
« < 1328 1329 1330 1331 1332 ... 1836 > »

Talent nie istnieje. Droga do praktycznego osiągania mistrzowskich umiejętności

Czym jest talent? Kto go naprawdę posiada i dlaczego właśnie ta osoba? Od lat stawiamy sobie takie pytania tłumacząc wybitne osiągnięcia, sukcesy. Jednak czy to rzeczywiście dzięki nadzwyczajnym zdolnościom możemy stać się ekspertami w wymarzonej dziedzinie? W swojej najnowszej książce Artur Król udowadnia, że droga do zdobywania mistrzowskich umiejętności znacznie różni się od tej, którą błędnie uważamy za skuteczną.

Autorem najnowszej pozycji wydawnictwa Sensus pt. „Talent nie istnieje” jest psycholog, coach i trener, który odważył się postawić kontrowersyjną tezę. Zawarł ją w tytule, raz na zawsze stawiając czoła głęboko zakorzenionym przekonaniom. Mit talentu króluje bowiem w każdym społeczeństwie. Gdy tylko ktoś wykaże się niezwykłymi zdolnościami, przypisujemy mu genialny dar, z którym po prostu musiał się urodzić. Błąd! Właśnie ta myśl pozbawia wielu ludzi marzeń i niweczy ambitne plany.

Okazuje się, że klucz do odkrycia własnych możliwości posiada każdy z nas. To my posiadamy moc, by stać się autorytetem w danej dziedzinie. Brzmi zaskakująco, ale to prawda. Aby tego dokonać musimy spełnić pewien warunek. Przejść 10 000-godzinny trening celowy. Artur Król przytacza wiele badań, które jednoznacznie świadczą o tym, że każdy kto stał się mistrzem, musiał zmierzyć się z tym wyzwaniem. Jednak to jeszcze nie koniec. Wspomniany wyżej trening to coś więcej niż typowe ćwiczenia, które często wykonujemy. Jako przykład podam pisanie opowiadań. By kształcić swoje umiejętności musimy wykonywać szereg zadań poprawiających osobno gramatykę, leksykę, ortografię, interpunkcję i kreatywność. Nie wystarczy po prostu pisać.

Fenomen ten został wytłumaczony w książce „Talent nie istnieje”. Krok po kroku możemy opracować własny plan 10 000 godzin treningu. Oczywiście o wiele łatwiej byłoby, gdybyśmy mieli możliwość konsultacji z zawodowym trenerem lub ekspertem w wybranej przez nas dyscyplinie. Jednak poradnik został tak skonstruowany, by każdy mógł zadbać o swój rozwój.

Wyzwanie wydaje się być karkołomne i czasochłonne. Poniekąd to prawda, nie będzie łatwo. Będziemy musieli poświęcić trochę więcej czasu i nauczyć się pracować nad skupieniem. Pomimo tego naprawdę warto. Czas zakasać rękawy i zdobyć to, czego zawsze pragnęliście. Wszystko jest w zasięgu naszych rąk. Nie bójmy się po to sięgnąć!
advena-artlab.blogspot.com Advena, 2012-04-01

Superskuteczne strategie opanowania języków obcych. Twój prywatny coach

Gdyby sporządzić ranking najczęściej powtarzających się marzeń bycie poliglotą znajdowałoby się pewnie na jednym z czołowych miejsc. Podobnie byłoby z rankingiem obietnic noworocznych. „Twój prywatny coach” pomaga wcielić marzenie w rzeczywistość.

Książka Ewy Zaremby to przydatny, przejrzyście napisany podręcznik po świecie nauki języków obcych. Bazując na wiedzy psychologicznej i własnym doświadczeniu (wieloletni praktyk w nauczaniu języków obcych) autorka stworzyła rozpiskę tego, co należy zrobić, żeby skutecznie opanować języki obce.

Po pierwsze, nauka ma być przyjemnością. Ma być dostosowana do indywidualnych modelu nauczania danej osoby. Ma bazować na jego predyspozycjach zmysłowych (ukłon w stronę NLP), sposobie przyswajania wiedzy, porach dniach, gdy nauka jest najefektywniejsza.

Po drugie, liczy się dobry plan działania. Jasne określenie tego co, w jakim czasie, w jakim celu i jakim nakładem sił chcę się osiągnąć. W przypadku języków obcych w jakim stopniu chcę opanować język i do czego będzie mi on potrzebny. Bardzo ważne jest, żeby nie być zbyt zachowawczym lub zbyt ambitnym. Jak z siłownią. Podnoszenie na ławeczce jednokilogramowego ciężarka przez tydzień nie przyniesie spodziewanych efektów. Podobnie jak zaczynanie od dwustukilogramowej sztangi łatwo może zniechęcić do dalszych prób.

Po trzecie, weź do ręki „Twojego prywatnego coacha” i wcielaj w życie wskazówki w nim zawarte. Nauka języków stanie się przyjemnością, jeżeli będzie jej towarzyszyła systematyczność, wytrwałość i odpowiednio dobrane metody nauki.
Z życia książek Przemek Opłocki, 2012-04-02

GRYWALIZACJA. Jak zastosować mechanizmy gier w działaniach marketingowych

Gry komputerowe. Dla jednych zło wcielone i przyczyna wszystkich kataklizmów na świecie, dla drugich nieszkodliwa rozrywka, pozwalająca na chwilową ucieczkę od rzeczywistości. Gry, jakie by nie były, towarzyszą ludzkości praktycznie od początku. Karty, kości, zapomniane już nieco w dzisiejszych czasach szachy, to wszystko gry. Człowiek od zarania dziejów potrzebował odskoczni od codziennego życia. Co ciekawe, homo sapiens jest jedynym stworzeniem, które gra i robi to dla przyjemności.

Bo czy logicznym, z punktu widzenia obserwatora, jest wbijanie małej piłeczki do jeszcze mniejszej dziury, za pomocą długich i nieporęcznych kijów? Każdy normalny człowiek w tej sytuacji wziąłby piłeczkę w rękę, podszedł do dziury i wrzucił ją do środka. Każdy, kto nie jest GRACZEM w golfa. Ci majestatyczni panowie w sweterkach w kratę, tracą cenny czas, jak i niemałe pieniądze, aby doskonalić technikę uderzania kijem w piłkę. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. Ponieważ z gry czerpie się przyjemność! To bodziec towarzyszący każdej grze, która z definicji powinna być „dobrowolna” oraz „rozgrywana w celu rozrywki”.

Genialny, w moim mniemaniu wstęp do „Grywalizacji”, przedstawia nam postać Rafała - menedżera. Rafał szykuje się do spotkania, dokładnie układa sobie w głowie plan, analizuje sytuację. Na wydarzeniu następnego dnia zabraknie bardzo ważnego pracownika, jednak w krótkim czasie Rafał zdołał załatwić za niego zastępstwo. Masa przygotowań przed tym wydarzeniem, spoczywa właśnie na barkach Rafała. Sprzęt, ludzie, plan działania, gotowość w wyznaczonym czasie. Brzmi jak kolejny dzień w wielkiej korporacji? Błąd! To tylko spotkanie graczy „World of Warcraft” przed ważnym raidem (zadaniem w grze).

Jak to się dzieje, że ludzie potrafią tyle energii i czasu poświęcać na wirtualne osiągnięcia? Dobry i wartościowy gracz w sieci to osoba punktualna, nastawiona na wykonywanie zadań, komunikatywna i skrupulatna.

Dlaczego więc tak ciężko w realnym życiu zmotywować pracownika do działania? Jak prawdziwe w tym kontekście wydaje się zdanie „jak się lubi co się robi, to się robi co się lubi”. Pracownik, który w pracy odnajduje swoją pasję, jest w nią tak samo zaangażowany w poniedziałek rano, jak i w piątkowe popołudnie. Dokładnie jak gracz przed ekranem, cieszący się widząc nowe zadania. Każdy dzień jest dla niego przygodą. A i jego rosnące umiejętności sprawiają, że praca idzie mu łatwiej i jest w stanie jeszcze więcej z niej wycisnąć.

Jak więc przenieść mechanizmy, które już od lat skutecznie przyciągają ludzi do ekranów, do „prawdziwego życia”? Na to pytanie stara się odpowiedzieć książka Pawła Tkaczyka pt. „Grywalizacja”.

Jak się okazuje, zwykła lista zadań pomaga nam w realizacji własnych celów. Duża, wyraźna kartka i plan co mam dziś zrobić. Po każdym „queście”, stawiam duże „X” w miejscu wykonanego zadania. Wyraźnie widzę swoje postępy, widzę, że pracy mam coraz mniej do zrobienia, cieszę się i mam ambicję, by cała lista była kompletna.
To tylko jedna z wielu metod, o których pisze autor „Grywalizacji”.

Nie jest to książka napisana stricte do graczy, czy stricte do menedżerów. Poruszane w niej tematy - od historii gier, jej ewolucji, aż do wykorzystania ich w marketingu - przyciągną do czytania wszystkich. Skupianie się nie tylko i wyłącznie na grach komputerowych, wychodzi tej lekturze na dobre i dzięki temu pozwala poznać czytelnikowi kawałek historii rozrywki jako takiej, a nieobeznanemu z zarządzaniem personelem czytelnikowi - dowiedzieć się również czegoś na ten temat. Oczywiście, autor nie ogranicza się tylko i wyłącznie do tych dwóch tematyk. Znajdziemy tu również fragment o systemie edukacji. Autor dziwi się, że szkoła, posiadając wszystkie cechy „gry” (rywalizację, oceny za postępy, nagrody) jest przez większość młodzieży traktowana jako nieprzyjemny obowiązek, a radość i ciekawość wypala się w dzieciach wraz z zakończeniem trzeciej klasy podstawówki.

„Grywalizacja” to nie tylko aspekty pozytywne. Jak każde źle zaplanowane działanie, może przynieść o wiele więcej krzywdy niż pożytku. I tak, źle zaplanowane cele czy niedopasowanie „gry do gracza”, może jeszcze bardziej pogłębić stagnację i niechęć do pracy.

Moja mama zawsze powtarzała: „Nie oceniaj książki po okładce”, a ta niepozorna, żółta książka jest tego świetnym przykładem. Zawiera w sobie mnóstwo bardzo trafnych spostrzeżeń, które do mnie, jako zapalonej graczki, trafiały ze zdwojoną siłą. Urzeka mnie także lekkość, z jaką pan Paweł przekazuje nam kolejne informacje - dzięki temu książkę czyta się jednym tchem. Szkoda, że tym samym pozostawia ona uczucie pewnego niedosytu - po prostu chce się więcej.

Pozostaje mi tylko zachęcić wszystkich do sięgnięcia po tę książkę i „wskoczenia” w świat gier już dziś!
treco.pl Magdalena Czarnecka, 2012-04-04

Bieganie metodą Gallowaya. Ciesz się dobrym zdrowiem i doskonałą formą!

Właśnie skończyłam czytać „Bieganie metodą Gallowaya. Ciesz się dobrym zdrowiem i doskonałą formą!”.

To dobry podręcznik dla początkujących biegaczy. Autor radzi nie tylko jak zacząć, ale też jak unikać kontuzji, proponuje mniejsze dystanse, maszerowanie zamiast truchtu. Marszobiegi z tym wszyscy kojarzą Gallowaya, jednak z książki możemy dowiedzieć się o wiele więcej.

Najbardziej podoba mi się podział biegaczy zaproponowany przez autora. Początkujący – czyli taki, który dopiero zaczyna, Entuzjasta – to ktoś zafascynowany bieganiem, wszystko co o bieganiu jest dla tego ważne, Zawodnik – człowiek uzależniony od zawodów, medali za udział w imprezach biegowych. Dwie ostatnie grupy to Sportowiec – ściga się sam ze sobą, nie potrzebuje medalu by czuć się zwycięzca. Ostatnia grupa to Biegacz – to najwyższy stopień biegowego wtajemniczenia! Biegacz nie mówi o bieganiu gdyż jest to dla niego tak oczywiste jak oddychanie, jest trochę samotnikiem, trochę introwertykiem.

Zastanówcie się kim jesteście?

Galloway przekonuje, że biegając nie trzeba przechodzić przez wszystkie te etapy, można też zrobić krok do tyłu i z biegacza stać się znów sportowcem itp.

Polecam książkę! Jedna z lektur obowiązkowych biegacza!
oneginetatopa.blogspot.com Dota Szymborska

Ujęcia ze smakiem. Kulisy fotografii kulinarnej i stylizacji dań

Dzięki tej książce w mig opanujesz wiedzę, która pozwoli Ci uwiecznić Twoje kulinarne dzieła. Jak mówi stare powiedzenie, upieczesz dwie pieczenie na jednym ogniu, czyli dobrze zjesz, a przy tym zrobisz fantastyczne zdjęcia. Pamiętaj o jednej żelaznej zasadzie: najpierw fotograf ujesz, potem konsumujesz! Na początek zdobędziesz trochę wiedzy teoretycznej dotyczącej sprzętu, kompozycji oraz sposobu oświetlenia fotografowanego obiektu. Potem odkryjesz, jak sfotografować dania główne, smażone, sosy, napoje oraz przyrządy do jedzenia. Nauczysz się także obrabiać zdjęcia w cyfrowej ciemni - dodawać efekty, korygować wady i udostępniać efekty swojej pracy. Smacznego!
Computer Arts 2012-04-01
« < 1328 1329 1330 1331 1332 ... 1836 > »