ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Opinie czytelników - Zakończcie ten kryzys! (4)

5

2013-05-27
duszek00
Na rynku istnieje już kilka książek o kryzysie. Paul Krugman prezentuje ciekawe podejście i analizy, czasem różniące się od tego, co do tej pory mieliśmy okazję przeczytać. Myślę, że warto zapoznać się z publikacją.
2013-08-18
bez podpisu
Książka warta polecenia zwłaszcza osobom interesującym się gospodarką. Pokazuje w skrócie źródła obecnego kryzysu, czyli wieloletni demontaż ostrożnościowych regulacji dotyczących sektora bankowego w USA, co było przyczyną obecnego kryzysu. Jednak ważniejszym jest, że opisuje ona możliwą drogę wyjścia z tej sytuacji, która nie jest oczywista i jest sprzeczna z obecnie upowszechnianymi poglądami, według których gorsza jest zadłużenie i zagrożenie inflacją (pogląd posiadaczy kapitału) niż bezrobocie (tu jakoś brak adwokatów). Według autora tylko zwiększanie wydatków i w efekcie wzrost zatrudnienia jest drogą do wyjścia z obecnej sytuacji. Książka pokazuje, że Banki Centralne zrobiły, co mogły by złagodzić obecną sytuację, ale gdy stopy procentowe są bliskie zera, to konieczna są działania rządów w nakręcaniu koniunktury. Z tego punktu widzenia tylko pozytywnie można oceniać ostatnią zmianę reguły ostrożnościowej, również jeśli chodzi o krytykę min. Rostowskiego to autor raczej by go chwalił niż ganił za zaproponowany na 2013 r. budżet. Książkę gorąco polecam.
2013-05-20
Piotr
Książka którą trzeba przeczytać aby po lekturze Keynesa i Smitha nabrać spojrzenia da mechanizmy rządzące w realnym świecie, a nie tylko w teorii. Autora znany i lubiany lub znienawidzony w zależności od spojrzenia na ekonomię.
2013-07-07
leon orlikowski , emeryt
Reanimacja keynesizmu przez Paula Krugmana Na baczną uwagę zasługuje ta próba reanimacji keynesizmu, którą zaproponował Paul Krugman, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii z 2008 r. W swej ostatnio napisanej i wydanej w 2012 r. książce pt.: End This Depression Now! m.in. pisze: „Musimy rozmawiać o tym, jak zmniejszyć zadłużenie w sektorze prywatnym, to bowiem stanowi jedno z najważniejszych źródeł dzisiejszego kryzysu.” I dalej: „W czasach, w których wielu dłużników usiłuje więcej zaoszczędzić i spłacać zadłużenie, ktoś powinien postępować odwrotnie, czyli wydawać więcej i pożyczać. Tym kimś powinno być oczywiście państwo. W ten sposób znów dochodzimy do przekonań Keynesa, że rozwiązaniem tego rodzaju kryzysu gospodarczego są wydatki publiczne.” Jednak pakiet stymulacyjny, jakiego uruchomiła administracja prezydenta Obamy w kwocie 787 miliardów dolarów zaledwie – jak uważa Krugman - zrównoważył braki w ogólnym poziomie popytu i tym samym pozwolił złagodzić recesję, ale nie wystarczył już na to, „aby przywrócić pełne zatrudnienie albo chociaż osiągnąć jakieś wrażenie postępów. Co gorsza, brak wyraźnych sukcesów pakietu stymulacyjnego wzbudziła w oczach wyborców przekonanie, że cała koncepcja zwiększania wydatków publicznych w celu tworzenia miejsc pracy jest błędna.” Krugman stwierdza więc, że pakiet stymulacyjny jest zdecydowanie za niski i powinien być zwiększony. Wyraża obawę, „że nieodpowiedni pakiet stymulacyjny nie tylko nie pozwoli gospodarce wejść w stan właściwego odbicia, lecz również zdyskredytuje dalsze działania w tym kierunku.” Jeśli chodzi zaś o problem powstałego ze stymulowania gospodarki długu, to: „Owszem, długi zaciągane dzisiaj na skutek kryzysu finansowego będą nam ciążyć w przyszłości, ale będzie to ciężar znacznie mniejszy, niż sugerowałaby płomienna retoryka jastrzębi deficytowych. Należy koniecznie pamiętać o tym, że 5 bilionów dolarów długu zaciągniętego od rozpoczęcia kryzysu ani kolejnych bilionów, które z pewnością pożyczymy, zanim ten trudny okres się skończy, nie trzeba będzie spłacać szybko… o ile w ogóle trzeba będzie je spłacić. Nie będzie żadnej tragedii, jeśli zadłużenie będzie dalej rosło, pod warunkiem wszakże, że inflacja i wzrost gospodarczy (łącznie) będą rosnąć szybciej.” I dalej: „Nigdy nie będziemy musieli tego długu spłacać - wystarczy spłacić wystarczającą część odsetek od tego długu, tak aby rósł on znacznie wolniej niż cała gospodarka. W tym celu można na przykład spłacić na tyle dużo odsetek, aby realna wartość zadłużenia - czyli jego wartość skorygowana o inflację - pozostawała na stałym poziomie. Oznaczałoby to, że stosunek zadłużenia do PKB stale by malał dzięki wzrostowi gospodarczemu. Chcąc osiągnąć ten cel, musielibyśmy spłacić wartość zadłużenia pomnożoną przez realną stopę procentową pomniejszona o wskaźnik inflacji. Tak się składa, że rząd Stanów zjednoczonych sprzedaje „papiery chronione przed inflacją” (ich wartość zostaje automatycznie skorygowana o wskaźnik inflacji). Oprocentowanie tych obligacji stanowi zatem wyznacznik oczekiwanego realnego oprocentowania zwykłych obligacji. Obecnie realne oprocentowanie obligacji 10-letnich - standardowy punkt odniesienia w tej dziedzinie - wynosi nieco poniżej zera. Owszem, taki stan rzeczy stanowi odzwierciedlenie bardzo złej sytuacji gospodarczej i kiedyś ta stopa procentowa wzrośnie. Być może zatem powinniśmy zastosować realną stopę procentową sprzed kryzysu, gdy ta kształtowała się zwykle na poziomie 2,5%. Jak duże obciążenie stanowiłoby dla nas te 5 bilionów dolarów dodatkowego długu zaciągniętego od rozpoczęcia kryzysu. Gdyby państwo musiało spłacić od niego odsetki właśnie tej wysokości? Odpowiedź brzmi: 125 miliardów dolarów rocznie. Kwota może się wydawać zawrotna, jednak to tylko niecały 1% PKB gospodarki wartej 15 bilionów dolarów.”1) W powyższych cytatach jest zawarta zarówno propozycja dotycząca zastosowania doktryny keynesizmu jako narzędzia do wyjścia z przedłużającego się kryzysu, jak i zostały też podane argumenty ją uzasadniające. Oczywiście trzeba zgodzić się, że państwo powinno nie tylko kreować dodatkowy popyt wtedy, gdy go nie kreują indywidualne podmioty poprzez zaciąganie kredytów, ale popyt ten powinien być kreowany tylko i wyłącznie z wydatków państwa, a nie przez wydatki prywatne. Albowiem to popyt państwa absorbuje nadwyżkę podaży w całości na cele nieprodukcyjne, natomiast popyt, który jest kreowany wydatkami z kredytów kreowanych przez banki z niczego, bo nie pokrytych w całości terminowymi lokatami i zaciąganych przez sektor prywatny w tej części, w jakiej jest skierowany na tworzenie dodatkowych zdolności produkcyjnych, w dalszej czasowej perspektywie przyczynia się do dodatkowego wzrostu podaży towarów, co wytrąca gospodarkę z równowagi dynamicznej i prowadzi do boomów oraz powstawania baniek spekulacyjnych. Należy też zgodzić się z tezą Krugmana, że wartości samego długu, którego państwo zaciąga, aby pobudzić koniunkturę dla wyjścia z kryzysu, nigdy nie trzeba będzie spłacić. Jeśli kreacja pieniądza obiegowego jest oparta na kredycie i związanego z nim tworzenia długu, to kredyty, którymi został wykreowany i wtłoczony do obiegu dodatkowy pieniądz, nigdy nie mogą zostać spłacone, bo skutkowałoby to wycofaniem tego pieniądza z obiegu, co oczywiście spowodowałoby spadek koniunktury i recesję. Powstałe długi z tytułu wykreowanego pieniądza muszą więc mieć charakter wieczysty. Ponieważ indywidualne podmioty pragną się oddłużać, to państwo powinno być tym podmiotem, który się stale zadłuża i w ten sposób pobudza koniunkturę. Natomiast zupełnie chybione jest twierdzenie Krugmana, że wystarczy tylko spłacić część odsetek od zaciągniętego przez państwo długu w takiej wysokości, aby cały dług rósł wolniej, aniżeli będzie wzrastał dochód nominalny. Niewątpliwie teza ta została sformułowana w sposób intuicyjny i nieprzemyślany. Można więc postawić zarzut, że noblista w ogóle nie rozumie, co proponuje! Otóż powinien on wiedzieć, że dochód nominalny wzrasta dokładnie w takim tempie, w jakim wzrasta kreacja i wtłaczanie do obiegu dodatkowego pieniądza. Jeżeli wydatki budżetowe maja kreować popyt egzogeniczny, który pobudza koniunkturę gospodarczą i zasila rynek w dodatkowy pieniądz, to znaczy, że tempo zadłużania się państwa przekłada się dokładnie na tempo wzrostu nominalnego dochodu, a więc oba te tempa są ze sobą ściśle sprzężone. Nie da się bowiem uzyskać wyższego tempa wzrostu nominalnego dochodu od tempa wzrostu kreacji i wtłaczania do obiegu dodatkowego pieniądza! Dlatego błędne jest twierdzenie Krugmana, że wystarczy spłacać tylko część odsetek od zaciągniętego długu tak, aby rósł on znacznie wolniej niż cała gospodarka. Jeżeli będą więc spłacane nie całe odsetki a tylko ich część, to dług ten będzie rósł i musi rosnąć szybciej, aniżeli będzie wzrastała produkcja i dochód. Ponadto Krugman nie bierze jeszcze pod uwagę też innego faktu, mianowicie tego, że z krajów, których waluty mają status walut międzynarodowych, znaczna część nowo wykreowanych pieniędzy wypływa i osiada w rezerwach walutowych zagranicznych kontrahentów. Czyli tylko część nowo wykreowanego pieniądza pozostaje w tych krajach i stymuluje dużo niższy wzrost nominalnego dochodu od kreowanego równolegle długu państwowego. W tej sytuacji nawet gdyby były spłacane całe odsetki od długu, to i tak dług państwa będzie narastał szybciej od nominalnego dochodu. Przy czym paradoksalne jest to, że z zasady stymulowania gospodarki oprocentowanym długiem nie ma żadnego racjonalnego wyjścia. Obniżanie bowiem stopy procentowej poprzez zwiększony wzrost podaży pieniądza, co ostatnio praktykuje Fed, skutkuje tylko tym, że coraz większa część kapitału płynnego odpływa zagranicę i jest lokowana w gospodarkach wschodzących, gdzie inwestycje dają dużo wyższą stopę zwrotu aniżeli w kraju, w którym ten kapitał jest kreowany i z tego powodu tworzy w nim dług. Efektem i skutkiem realizowania polityki gospodarczej w trzydziestoleciu po II wojnie światowej, która została wytyczone doktryną keynesizmu, była stagflacja lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. To, co proponuje teraz Krugman, to nie „zakończenie tego kryzysu”, a w krótkiej czasowo perspektywie powrót do stagflacji! 1) Paul Krugman, Zakończcie ten kryzys! Wydawnictwo HELION, Gliwice 2013, s. 47, 60, 121, 122, 144, 145.